27 grudnia 2015

[ 55 ] Historia Bardzo Egoistyczna - Prolog: " A miało być tak pięknie.."

Czerń. Nieprzenikniona ciemność..
"Czy ja umarłem? Nie, jestem zbyt świadomy swojego jestestwa. Pewnie gdybym umarł to już dawno trawił by mnie ogień piekielny. Ha, co za brednie. Tylko co ja robię w tej pieprzonej próżni? Pierdole. A mamusia mówiła, pilnuj się synek! Pilnuj! Eh.. Stoczyłem się na samo dno swojej marnej egzystencji i oto mam! Wielką, czarną dup.. Zaraz, zaraz. Czy to światło? O, no to fantastycznie. Więc nie kłamali o tym zasranym światełku w tunelu. A może.. O nie, jednak żyje. Pięknie. Przez cały czas byłem nieprzytomny. W coś Ty się wpakował Conall?! "

- Wyciągajcie go chłopcy, byle ostrożnie. - Basowy ton, należący do faceta z rudą brodą, rozległ się w tłumie. - Niezłe z niego bydle, a zaaplikowany środek nasenny może w każdej chwili przestać działać. Na takiego to nawet końska dawka ledwie by starczyła, psia kość. -  Mężczyzna splunął na ziemię nie szczędząc na donośnym charknięciu.
Dwójka szerokich w barach, ale o równie inteligentnym wyrazie twarzy co kopnięty baran, mężczyzn wyciągnęło basiora z naczepy zardzewiałego jeepa. Niczym worek kartofli rzucili go na ziemię co skwitował przekleństwami mężczyzna od splunięć.
- A Panowie co tu wyprawiają? - Do akompaniamentu rechotów dołączył się równie basowy głos co poprzedniego bohatera, lecz ten wzbogacony o władczy, chłodny ton miejskiego stróża prawa, a wcale nie mijało się to z prawdą.
Grupa zapalonych myśliwych zamilkła obserwując jak tęgi mężczyzna z wąsem i w kapeluszu o szerokim rondzie zbliża się dostojnym krokiem. Jego czarne, może nieco świńskie oczy, przebiegły szybko po twarzach mężczyzn otaczających samochód i włochate cielsko wilka.
- Wiecie, Panowie, że kłusownictwo jest zakazane? - Ton mężczyzny wydawał się spokojny, jednak każdy mieszkaniec tego zadupia wiedział, że to tylko cisza przed burzą.
Ktoś w tłumie odchrząknął, ktoś coś wymamrotał, jednak żaden z szanownego zbiorowiska nie wydawał się skłonny do odpowiedzi. Czego szeryf był w pełni świadom i bardzo mu to odpowiadało. Podszedł swym powolnym krokiem do wilka i ukucnął przed nim. Dotknął miękkiego futra, pociągnął za ucho, uniósł górną wargę odsłaniając rząd ostrych kłów, których szczęki normalnych  wilków w żadnej sposób by nie pomieściły. Mężczyzna cmoknął zamyślony, podniósł się i znów przyjrzały się każdej twarzy z osobna.
- To wilcze gówno ma stąd zniknąć jak najdalej od tego miasta. - Warknął z pod siwiejącego wąsa, którego pogładził w bojaźni. - A jeśli usłyszę o jakiś ugryzieniach to pierwsze co zrobię to oskarżę was, gamonie.
Odszedł nie oglądając się za siebie. Wsiadł do samochodu i odjechał pozostawiając za sobą tumany kurzu z leśnej drogi.
- To co, Panowie.. - Rudo-brody sparodiował ton szeryfa co pozostali skomentowali salwą niemrawego śmiechu. - Wieziemy naszą zdobycz na walki? - Zatarł wielkie łapy drwala z diabelskim uśmiechem pod nosem.
Tym razem gromada wydała z siebie pomruk zadowolenia, a po chwili las na nowo wypełnił grubiański śmiech mężczyzn.
*
No dzień dobry/dobry wieczór!
Kłaniam się uniżenie i tak jak zwykle zaskoczę was swoim powrotem. Dawno nie miałam okazji tu zajrzeć, ale skoro już to nastąpiło to witam was prologiem Historii Bardzo Egoistycznej, czyli historią życia Conall'a. Tak, również się cieszę. Szczęściem, nie ma tego jak na razie dużo Mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś ciekawego i nie będziecie mnie obrzucać łajnem jeśli kolejne części będę dodawać w różnych odstępach.
Miłego czytania!

PS: Wspaniale znów tu gościć.

 | Daybreak

24 grudnia 2015

[54] Wesołych Świąt

Niech czas Świąt Bożego Narodzenia
będzie pełen atmosfery radości,
wytchnienia i zatrzymania
od codziennego pędu.
Życzymy, by Św.Mikołaj
przyniósł Wam i nam wszystkim
najpiękniejszy prezent - dużo miłości!
Życzymy wszystkim Dzieciom
i ich Rodzicom wszystkiego najlepszego.
Wesołych Świąt !

10 grudnia 2015

[53] Krótkie słowo

(Jak będzie trzeba to wyśle w normalnym rozmiarze powołaną osobę)
Jeśli będzie konkurs to zgłaszam swoją prace... Co prawda nie jestem utalentowanym grafikiem ale chociaż na tyle co widać powyżej mnie stać :) (Pewnie i tak nie wygram, ale spróbować warto) 

4 grudnia 2015

[52] Notka organizacyjna

Witam was moi drodzy, czas na małą organizację. Bowiem nazbierało się kilka spraw, razem z Brahmaputra wpadłyśmy też na kilka pomysłów i mamy dla was kilka propozycji. Zacznijmy od tego iż niedługo święta a więc:

1. Mamy zimę, a nie długo i święta. Przydało by się zmienić wystrój. Chce się ktoś zadeklarować? Zrobić nagłówek zimowy i świąteczny? Ja sama jestem na etapie poszukiwania zdjęć. Jak się zgłosi więcej osób zrobimy sobie konkurs na nagłówek. Jak nie sama zrobię. 

2. Chciałabym zorganizować stadna wigilię, więc proszę o napisanie kiedy wam pasuje i w przybliżeniu godzinę. 

3. Mamy dla was zabawę w Gwiazdora. A mianowicie na dole są numerki 1-12 i pod nimi kryją się imiona członków stada. Wy piszecie w komentarzu numerek, a ja wam pisze na emailach kogo wylosowaliście. Ja od razu mam ten numerek jaki zostanie ostatni.  I teraz pytanie chcecie dawać prezenty na wigilii stadnej czy chcecie pisać o tym  w notkach? 

1) --- Blaster
2) ---
3) ---
4) --- Rain Forcess
5) ---
6) --- Yokhan
7) ---
8) --- Roy
9) ---
10) --- Brahmaputra
11) ---
12) ---

Reszta spraw:

1. Pamiętamy iż w zakładce misja dalej toczy się jedna nich.
2. Wprowadzamy system plusy/minusy, więcej można doczytać w zakładce  info.
3. Już za aktywność plusa dostaje Roy, Rain Forces i Yokhan.



Jedna z alf, Silje




27 października 2015

[50] Koniec LO

Niezmierni cieszy mnie to, że tylu się podpisało, ale okazało się iż kilku znalazło się, co nie raczyli się podpisać. Cóż trudno.  A nawet było 2 dni dodatkowe. A tak przy okazji, z powodu nadchodzącego  hallowen chciałam zorganizować spotkanie na czacie. Czy pasuje wam ten weekend? 

18 października 2015

[49] Czas na Sprzątanie = Sprawdzian obecności.

Na początek przeproszę.. gdyż miałam sporo problemów na głowie w życiu realnym... i mnie samej nie było, na zmianę z Silje.. Mimo wszystko jednak wina nie leży tylko po naszej stronie.. Was też nie było... Dlatego dziś sprzątamy... kto nadal ma ochotę milczeć... niech milczy... Ale my wracamy i zamierzamy nadal prowadzić stado, nawet gdyby miałoby być ono prawie puste!

Zasady zapewne dobrze wam znane, więc pozwolę sobie nie tłumaczyć.
Czas do 25 Października. Powodzenia!     // Brahmaputra

15 września 2015

[48] "Cisza krzyczy tak głośno..."

Rain FORCES
Basior
Strażnik, Mag lodu.
 12 wiosen
Uskrzydlony wilk śniegu

Trochę Historii i Powiązań:

  • Rain Forces jest silnym wilkiem, który wiele przeżył. Matka miała na imię Lea, ojca nie znał. Ma młodszego brata Zoltana, który miał innego ojca, przez co jest pół wargiem - pół wilkiem. Rain z kolei  odziedziczył po swym ojcu magię o charakterze ściśle lodowym. Sam wilk jest wilkiem lodowym (śnieżnym - jak kto woli) W przeciwieństwie do swego brata, który tuła się gdzieś po świecie, reprezentuje DOBRO i być może dlatego dał się namówić na dołączenie do kolejnego stada. Wilk posiada umiejętność latania, dzięki skrzydłom, które posiada właściwie od urodzenia. W poprzednich stadach, w których był spotykany, zapamiętany został jako jeden ze Strażników Sprawiedliwości. 
  •  Nigdy nie miał też partnerki. Zawsze żartuje że żadna dama nie chce tak spokojnych samców, że wolą kogoś kto od czasu do czasu trochę nabroi. Po za tym pechowe życie sprawiało że z żadną damą nie miał możliwości  tak na prawdę się zaprzyjaźnić, a jeśli już tak było, to dzieliła ona już życie z kimś innym. Ma wielu przyjaciół rozsianych w wielu dawnych stadach

Aparycja

By ShadowUmbre
  • Rain Forcess jako wilk  cechuje go masywna sylwetka i jasne umaszczenie. Jest rozmiarów małego konia. (nie kucyka!). Mimo że obejmuje stanowisko strażnika i jest w stanie walczyć o rodzinę, w głębi serca jest bardzo czuły i opiekuńczy. Kolor jego sierści wydaje się być srebrzysta. Jego skrzydła są większe od niego samego. Jego oczy są koloru błękitu nieba ( na foto są inne bo nie mogłem znaleźć nic lepszego)

Umiejętności
  • Tak jak wyżej, wilk obdarzony przez los skrzydłami, potrafi latać, jednakże nie używa ich często. Z reguły jest spotykany częściej na ziemi niż w powietrzu.
  • Nie jest już młodej daty, toteż nie posiada sokolego wzroku, ale za to słuch ma niebywale wyostrzony. Dobrym węchem też już się nie może pochwalić, chyba że źródło zapachu jest niedaleko.
  • Po ojcu przejął umiejętność posługiwania się magią lodu.
  • Odznacza się dużą siłą, ze względu na jego sporą masę ciała. Jednak nie przepada za siłowymi rozwiązaniami, wolałby porozmawiać z wrogiem, zanim go zaatakuje.

Podobizna:
By Pearleden

Inne:

  • Zawsze chętny na wątki
  • KP może ulec drobnym zamianom
  • nick flash chat: Rain_Forces, kolor: 0066cc
  • kontakt: gg- 34270356, meil- rainforcess@gmail.com, KP i chat. (z góry ostrzegam że na meila prawie wgl nie zaglądam)

7 września 2015

[47] KONIEC LO i propozycja spotkania

Niestety siłą wyższą nieobecni odpadają. Mają możliwość powrotu, zwłaszcza że ich KP pewnie pozostaną nienaruszone w pamięci naszego bloga.
Są to:

  • Akame
  • Kasabian
Co do pozostałych, cieszy mnie tak liczna frekwencja! Oby tak dalej!

Propozycja spotkania moja jest na piątek 18 Września. Początki szkoły więc nie powinno być problemów większych. Jeśli komuś nie pasuje, proszę od razu zgłaszać. Spotkanie będzie raczej w celu rozrywkowym... Być może udamy się na wspólne polowanie lub cokolwiek innego. Wszelkie propozycje dozwolone.  Godzina spotkania do ustalenia, aczkolwiek zapewne będą to godziny wieczorne.

Lista obecności która właśnie się zakończyła nie była robiona bez powodu.. Proszę o delikatne zwiększenie aktywności... Komentujcie pod KP, pod postami... to nic nie boli i nic nie stracicie!

// Brahmaputra

24 sierpnia 2015

[46] Lista Obecności

1. Tak jak w tytule, lista obecności, coś tam towarzystwo przycichło, więc bez zbędnych przemów proszę o podpisanie się pod listą. Czas do 7.09.15r
2. Jeszcze tego u nas nie było, więc co powiecie na wspólną posiadówkę na czacie? Piszcie co o tym sądzicie, pomysły na atrakcje i ewentualne terminy.
3. Własnie zaczyna się pierwsza misja, zapraszam do uczestnictwa. W zakładce "Misje" wszystko jest wytłumaczone

Atramis
Blaster
Conall
Kasabian
Nyctho
Roy
Tenbres
Aerin
Akame
Brahmaputra
Daybreak
Kame
Scathach
Silje Selun
Yokhan

[45] Dano ci życie? Więc udowodnij iż jesteś tego wart.




Imię: Zwą go United
Wiek: Smoki są długo wieczne, bowiem on sam nie należy do wyrostków. United ma już dwa wieki.
Płeć: Samiec
Gatunek: Smok
Rasa: Srebrny smok norweski
Pochodzenie: Norwegia
Hierarchia: United ma swoją dumę i ambicję dlatego ubiega się o stanowisko obrońcy Alfy 2 oraz  z racji tego, że nie znosi być darmozjadem chce zostać myśliwym. Oczywiście wie, że nie ma nic za darmo i zasłuży na owe stanowiska ciężką pracą.
Charakter: United jak każdy smok tej rasy jest dostojny, wyrafinowany i skromny. United wie, że na uznanie i szacunek musi sobie zasłużyć. Samice traktuje z należnym im szacunkiem, jak i wyżej postawionym w hierarchii niż on. Miły  i zamknięty w sobie, trudno się z nim zaprzyjaźnić, ale jak dokonasz tego będzie twym przyjacielem do końca życia i wskoczy za tobą w ogień. Zawsze służy pomocną łapą i dobra radą. Lubi dyskutować na filozoficzne tematy. Jednak jest małomówny, jeśli uzna iż nie ma nic do powiedzenia to nie będzie się odzywał. Nie znosi być darmozjadem, więc zawsze stara się być użyteczny. Sam chętnie pomoże, ale już mniej chętnie ją przyjmie. Nie lubi mówić o sobie. Ten smok to oaza spokoju, praktycznie nie da się go wyprowadzić z równowagi, jednak każdy ma swoje granice. Stroni od walk i woli załatwiać spory dyplomatycznie, ale jak sytuacja tego wymaga zamienia się w wyśmienitego wojownika.
Umiejętności: Jak na każdego przystało umie wyśmienicie latać i ziać ogniem. Jednak ma dwa rodzaje ognia. Jeden oczywiście pali napotkane przeszkody na swej drodze, a drugi zamraża przeciwnika na jakiś czas. Świetnie wyuczony w walce i myślistwie. Posługuje się białą magią na średnim poziomie.
Historia: United pochodzi z Norweskich gór. Od wyklucia  był surowo wychowywany przez ojca oraz szkolony w dziedzinie walki i myślistwa oraz lotu. Nie było mu równych w koloni jakiej się wychowywał. Matka wpajała mu zasady dobrego zachowania i szacunku, jednak jej metody nie były tak drastyczne jak ojca.  Jednak nie można powiedzieć iż nie był kochany przez rodzinę, ale każdy rodzić okazywał to na swój sposób. Gdy wybuchła wojna między sąsiadującymi koloniami zginę jego rodzina i następnie kolonia praktycznie na jego oczach. W ten dzień wyzbył uczuć, które według niego są mu niepotrzebne. Wędrował sam przez dobre 150 lat, czasami zamieszkiwał inne kolonie, ale był ich członkiem maksymalnie kilka lat.  Stąd ta jego skorupa.

Ciekawostki:
* Ogień o swych podstawowych właściwościach ma kolor srebrny
* Ogień paraliżujący ma kolor błękitny.
* Naszyjnik na jego szyi ma potężne możliwości United używa go w sytuacjach zagrożenia życia. Wszyscy myślą, że to zwykła ozdoba, a to są dusze jego bliskich zmarłych we wojnie. 
* Nick na chacie: United
*Uwielbia noc, najczęściej można go spotkać o tej porze, gdzieś w odosobnieniu.


Chętny na gry i powiązania.







20 sierpnia 2015

[44] Pierwsze Awanse! - informacja

Moi drodzy. Ostatnimi czasy nasze stado wzbogaciło się o pierwszy związek. Dziś pragnę ogłosić iż nasza historia wzbogaciła się o 3 awanse do Hierarchii. Są to co prawda podstawowe pozycję, ale stwierdzam iż należy wyróżnić ich pracę.
Pracę o której mówię, niedowiarkowie mogą sprawdzić pod moim KP. 
Wielkie Drzewo Istnień nagradza wasz wysiłek kamieniami szlachetnymi, które w zależności od rodzaju, będą oznaką waszych stanowisk w stadzie. Trzymajcie je w swoich jaskiniach, lub niech zawisną na waszych karkach. 

Roy - Dostałeś się na pozycję Szpiega.

Daybreak - Dostałaś się na pozycję Tropiciela.

Tenbres - Dostałeś się na pozycję Wojownika

Jest to zarazem pochwała, jak i awans na wyższy poziom w stadzie. Osoby z hierarchii podstawowej są automatycznie rekrutami na SDI (Strażnicy Drzewa Istnień - zasłużeni członkowie)
Jeśli chcecie, możecie teraz ubiegać się o kolejne pozycje lub pozycje główne - prosząc o zadanie, które tym razem wykonywać będziecie pisząc opowiadanie.

Gratuluję i zachęcam pozostałych do pisania z nami pod KP. Stanowiska same się nie zdobędą.

Brahmaputra

17 sierpnia 2015

[43] Qu'est-ce que c'est?

 

Nyctho [ Ni•k•to ]
 Vernid | 2 lata | Samiec | Uczeń Łowcy
NycNikt-to • Skurwiel






Charakter
      Infantylny bachor, który ironię obrał za swą matkę, przyjaciółkę oraz narzeczoną. Nie boi się konsekwencji, gardzi istotami, które dają sobą pomiatać. Jest wybuchowym indywidualistą, wszystko widzi na swój sposób i tak samo wszystko robi, nie słucha poleceń, a zakazy ma głęboko w dupie. 
     Patentowany leń, nie śmiałby nawet poratować króla, gdyby tylko jakiegokolwiek znał. Cham jak ich mało; bestia tak inteligentna, że bałby się go sam Albert Einstein. Raczej samotnik, irytuje go wszystko i wszyscy, czasem jednak dla własnej uciechy zabawi się słabymi istotami, docinając im i poniżając. 
     Ten śmieć i wyrzutek Vernidziego Społeczeństwa nie ma żadnych uczuć, tak wychowała go jego najwspanialsza Matka, którą od czasu jej rychłej śmierci, okrzyknął suką i zdania nie zamierza zmienić. Nie ma również żadnych pozytywnych cech, chyba że unikanie wszystkich należy do tych dobrych...

 _______
Karta będzie uzupełniana!
 Nick na chacie: Nyc_tho
Jeśli się nie zniechęciłeś/aś chętnie włączę się w wątki, czy jakiekolwiek powiązania.

4 sierpnia 2015

[42] Opowiadanie stadne cz V - Zakończenie

Słowem wstępu. Dziękujemy wszystkim chętnym którzy zechcieli stworzyć tą opowieść. Dziękujemy także tym, którzy mieli dobre chęci, ale coś nie poszło i nie mogli z jakichś względów napisać własnej części. Dziękujemy też za chęć pojawienia się waszych postaci w opowiadaniu.

Pisałam to opowiadanie przez 3 dni, oczywiście po kilka godzin. Za wszelkie błędy i braki przecinków przepraszam. Przed opublikowaniem przeczytałam to tylko raz by sprawdzić dopasowanie podkładów oraz błędy. Jednakże czasem każdemu gdzieś tam się jakiś wkradnie, przy tak dużej ilości tekstu :)

Bardzo polecam podkłady muzyczne, bowiem bardzo starannie je dobierałam i moim zdaniem doskonale pasują do całości i nadają bardzo fajny klimat. Uprzednio jednak nie zapomnijcie spauzować naszej muzyki blogowej.

No dobra, zaczynamy:

>By umilić czytanie<

Noc....
Zdałoby się, że to pierwsza ciepła wiosenna noc. Ptaki, które dawały koncert przez cały dzień, pochowały się już w swoich gniazdach  by zregenerować siły na kolejny dzień.. Tak jak każdy, tak również i ja - olbrzymia czarna wadera, ułożyłam się pod drzewem nad strumieniem, by nieco odetchnąć po trzydniowej wyprawie. Wyprawie mającej na celu obejrzeć wschodnie tereny, by później je przejąć oczywiście z pomocą stada. Dzięki niemu nie musimy się już męczyć ze wszystkim same, a rodzina potrzebuje większych terenów. Westchnęłam cicho i oparłam kudłaty łeb o przednie łapy wyłapując jednocześnie porywisty dźwięk szumu strumienia, przepływającego tuż za mną. Najwidoczniej szybko usnęłam, gdyż nie pamiętam co było dalej. Jedyny urywek z mojej pamięci od tamtego momentu, była chwila w której gwałtownie się obudziłam, oddychając nerwowo. Pierwsza moja myśl dotyczyła Silje Selun - mojej przybranej siostry, jednakże w tej chwili nie potrafiłam odpowiednio skojarzyć faktów. Wiedziałam tylko że moje sny zawsze coś oznaczają i że zawsze przed czymś mnie ostrzegają. Zastrzygłam uchem, czując przyjemny wiosenny zapach  i usłyszałam pierwsze ptaki, które już powoli zaczynały się odzywać. Było jeszcze ciemno, mimo tego przeciągnęłam się, wyprężając grzbiet jak tylko to było możliwe, po czym powoli wstałam. Podeszłam do strumienia by zaczerpnąć kilka łyków wody. Nagle poczułam słodki smak krwi, zmieszanej z wodą. Podniosłam zdumiona głowę i skierowałam wzrok w kierunku, z którego przypływał owy strumień. Pochodził z HOG. Spojrzałam jeszcze na niebo, moim oczom ukazała się przepiękna, okrąglutka tarcza księżyca.
- Silje - szepnęłam dość głośno i natychmiast rzuciłam się w ścianę lasu, zgrabnie przeskakując strumień. Biegłam wzdłuż niego, bowiem wiedziałam że skoro krew jest w nim, gdzieś tam w jego pobliżu dzieją się teraz straszne rzeczy.

*   *   *
- Daybreak! -krzyknęłam zatrzymując się z trudem by nie wpaść na białą wilczycę. Byłam bardzo zaskoczona widząc samicę poza terenami HOG.
- Brahmo, jak dobrze Cię widzieć. Nie ma czasu, musisz nam pomóc!
Kiwnęłam czarnym łbem na znak że zrozumiałam jej słowa, po czym dałam jej znak by biegła ze mną. Nie było bowiem czasu na bezczynne stanie, trzeba było porozmawiać w drodze. Nie mogłam biec zbyt szybko, gdyż wiedziałam że samica jest mniejsza i ciężko jej będzie nadążyć, a chciałam wiedzieć co się stało.
- Opowiadaj - wymruczałam miękko, przeskakując przez kolejne przeszkody na naszej drodze.
- Silje wpadła w szał... jest olbrzymia i przerażająca... Nie wiedzieliśmy co robić, więc posłano mnie po Ciebie.
- Bardzo dobrze zrobiłaś. Dużo mamy rannych?
- Cóż.. nie wiem co się tam teraz dzieje ale Roy i ja nieco oberwaliśmy... reszta pewnie teraz z nią walczy.
- Dziękuję Daybreak. - Rzekłam po czym wpadła mi do głowy myśl że z reguły ciężko mi było wymawiać takie słowa. Po chwili gdy wszystko już wiedziałam, przyśpieszyłam przepraszając ją w duchu. Sytuacja wymagała pośpiechu.

*   *   *
Wpadłam z impetem na polanę znajdującą się tuż przed moją jaskinią. Jaskinią drzewa. Za mną wyłoniła się także Daybreak. Zaraz obok płynął potok, a w nim poraniony i usiłujący się wydostać Roy. Nieopodal przerażone stado i szamocząca się Silje... Była przywiązana do drzewa, lecz robiła wszystko co mogła by się wydostać.. Było w niej coś, czego do tej pory nigdy nie widziałam. Przełknęłam ślinę i najeżyła sierść, zaczynając jednocześnie głośno warczeć.
- Silje! - Kiedy wykrzyczałam jej imię, jej błyszczące spojrzenie przeszyło mnie na wskroś. - Zostawcie to mnie! - krzyknęłam do pozostałych i postąpiłam kilka kroków w bok i dwa w przód.
Dziwnym było że dwie alphy teraz miałyby stoczyć walkę.. Stado posłusznie się odsunęło na bok, zerkając na siebie nie pewnie, a Tenbres pomógł Royowi wydostać się z wody. Po krótkiej chwili Silje wydostała się z uwięzi.. Znów była wolna. Rozejrzała się warcząc donośnie. Patrzyła na stadników z nienawiścią.
-Hej! Jeśli musisz zabijać.. zacznij ode mnie - wbiłam pazury w miękką ziemię pod sobą. Puściłam oko do Daybreak, by wrazie czego była gotowa na wszystko.
Nastała cisza. Silje skierowała wzrok i swe kroki w moim kierunku. To ta chwila. Starcie tytanów.. Olbrzymie wilczyce przyglądały się sobie wzajemnie.
Nie spuszczałam ani na moment siostry z oczu. Nie mogłam zrozumieć co się stało, zawsze kiedy pojawiałam się w pobliżu, wadera uspokajała się i wszystko wracało do normy. Może to przez obecność innych istot w pobliżu.. Cóż. Trzeba ich bronić.. inaczej zginą wszyscy. Kłapnęłam zębami w jej stronę, a ta odskoczyła lekko na bok, najwyraźniej zaskoczona faktem że usiłuję ją atakować. Po chwili jednak wróciła z kontratakiem, o wiele silniejszym niż przypuszczałam. Nasze kły spotkały się w zabójczych uściskach. Poczułam silny ból. Mimo wszystko zmutowana samica była odrobinę większa ode mnie. Oczywiście nie poddawałam się z tego powodu, gdyż siła walki i przetrwania we mnie zawsze brały górę. Odepchnęłam atak, wbijając pazury w jej kark.
Samice przez moment opierały się o ziemię tylko i wyłącznie tylnymi łapami. Przednimi zaś odpierały wzajemnie ataki. Warczały nad wyraz głośno. Dla pozostałych obecnych na miejscu zdarzenia przyszłych strażników, musiało to być przerażające widowisko. Tym bardziej iż mieli mieszane uczucia co do obu alph. Czy na pewno słusznie wybrali, wstępując do straży drzewa Istnień. Skoro nawet alphy biją się między sobą, a jedna z nich nawet chciała ich wszystkich wymordować. O co tu właściwie chodzi. Po co zakładały to stado, skoro teraz odstawiają takie numery?
Cóż.. miałam nadzieję im to wszystko jakoś wynagrodzić i wyjaśnić. Jednakowoż w tej chwili nie to było moim największym zmartwieniem. Musiałam najpierw uspokoić siostrę. Warknęłam tym razem o wiele głośniej, tak jak miewam w zwyczaju gdy jestem na prawdę wściekła. Silje na moment zastygła w bezruchu ale po chwili kontynuowała z jeszcze większą dostawą sił. W końcu moje łapy nie wytrzymały i padłam na ściółkę leśną, przygnieciona całym ciężarem potwora. Nie wydałam jednak z siebie ani krzty oznak bólu. Mimo leżenia na grzbiecie, nieźle dawałam sobie radę, jednak ciężar mojego agresora nie pozwalał mi się podnieść.
- Do cholery Silje uspokój się! - wywarczałam wprost w jej uszy. Jej wzrok zajaśniał jakimś tajemniczym światłem i wtem śmiercionośne kłapnięcie pyska zatrzasnęło się nie na mojej krtani, lecz tuż nad moim nosem. Dlaczego? Też chciałabym wiedzieć. Silje gwałtownie odwróciła się wbijając kły w soczyste końskie mięso. Wokół rozległo się donośne rżenie ogiera, który podpalił nieco sierść na jej zadzie. Bez wahania wyczołgałam się spod siostry w duchu dziękując Tenbres'owi. A gdy ta w trakcie ponownie chciała mnie dopaść, do akcji wkroczyła Daybreak, która zaczęła szarpać potwora za ogon. Gdy byłam już wolna, zwierzęta na nowo odsunęły się, a ja ... cóż... nie miałam wyjścia. Moja siostra zraniła zbyt wiele osób.. Zacisnęłam powieki i rzuciłam się na jej grzbiet. Teraz to ja przytwierdziłam ją do ziemi. Czułam że tym razem, samica nie uspokoi się tak łatwo i że.........
....

*   *   *
Podkład

To było banalnie proste.. Po prostu wbiłam kły w jej krtań... Tak po prostu.. na oczach całego stada...
Chwila pulsacyjnych ruchów wywołanych reakcjami obronnymi i Silje Selun przestała się poruszać. Wyciągnęłam kły i spojrzałam na nią. Moje serce zabiło jakoś dziwnie. Czułam się potwornie źle. Patrzałam na nią jeszcze długo, nim cokolwiek do mnie dotarło. Potwór z każdą sekundą tracił blask, aż w końcu zgasł całkowicie. Ja zdruzgotana wstałam i odsunęłam się na sam skraj polany, jak najdalej się dało. Wszyscy patrzeli na mnie w osłupieniu. Potwór powoli z wolna zaczął przeistaczać się w normalną Silje, lecz wciąż się nie poruszał. Leżała tak bezwiednie na zielonej trawie, nieopodal jaskini Drzewa istnień. Zaczęło kręcić mi się w głowie.
 -Co ja zrobiłam...? - szepnęłam, kręcąc się dookoła.- To ja jestem potworem! - wrzasnęłam i zniknęłam zwierzętom z oczu. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało... To działo się tak szybko... zbyt szybko.
Pozostałe zwierzęta powoli zaczęły zbliżać się do Silje. Najpierw Aerin oraz Kame i Akame. Później Daybreak oraz Tenbres. Nikt nie mógł wykrztusić słowa. Sytuacja ich przerosła.
Na poboczu polany leżał Roy. Milczał, wpatrzony w leżącą wilczycę. Po chwili, która mogłaby się wydawać wiecznością basior ostatkami sił podniósł się z ziemi, i zaczął powoli zbliżać się do centrum zamieszania. Lekko utykał na lewą przednią łapę, a z boku wydobywała się stróżka krwi, która wciąż kapała na ściółkę. Wilk podszedł wystarczająco blisko i usiadł najbliżej ze wszystkich, przy samej Silje. Mając ją przed sobą zwiesił bezradnie łeb. Nie mógł już niczego zrobić, tak bardzo żałował, bowiem samica ta była pierwszą, jaką spotkał w tym tajemniczym lesie.
- Inaczej się nie dało - odezwała się w końcu Akame, spoglądając na samca, z jeszcze większym smutkiem niż poprzednio.
- Kame? czy mogłabyś opatrzeć nam rany? - zapytał Tenbres. Wiedział że sytuacja jest poważna, ale wiedział też że jeśli będą długo czekać to wszyscy się wykrwawią. Samica kiwnęła łbem i podchodziła do każdego z osobna ze swoimi ziołami. Tylko Roy odmówił pomocy, spojrzał na nią poważnie po czym znów zwiesił łeb. Z jego spojówek wydobyło się kilka łez które szybko wypłynęły i spadły wprost na futro wilczycy, leżącej u jego łap.

( Muzyka stop - Teraz odpalamy tę: >Klik<  )

I wtedy nagle... Wydarzyło się coś, czego nikt zupełnie się nie spodziewał. Pomiędzy zwierzętami coś się poruszyło. Tenbres który akurat leżał nieopodal pod opieką Kame otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Aerin siedząca obok wydała z siebie cichy głosik, aby zainteresować pozostałych. Silje Selun poruszyła delikatnie skrzydłem. Najpierw jednym, później drugiem...Po chwili otworzyła oczy i spojrzała na Roya, który dzielnie wciąż trwał przy niej. Samiec otworzył oczy i nie mógł uwierzyć w to co widzi. Przecież chwile przed tem widział ją martwą... widział jak umiera w śmiercionośnej walce z Brahmaputrą.
- Jak to? - szepnął i wstał, odsunął się by zrobić jej miejsce.
Silje odwróciła się na bok i wstała, lekko się chwiejąc. Patrzała na zwierzęta w niemym osłupieniu. Nie miała pojęcia co się stało, ale widząc ranne zwierzęta, obawiała się najgorszego, że zraniła ich przez klątwę. Po chwili jednak spojrzała na niebo, wprost na księżyc. Był w pełni.. Wadera zamarła w bez ruchu. Później spojrzała przerażona jeszcze raz na zebranych. Nikogo nie brakowało, wszyscy żyli, a więc dlaczego ona czuje się normalnie.  Potrząsnęła głową i dla pewności znów spojrzała na księżyc.
- Wszystko dobrze Silje? - Spytała po chwili Daybreak.
- Nie.... Nie wiem..  - wykrztusiła z trudem. Potwornie bolała ją głowa.  - Co...c... co się stało?
- Troche szalałaś -  rzekła z uśmiechem Aerin, - Ale chyba już Ci przeszło odkąd Brahmaputra... - zrobiła pauzę, bowiem nie wiedziała jak to powiedzieć.
- Brahma? Czy ona żyje? - Skrzydlata z trudem w natłoku nerwów wypowiedziała to pytanie.
- Żyje... Ale... to Ty nie żyłaś... Ona Cię zabiła... - tym razem zwrócił na siebie uwagę Roy.
Spojrzała na niego z jakimś dziwnym rodzajem strachu, po czym wzbiła się w powietrze bez słów wyjaśnień.



*   *   *

Nadszedł świt, kiedy Silje w końcu mnie odnalazła. Była ona nad urwiskiem, na północnej granicy terenów stada. Wadera bezszelestnie podeszła do mnie. Gdzieś za mną wydobył się cichy głos:
- Brahmo..
Słysząc swoje imię, natychmiast zawarczałam, nawet nie odwracając się w stronę nadchodzącego gościa i nie zawracając sobie zbytnio głowy tym, czyj to głos.
- Odejdź, bo skończysz jak Silje...
- Ale to ja siostro. - skrzydlata podeszła i usiada tuż obok mnie. Bok przy boku, zwróciwszy pysk w moją stronę. Spojrzałam na nią nie pewnie. Wciąż byłam w agresywnym nastroju. Warknęłam ponownie. Po czym, gdy Silje dotknęła mnie łapą, uwierzyłam. Przeszył mnie dreszcz... to nie duch.. To moja Silje.
- Silje... tak się cieszę. - przytuliłam ją mocno, a po chwili odsunęłam się szybko, gdyż nie przepadałam za tym.
- Już wszystko rozumiem siostrzyczko...
- To cud... Leżałaś martwa.. ja.... - zrobiłam pauzę - ja..... przepraszam.
-  Zdjęłaś ze mnie klątwę, zabijając mnie. Chciałam Ci podziękować... To chyba Twoja zasługa.
- To nie ja... leżałaś tam zbyt długo...
- To pewnie dzięki więzi, jaka połączyła nasze stado.
- Być może...
I tak właśnie było. Wilczyce jeszcze długo siedziały nad urwiskiem, rozmawiając o całej sprawie, nim wróciły do reszty stadników, by wyjaśnić im wszystko dokładnie. Członkowie zebrali się na głównej polanie. Najpierw ich oczom ukazała się Silje, dopiero później ja. Obydwie czułyśmy się wobec nich źle. Silje przez to że nie potrafiła nad sobą zapanować, a ja przez to że nie było mnie wtedy kiedy trzeba i że posunęłam się do zabicia siostry... No... na szczęście to była tylko klątwa i wszystko się dobrze skończyło. Lecz... wyrzuty sumienia pozostaną już na zawsze. Mimo iż stado przyjęło nasze przeprosiny i wyjaśnienia, my nie zapomnimy tego co się wydarzyło tej nocy. Już na zawsze odbije się w nas piętno.... tak... na zawsze....



K*O*N*I*E*C
~ Brahmaputra


Jeśli macie pomysły na kolejne stadne opowiadania, nie widzę przeszkód by zacząć je pisać, można oczywiście poinformować nas na shoucie.
Pozdrawiam.

30 lipca 2015

[41] Małe ogłoszenie, warte przeczytania.

Samiec długi czas szukał miejsca gdzie będzie znajdowało się więcej zwierząt, by móc powiedzieć im kilka słów. Kiedy w końcu mu się to udało, wyszedł z ukrycia i wymaszerował im na przeciw.  Wiedział że w jego gestii leży poinformowanie innych, więc nie mógł tym razem tchórzyć. Odnalazł wzrokowo jedną z alph, po czym podszedł do niej i usiadł obok niej, po chwili rzekł do zgromadzonych
- Przepraszam... chciałbym coś powiedzieć.
Kiedy już większość strażników spojrzało w jego stronę, Roy niepewnie kontynuował.
- A więc.... siedząca tu obok mnie Silje Selun, przedwczoraj zgodziła się zaszczycić mnie swoją osobą i została moją partnerką. - wilk uśmiechnął się dumnie, widząc reakcję pozostałych, po czym spojrzał na samicę siedzącą obok i wtulił się na moment w jej miękkie futro, aby potwierdzić w jakiś sposób swoje słowa. Po chwili wyprostował się na powrót i ukłonił się delikatnie do zebranych na znak iż zakończył swoją mowę. Teraz już mógł swobodnie spoglądać na samicę, bez obawy że ktoś niechybnie zauważy jakiś przejaw narzucania się z jego strony. Szeroki uśmiech nie schodził mu z pyska. Był w tymże momencie tak bardzo podekscytowany, gdyż pierwszy raz powiedział coś tak ważnego do innych.

23 lipca 2015

[40] "Nakręć swój los"

Na terenach stada pojawił się kolejny spory basior, jednakże nie przejawiający objawów agresji i wręcz przeciwnie. Gdy znalazł władające tymi ziemiami samice, pokłonił się nisko i począł się przedstawiać



Imię: Blaster
Płeć: Basior
Wiek: 8 wiosen
Hierarchia: Druid oraz Mag Powietrza.


Aparycja: Dość dużej wielkości basior. Cechuje go niecodzienne umaszczenie, bowiem przez środek pyska wzdłuż grzbietu i całego ciała przebiega granica wyraźnie dzieląca jego postać na dwie połowy.  Jego lewa część ciała posiada smolisto czarną sierść, zaś prawa część jest śnieżno biała. Posiada ogromne, umięśnione skrzydła, sporo większe od niego samego. Zawdzięcza im jednak wiele. Pomiędzy uszami posiada malutką czerwoną grzywkę. Stracił lewe oko podczas walki z pewnym tygrysem, mimo to czasem wydaje mu się ze przez nie widzi. Posiada dwa ogony. Jeden jest ogonem wilczym, drugi zaś ptasim. Potrafi poruszać tylko tym pierwszym, drugi służy mu tylko jako ster w czasie lotu. Oprócz tego ciekawy jest jego naszyjnik. Jest to cienki łańcuszek z wisiorkiem w kształcie biegnącego wilka. To ważna pamiątka rodzinna. Wilk ceni ją ponad wszystko.

Charakter: Agresja i nienawiść to jego przeciwieństwa. Samiec szuka pokoju na ziemi i dobra. Jest raczej łagodny i towarzyski. Bardzo chciałby znaleźć sobie kogoś, dla kogo warto będzie żyć i przy kim będzie mógł się zestarzeć. Lubi gdy miłość szerzy się wśród istot mu bliskich. Nigdy nie atakuje pierwszy i nie chętnie walczy. Jednak gdy widzi że jego rodzinie dzieje się krzywda jest w stanie za nich zginąć.
Potrafi znaleźć przyjaciela w każdym, kto tylko mu na to pozwoli. Jest dobrą duszą każdego miejsca w którym się znajduje.

Historia: Urodził się w watasze uskrzydlonych wilków, gdzie wszechobecna była znajomość magii, stąd wilk tak dobrze radzi sobie z żywiołem powietrza. Zna też zaklęcia przemian w inne zwierzęta, przez co jest równie dobrym Druidem. Zna również zasady walki honorowej. Mimo braku jednego oka, widzi i słyszy doskonale. Pewnego dnia wyruszył na samotną wędrówkę, zabierając ze sobą wisior jako pamiątkę rodzinną, w czasie której poznał Reda oraz Raina. Razem z nimi wkręcił się do TSSS. Po dobrze oddanej służbie wrócił do rodziny, jednak nikogo tam nie zastał. Od tąd stał się samotnikiem, długo wędrującym samotnie, aż po dzień dzisiejszy, kiedy to zapalił się dla niego płomień nadziejii na posiadanie nowej rodziny. Tym razem nie zamierza jej opuszczać, bowiem już raz ją stracił, nie chce drugi raz popełniać tego błędu.


Cele życiowe: Niegdyś należał do Tajnego Stowarzyszenia Strażników Sprawiedliwości u boku innych wilków, których być może spotkaliście na innych stadach. Po rozłamie, pragnie stać się Strażnikiem Drzewa Istnień, by godnie  dożyć sędziwego wieku. Oprócz tego bardzo chce mieć rodzinę i przyjaciół, dlatego wieczny samotnik odważył się dołączyć w to miejsce.


^Chętny na grę zawsze!^

12 lipca 2015

[39] Dear little light, shine for me all night.

Throw me to the flames, watch me burn
Nazywana ogniem.  Yokhan
Nie przeżyła dużo.  Rok
Nie zawsze wiadomo, kim jest.  Samica
 Tyle ras na świecie.  Wilk 
 Ona się na nic nie nadaje.  Uczeń Maga

Pewnego lata świat z lekką niechęcią powitał małe, białe światło. Małe, białe światło nie miało kształtu. Pływało w powietrzu jak świetlik, wydawało jedynie cichy, cieniutki chichot. Po dwóch dniach światło niesamowicie urosło. Z niepozornej kulki aż do potężnej światłości, która raziła w oczy i zamieniała w popiół pobliską roślinność.
I wtedy ze światła wyszedł wilk.
 Był to szczeniak, wilcze dziecko, z którego boków i pyszczka wydobywał się ogień. Wilczek rósł, przybierał na wzroście w bardzo szybkim tempie. Dokładnie tak, jak owe światło, które zagasło i schowało się na niebie wśród gwiazd.
Yokhan, jak nazwały wilczycę stare duchy drzew, wyruszyła w swą podróż. Gdy nie była pod opieką lasu, musiała sama radzić sobie z przeciwnościami i upolować pożywienie. 

I'm scared to get close and I hate being alone
Yokhan lubi towarzystwo. Lubi rozmowy. Jest przyjacielska. A jednak nienawidzi, gdy ktokolwiek o tym wie. Długa droga przez nie zawsze miłe środowiska pokazała jej, że musi być agresywna, kiedy ktoś próbuje ją skrzywdzić lub wprowadzić w błąd. 
Ale nie tylko taka jest wilczyca.
Jest egoistką. Nie obroni innych, choćby kochała nad życie. Tchórzy, bo czasem boi się o swój zad. Największą rzeczą, która wzbudza w Yokhan złość, jest kłamstwo. 
Chociaż tyle, że mówi prawdę. 
Czasami.

 To biała wilczyca. Smukła, o długiej sierści i dużej klatce piersiowej. Spomiędzy żeber i z pyska snują się płomienie, które nigdy nie gasną. Kiedy Yokhan jest zaciekawiona lub zdenerwowana, w powietrze wznosi się czarny dym. 
Sytuacja nieco się zmienia, gdy Yokhan jest naprawdę wściekła. Wtedy biała sierść przebarwia się na smolisty kolor, płomienie wzrastają, zaś postura wilczycy potężnieje.

Set my world ablaze

Chat - Yokhan
Mogę grać. Żaden problem.

8 lipca 2015

[38] Cura te ipsum

"Widziałem niebo pełne gwiazd. Widziałem słońce wynurzające się rankiem z oceanu 
i zachodzące za góry wieczorem. I widziałem je w samym środku dnia, 
choć nie mogłem na nie patrzyć z powodu jego blasku. "

by Hagge

 ATRAM'EDICUS / OGIER / ATRAMENTOWE OKO

W HIERARCHII UCZEŃ NA STRAŻNIKA DZIENNEGO I POSŁAŃCA



APARYCJA ORAZ UMIEJĘTNOŚCI

Średniego wzrostu kary konik o mocnych kończynach i karku. Pęciny ma mocne, przystosowane do ciężkiej pracy i przykryte krótkimi "szczotkami". Dzięki swej budowie ciała cechuje się sporą siłą, którą lubi pożytkować pomagając innym, lub na długich spacerach. Jego szyję zdobi bujna, lekko pofalowana grzywa spod której wynurzają się obłe uszy i przeszywające, ametystowe oczy. 
Szlachetną głowę zdobi, krótki, mocno poskręcany róg. Choć mówi się, że jednorożce to magiczne stworzenia Atramis nie przejawia żadnych ponad normalnych zdolności. Owszem, czasami zdarza mu się lunatykować lub cierpieć w nocy na poważne migreny, ale ciężko nazwać to czymś nienaturalnym. Ze względu na te dolegliwości w nocy lubi zaszyć się gdzieś z boku, by mieć jak najwięcej spokoju i przypadkiem na kogoś nie wpaść.  
Deklaruje się pacyfistą, jednak kiedy trzeba potrafi walczyć. Jest także dość zwinny, dzięki swym niezbyt wielkim gabarytom. Jego największą zaletą jest jednak wiedza - jej posiada wiele i ciągle pragnie więcej. Długie lata spędzone na podróżach zaopatrzyły go w znajomość nie tylko legend, ale i działania roślin bądź pewnych naturalnych praw.


HISTORIA I CHARAKTER

Niewiele opowiada o swojej przeszłości. Wiadomym jest jednak, że należy do niezwykle starej i dumnej rasy, która żyje w odosobnionej krainie. Ciekawy świata Atramis opuścił swoje rodzinne strony by zbadać to, czego jego bliscy zdawali się brzydzić.
Spędził wiele lat na tułacze przez świat chłonąc wiedzę i ucząc się życia. Niechętnie opowiada jednak o tym co kiedyś było - woli brać życie dzień  po dniu, ciesząc się każdą minutą... Przynajmniej na miarę swoich umiejętności.
 Prostolinijny i szczery. Choć wcześnie porzucił dom i zaczął prowadzić życie na własne kopyto nauczył się obdarowywać innych szacunkiem. Wychowywany był bowiem wśród "dworskich" obyczajów i dlatego też pamięta o dobrych manierach oraz etykiecie. Stara się polegać na sobie bardziej niż innych, jednak jego romantyczna i dobrotliwa osobowość nie pozwala mu zaniedbać obowiązków względem swych towarzyszów. Pod czujnym okiem Lucent, przyjaciółki z dawnych lat, nauczył się panować nad nieprzewidywalną stroną osobowości i na swój własny sposób dorósł.
Do tej pory jest marzycielem i istotą o niewyczerpujących się zasobach nadziei i pogody ducha co wspomagane jest jego głębokim uduchowieniem. Jego sercem włada ciekawość i żądza przygody. Od dziecka wsłuchiwał się w wycie wiatru nad pustynią. Kocha też jednak szum wodospadu czy też surowe piękno gór. Nic też nie sprawia mu więcej radości niż słuchanie pieśni słowika czy słuchanie starej ballady o dziejach jakiegoś zacnego bohatera. O gwiazdach może rozprawiać jeszcze dłużej niż o sensie życia... Krócej rzecz ujmując wszystko co go otacza cieszy jego serce, równie mocno jak świadomość, że jego stadu dobrze się wiedzie.
Choć naturalnie stroni od kłótni nie zawaha się walczyć o to co jest mu drogie i zawsze staje po stronie tych, którzy potrzebują pomocy. Jest niezwykle cierpliwy to drażni go ignorancja i brak wrażliwości.Nie lubi sądzić, bo sam nie chce być sądzonym. Nie trawi obłudy i dyskryminacji a przede wszystkim bycia postawionym w sytuacji bez wyjścia. Nie potrafi zrozumieć pojęcia "mniejszego zła", bo jak sam się przyznaje jest idealistą.



CIEKAWOSTKI


  •  Przedstawia się zawsze jako Atramis. Jego pełne imię znają dwie osoby.
  •  Ilekroć budzi się po swym "lunatykowaniu" znajduje w okół siebie delikatną mgłę, kolorem przypominającą jego oczy.