❦ Przedstawia się: Candy Floss"Żeby być szpiegiem nie wystarczy mieć dobry nos, trzeba mieć też wąsa, żeby dobrze ten nos ukryć." Candy
Choć oczywiście nie jest to jej prawdziwe imię. Jako urodzony szpieg, nie odważyłaby się podać komuś swojej prawdziwej tożsamości. Tak przynajmniej twierdzi, bowiem wieść niesie, że Candy tak naprawdę wcale nie pamięta swego prawdziwego imienia. Mając na swoim koncie dziesiątki różnych alias, a także niedomagającą już pamięć, klacz samodzielnie wybrała sobie to imię i jak często powtarza "żadne inne jej bardziej nie pasowało".
❦ Zdrobnienia:
Imię Candy samo w sobie jest krótkie. Oczywiście, chcąc nie chcąc, zdążyła się jednak przypałętać ksywka Can a zaraz za nią dzielnie przywędrował Puszkin. Sama twierdzi, że z Duśką jej do pyska, ale absolutnie nikt się z nią nie zgadza. Dlatego też z czasem na wszystkich oficjalnych dokumentach zaczęła się podpisywać jako Herrin Pushkin.
❦ Urodziny: 1 marca
Tą datę podaje jako swoje urodziny, choć nieco starsi mogą pamiętać, że to data jej pierwszego pojawienia się na terenach HOFS (stada związanego z jej historią do którego ma wielkie sentyment).
Jeśli zaś chodzi o wiek, najczęściej podaje 8 lat. Innymi razy twierdzi, że ma 3, 20, albo 1562 lata. "To zależy od pogody i ułożenia gwiazd w Mgławicy Oriona."
❦ Profesja:
Chociaż sama nie przejmuje się zbytnio hierarchią, wychowana na szpiega
Candy czuje się w obowiązku dbania o bezpieczeństwo w stadzie. Jest również samozwańczym detektywem, choć nie miała jeszcze zbyt wielu okazji do prowadzenia śledztw. Przede wszystkim jednak Candy jest Stróżem. Bezpieczeństwo innych zawsze przekłada ponad swoje własne a że cały dzień i tak jest na nogach wyłapując cenne promienie słońca Straż Dzienna jest dla niej idealnym zajęciem.
Teorii jest wiele. Sama Candy tłumaczy (podając przy tym naprawdę wiele całkiem prawdopodobnie brzmiących faktów naukowych), że jest daleką potomkinią protistów i posiada
prosty mózg bazujący na reakcjach chemicznych zachodzących pomiędzy
cyjankiem, dwutlenkiem węgla oraz rtęcią. Te reakcje miałyby tłumaczyć delikatną mgłę unoszącą się nad jej grzywą i ogonem. Innym wyjaśnieniem owej mgły, oraz rasową zdolnością jest fotosynteza. Choć jej maść jest koloru siwego, klacz twierdzi, że potrafi żywić się promieniami słonecznymi. Fakt, zdawałoby się, absurdalny, jednak żaden członek stada nie widział nigdy Candy jedzącej trawy czy jakiejkolwiek innej rośliny. Owszem, czasami zajada się miodem, grzybami czy innym badziewiem, jednak nigdy nie jest to trawa i nigdy nie robi tego z głodu. Ale przecież nikt nie upilnowałby tego pędziwiatra dwadzieścia cztery godziny na dobę...
Kolejną teorię zaczęła goszcząca raz na terenach HOFS klacz Frida. Rozpytywała w koło o swoją zaginioną siostrę, a zapytana kim właściwie jest przedstawiła siebie jako Potomkinię Pogody. Miałoby to oznaczać, że jest istotą, a właściwie duchem, stworzonym z mgły i strzegącym tego właśnie elementu natury. Choć Frida różniła się od Candy praktycznie tylko kolorem oczu, do ich osobistego spotkania nigdy nie doszło a Herrin wyśmiała całą tą teorię.
Teorią, którą po zakończeniu treningu pod okiem Candy rozpowiadał wszystkim Marfrycy , była legenda o Chmurce Bzdurce. Chmurka Bzdurka, obrażona na to, że chmurki mogą tylko przybierać kształt rzeczy znajdujących się na ziemi a nie mogą stać się nimi naprawdę postanowiła uciec z nieba i spróbować tego zakazanego życia. Altocumullusy, po których zbiegła na ziemię szybko się rozmyły i tym samym utknęła na stałe na ziemi.
Nie ważne kogo by się spytać, każdy na pytanie kim właściwie jest Candy odpowie inaczej i za prawdę trzeba przyjąć to, co Tobie wydaje się najbardziej prawdopodobne,
albo czekać na Błękitny Księżyc i o północy potrzeć korę Sosny zadając
jej to odwieczne pytanie. Ale możliwe, że nawet Stefan nie zna odpowiedzi...
❦ Umiejetnosci:
Jak na kogoś o posturze hipopotama na szczudłach, to Candy całkiem
dobrze radzi sobie ze "szpiegowskimi sztuczkami". Skrada się
bezszelestnie, znika zaś lepiej niż niejeden stwór pozbawiony niuansu
jakim są kopyta. Ma
doskonałą pamięć (tylko długotrwałą), choć twierdzi inaczej.
Przez niezwykłą budowę systemu
nerwowego, Candy posiada szczególnie wrażliwy zmysł wzroku oraz smaku. Ten pierwszy jest powodem jej ciężkiej chromofobii, przez którą jak ognia unika jaskrawych kolorów. Z tego też powodu za dnia polega głównie na węchu i smaku. (Bardzo często można na nią wpaść - a raczej
ona może wpaść na kogoś - chodząc po terenach stada z zamkniętymi
ślepiami). Jej zmysł smaku jest niezwykle rozbudowany, jednak klacz nie umie dobrze opisać swoich doznań, ze względu na brak odpowiedniego słownictwa. "To jak opisywanie kolorów, komuś kto od narodzin jest ślepy" tłumaczy. Dziwna budowa jej języka sprawia, że jest on
podatniejszy na smaki i zapachy niż u innych stworzeń, a także pozwala na
wyłapywanie takich rzeczy jak zmiany pH, temperatury czy drgania powietrza.
No i przede wszystkim.... Candy ma cholerne szczęście.
❦ Charakter:"Dobry szpieg nie pracuje dla pieniędzy. Dla pieniędzy pracują źli szpiedzy, a takich Amerykanie mają kilka dywizji." Ian Fleming
Posiada zdolność odczuwania trzech
emocji - lojalności, wesołości i niezadowolenia. Na ogół ekscentryczna i słynąca z ciętego języka, Candy słynie jednak z
bycia szczerą i uczuciową istotą. Nie łatwo jest jej komuś zaufać -
znakomicie zna się na spostrzeganiu kłamstw. Kiedy jednak udaje jej się do kogoś zbliżyć jest istotą niezwykle
lojalną. Poświęcenie jest dla niej normalną rzeczą i za tych co kocha
lub "dom" oddałaby wszystko. Przez dość długi czas grała
przybraną mamę wilka imieniem Marfrycy, którego uratowała przed
kłusownikami jeszcze za czasów świetności HOFS. Jej drogą przyjaciółką
jest Scycia, którą kocha w zupełnie platoniczny sposób.W Stadzie Strażników gości od niedawna i nie miała jeszcze okazji zdobyć pełnoprawnych przyjaciół jednak wyjątkowo dobrze dogaduje się z tutejszą dziatwą.
Oscylująca pomiędzy naiwną radością z życia a zaborczym, nadąsanym
pesymizmem, lub też agresją wobec obcych Candy tak naprawdę, bez żadnych
żartów i oszustw jest po prostu autystyczna. Choć jej zaburzenie
jest znikome i klacz pozostaje przypadkiem wysoko funkcjonującym,
ciężko go nie dostrzec. Czy to podczas jednej z jej "zwiech", czy też
upartym twierdzeniu, że umie rozmawiać z sosnami... Candy je śnieg, na
jesień ustawia spadające liście w rządku (potrafi tak posprzątać cały
las). Jej "dziwność" bywa problematyczna i wiele osób otwarcie od niej
stroni. Jak jednak wiadomo, autyzm często idzie w parze z geniuszem i
choć Candy ma problem z doliczeniem nawet do pięciu jej wyjątkowe
zdolności przejawiają się w wielu innych dziedzinach.
❦ Historia:"Szpieg, który rekrutuje innych szpiegów, musi przede wszystkim mistrzowsko opanować snucie opowieści." Richard Scott Bakker
[W budowie]
gg - 48435187
Tak, Puszka jest niepełnosprytna umysłowo oraz nosi na sobie piętno bycia istotą krążącą po stadach RPG już od kilku lat...
Zapewniam jednak, że nie gryzie i można się z nią dogadać. (Zresztą nie masz wyjścia: i tak nie da Ci spokoju.)
Tak, Puszka jest niepełnosprytna umysłowo oraz nosi na sobie piętno bycia istotą krążącą po stadach RPG już od kilku lat...
Zapewniam jednak, że nie gryzie i można się z nią dogadać. (Zresztą nie masz wyjścia: i tak nie da Ci spokoju.)
Szaman wypełzł z jaskini wciąż jeszcze otumaniony dymem z ogniska z domieszką ziół. Jego chód był powolny, chwiejny. Zmysły wciąż jeszcze przyćmione na realny świat, gdzieś zza drzew widział więcej sylwetek niż zwykle, widział pasma mgły niewidocznej dla oczu osób postronnych, płynącej pomiędzy trawą i gałęziami. Otaczała go delikatnie, swym zimnem i nierealnością muskając futro na łapach, pysk, skórę. Przymknął delikatnie oczy, kładąc uszy po sobie. Uniósł delikatnie łeb, wdychając powietrze. Czuł las, trawę, wodę, zwierzęta, kilka nieznanych zapachów. Ściągnął pysk, odsłaniając delikatnie zęby i puścił się biegiem przed siebie, rozszerzonymi źrenicami wpatrując się przed siebie. Zatrzymał się dopiero gdy potknął się i prawie wywrócił przed polaną na której spostrzegł jasną sylwetkę. Zatrzymał się praktycznie przed nią, przysiadając na zadzie. Najpierw myślał, że jest jawą wywołaną narkotykami. Ale zauważył, że nie ma wokół niej ani pasma mgły z innego świata. Do tej pory znaki odrobinę tylko jaśniejące światłem, rozżarzyły się swym pełnym blaskiem, otaczając wszystko jasną barwą. Przekręcił łeb na bok, potem na drugi. Wyszczerzył się szeroko, ukazując całą neonowo zieloną barwę swych zębów. Podniósł się i pokłonił przed koniem któremu z łatwością dorównywał wzrostem.
OdpowiedzUsuń- Witaj na tych terenach. Nazywam się Spieluhr.
Spieluhr.
- Witaj w szeregach straży Candy - z zarośli wyłoniła się wielka czarna wadera. Nie była wiele mniejsza od klaczy. Kiwnęła wielkim masywnym łbem na powitanie, po czym starała się rzec jak najspokojniejszym tonem - Nazywam się Brahmaputra. - przyjrzała się uważnie klaczy, by dobrze zapamiętać nową członkinię i nie mylić jej z obcymi osobnikami. - Gdybyś potrzebowała jakichś informacji lub wskazówek... służyć będę dobrą radą. - wymruczała nieco ciszej.
OdpowiedzUsuń// Brahmaputra
Ta cholerna mgła nie miała końca. Svetlana biegła przez las już jakiś dłuższy czas, ale wciąż miała wrażenie, że mgły wcale nie ubywa… Denerwował ją taki stan rzeczy niezwykle, ponieważ nie dość, że nie znała terenów tego stada zbyt dobrze, to na dodatek wcale nie czuła się pewnie w tej całej mgle. Wszystko to było strasznie podejrzane…
OdpowiedzUsuńNagle wadera poczuła nieznany jej dotąd, nieco alarmujący zapach. Włączył jej się tryb ostrożności i zaczęła o wiele delikatniej uderzać łapami o ziemię, żeby tylko istota, która znajdowała się polankę dalej jej nie usłyszała.
Lana przyczaiła się pod gęstymi krzakami i powoli wysunęła smukły łeb zza liści. W gęstej mgle dostrzegła siwą klacz, która stała w nikłych promieniach słońca (lub robiła cokolwiek innego) i zdawała się być bardzo zamyślona. Wilczyca przez chwilę przyglądała się jej z uwagą i zafascynowana całą tą mgielną otoczką, postanowiła bliżej poznać tę istotę.
Wyszła więc ze swojej kryjówki i pokłusowała do niej dość powolnie, jakby bojąc się że ją spłoszy.
- Dzień dobry. – zaczęła i posłała jej krótki uśmiech, jednocześnie nie spuszczając z niej swojego przenikliwie zielonego spojrzenia. Cholera wie, może to jakiś leśny demon, który tylko czeka aż takie ciekawskie stworzenia podejdą bliżej.
- Mam takie trochę głupie pytanie. – zaczęła stając tuż przed nią, jednakże w bezpiecznej odległości. – Czy Pani produkuje całą tę mgłę? – zapytała z całą powagą na jaką było ją stać i mrugnęła kilkakrotnie, czekając na odpowiedź.
Svetlana
-Witamy w HOG - Szczupły wilk o czarno szarym futrze i długich szczudłowatych nogach, podtruchtał do nowej członkini i ukłonił się z wyrazem należytego szacunku. - Czuj się tu dobrze. Mam nadzieję że odnajdziesz tutaj coś wyjątkowego... coś co będzie dla Ciebie domem. - uśmiechnął się przyjaźnie. - Ja to tutaj znalazłem!
OdpowiedzUsuń-Duśka? – przechyliła łeb, słysząc to przezwisko. – Dlaczego Duśka, tak masz na imię? – zapytała z ciekawskim i nieco łobuzerskim uśmieszkiem na pysku, nie przestając bacznie obserwować siwej klaczy, z której wydobywała się ta cała mgła.
OdpowiedzUsuńSvetlana zmarszczyła oczy, kiedy siwa tłumaczyła jej, że podczas myślenia pojawia się u niej mgła, a cała reszta to wina pogody i aż potrząsnęła swoim łaciatym łbem, bo nieco to nią wstrząsnęło i tyle. – Czyli jak bardzo intensywnie myślisz to twoje ciało paruje na błękitno? Musisz więc bardzo baaardzo mocno myśleć. Nad czym tak myślisz? - zapytała i słysząc jej pytanie o jakieś kwiatki natychmiast pokręciła pyskiem. – Nie, nie! Ależ skąd. Nie mam aż takich umiejętności, potrafię kontrolować tylko siebie. Ah no i gdzie moje maniery! Nazywam się Svetlana i z całą pewnością nie jestem żadną panią. Po prostu Svetlana. Albo Lana, jak kto woli. – wyjaśniła i podała jej łapę na powitanie.
Lana z miejsca poczuła w Duśce swoją bratnią duszę, ale zupełnie nie wiedziała skąd się to wzięło.
- A co do burzy to superancko! W końcu jakiś porządny deszcz się przyda, może moje futro nie będzie takie strasznie suche. – westchnęła i po raz kolejny zerknęła na klacz swoimi szmaragdowymi ślepiami. – To skoro kiedy mocno myślisz i pojawia się u ciebie ta mgła, to może u mnie też to będzie podobnie działać? Chyba nigdy aż tak mocno nie myślałam i nie sprawdzałam… Bo taka mgła to bardzo fajna i przydatna rzecz chyba, prawda? – zasypała ją kolejnymi pytaniami i szybko rozejrzała się dookoła polanki, którą widziała pierwszy raz w swoim życiu. Tereny tego stada były ogromne i ciężko było wszystko zwiedzić przez te kilka dni. – Jesteś tu nowa?
Svetlana.
- Nie mów do mnie na Pan. Nie jestem stary. - Był stary. Ale nie chciał by ktoś nazywał go panem. Jęknął przeciągle i otrzepał się co spowodowało stopniowe wygaszenie znaków które znów przyjęły swoją zwykłą, stonowaną, niebieską barwę. Podszedł do klaczy, wąchnął ją raz i wrócił na swoje miejsce. - Długo tu jesteś? I czemu nie patrzysz? Wiesz, że to niegrzecznie? - Zawsze go uczono, wbijano do tego łba, że z reguły podczas rozmowy, patrzy się na rozmówcę, a nie gdzieś nie wiadomo gdzie. Fuknął cicho, gdy poczuł, że jego królewskie jestestwo zostało urażone. Ale zaraz też jego uszy przyklapły, pysk przybrał inny wyraz, nawet futro na jego ciele opadły. Języki mgły powróciły, omijając jednak klacz. Przybierały różne kształty, które on doskonale rozpoznawał. Odgrywały scenki. Wyszczerzył ponownie zęby, tylko, że teraz w grymasie złości i kłapnął nimi w powietrzu. Odwrócił ponownie pysk ku samicy, spoglądając na nią jakimś przybitym wzrokiem. - Wybacz mi. Miło mi Cię poznać Candy Floss. - Skinął łbem, wzdychając cicho i czekając na odpowiedzi na swoje pytania które przerwał swoim zachowaniem.
OdpowiedzUsuńSpieluhr.
Skinęła łbem słysząc wyjaśnienie co do „Duśki” i wyszczerzyła swoje śnieżnobiałe, ostre jak brzytwa kły w pogodnym uśmiechu.
OdpowiedzUsuń– W takim razie bardzo miło mi cię poznać, Candy Duśko. - powiedziała i słysząc o pszczołach robiących wyśmienity miód, Lana rozejrzała się dookoła ciekawsko, jakby chciała owe pszczoły nagle zobaczyć. – Hmm… Może jakieś są! Nigdy nie jadłam miodu, wilki chyba nie mogą jeść miodu. – stwierdziła na głos i spojrzała na siwą kątem oka. – Miałam dokładnie ten sam problem z dołączeniem tutaj. Wcześniej mieszkałam tylko w jednym miejscu i kiedy tu dotarłam myślałam, że mój świat zmienił się nie do poznania. Na całe szczęście zmienił się tylko na lepsze, więc chyba nie masz czego się obawiać. – rzuciła i usadowiła się na tylnich łapach tuż obok konia. Skinęła łbem na jej kolejne słowa co do myślenia, które wywołuje ból mózgoczaszki i westchnąwszy rozejrzała się dookoła po zamglonej polance.
- Pewnie masz rację, nie warto za wiele myśleć bo jeszcze się mózg przegrzeje… Wypróbuję to myślenie kiedy indziej, wystarczy już tej mgły na jeden wieczór. – zaśmiała się, a kiedy Candy wspomniała o kąpielach błotnych i o tym, że niedaleko znajduje się do tego idealne wręcz miejsce, łaciata wadera zastrzygła uszami i z podekscytowania aż wstała z miejsca. – No pewnie że chcę! – rzuciła i machnęła ogonem, paląc się już do drogi. – Całe wieki nie kąpałam się w błocie i już zapomniałam jaka to świetna zabawa. Chodźmy więc! – zrobiła kółko dookoła niej arabkowatym kłusem (XD) i z miejsca potraktowała klacz jako swoją życiową przyjaciółkę, której nigdy wcześniej w swoim życiu nie posiadała.
Svetlana
- Wątpię by pomogły na to jakiekolwiek zioła uspokajające. - Parsknął sztucznym śmiechem, podnosząc się. Pod wpływem nakrotycznych oparów widział więcej, czuł więcej ale także miał takie wahania nastrojów. A to wszystko przed Duchy i tę ich mgłę z ich świata którą mogły kształtować jak im się żywnie podobało. - Zwiedziłaś już nasze tereny? Poznałaś je? A może widziałaś coś ciekawego czego moje oczy nie dostrzegły? - Przechylił delikatnie głowę na bok, spoglądając na nią ciekawsko. Usiadł ponownie i zaczął grzebać pazurami w ziemi, zdzierając trawę. Usilnie starał się ignorować pląsające wokół niego i polany kształty. Jedyną jego reakcją na nie było ciągłe strzyżenie uszami. - A może chcesz coś ciekawego zobaczyć? Ale w sumie nie wiem co mogłoby być dla Ciebie ciekawe.. I czym Ty w ogóle jesteś? - Czuł, że ten kopytny nie był takim zwykłym kopytnym.
OdpowiedzUsuńSpieluhr.
- Aby stać się członkiem hierarchii muszę sprawdzić wpierw Twoje umiejętności w tym zakresie... - przyjrzała jej się uważnie. - słyszałam ze chcesz także być szpiegiem.. Z racji iż od niedawna mamy Przywódcę szpiegów to do niego zwróć się z wszelkimi pytaniami. - czarna potrząsnęła lekko kudłatym łbem i po chwili zastanowienia dodała ze spokojem - Jeśli oczekujesz zadania na straż dzienną... Chodź za mną. - po tych słowach bez wahania ruszyła w głąb lasu, mając nadzieje że klacz ruszy jej śladem.
OdpowiedzUsuń// Brahmaputra
Dziś był wielki dzień. To na dziś Siodhachan postanowił powrót do Toczącego się Wzgórza. Tak bowiem kiedyś nazwał wzgórze, na które uwielbiał się kiedyś wdrapywać by przekoziołkować go z góry na dół. Był już coraz bliżej, czuł to w powietrzu. Gdy zza drzew wyłoniło się jego wzgórze coś jednak okazało się nie tak... ktoś już na nim był. Co jeszcze dziwniejsze ten ktoś brzmiał, jakby się świetnie bawił, jednak Siodhachan nadal nie widział tego kogoś bo był po drugiej stronie wzgórza. Obszedł je w koło i ku jego zdziwieniu zobczył białą klacz, która turlika się ze wzgórza, wchodzi na nie spowrotem i znów postanawia się turlikać... zanim zdążył się zastanowić nad tym widokiem powiedział bardziej do siebie
OdpowiedzUsuń-Myślałem, że tylko ja znam to wzgórze... - po czym pomyślał, iż takie spotkanie nie może być przypadkowe i postanowił jednak zapytać tego osobnika czy nie mógłby dołączyć do zabawy, już tak dawno się nie toczył!
-Prze... przepraszam, czy mógłbym pani potowarzyszyć i również się odrobinkę stoczyć? - zapytał lekko nieśmiało
Siodhachan
Małe brązowe szczenie z niebieskimi znakami na swym ciele w końcu odważyła się sama wyjść poza matczyną jaskinie w celu zwiedzania terenu stada, poza jaskinia i jej okolicami. Rodzicom pewnie by to się nie spodobało. Ketiva miała słaby wzrok., ale kontury i zamazane kolory jako tako widziała i dzięki temu oraz tym iż odpowiedzialność za oczy przejęły częściowo takie zmysły jak słuch i węch jakoś sobie radziła, choć nie raz o coś się przetarła lub lekko na coś wpadła. Tak było i teraz. Właśnie na kogoś wpadła. - Przepraszam. - Kontury nie wiele jej mówiły o postaci, więc zaczęła wdychać zapach istoty na jaką wpadła. - Nie znam twego zapachu, jesteś nowym członkiem? - Przekręciła zaciekawiona łepek. Powinna nie zaczynać rozmowy z obcymi jak ej to wpajano, ale ciekawość była silniejsza, jak to u szczeniaka
OdpowiedzUsuńMałe brązowe szczenie z niebieskimi znakami na swym ciele w końcu odważyła się sama wyjść poza matczyną jaskinie w celu zwiedzania terenu stada, poza jaskinia i jej okolicami. Rodzicom pewnie by to się nie spodobało. Ketiva miała słaby wzrok., ale kontury i zamazane kolory jako tako widziała i dzięki temu oraz tym iż odpowiedzialność za oczy przejęły częściowo takie zmysły jak słuch i węch jakoś sobie radziła, choć nie raz o coś się przetarła lub lekko na coś wpadła. Tak było i teraz. Właśnie na kogoś wpadła. - Przepraszam. - Kontury nie wiele jej mówiły o postaci, więc zaczęła wdychać zapach istoty na jaką wpadła. - Nie znam twego zapachu, jesteś nowym członkiem? - Przekręciła zaciekawiona łepek. Powinna nie zaczynać rozmowy z obcymi jak ej to wpajano, ale ciekawość była silniejsza, jak to u szczeniaka
OdpowiedzUsuńSkrzydlata wilczyca własnie przechadzała się po terenach stada, gdy wyczuła obcy jej zapach, więc spokojnie kierowała się w jego kierunku. Wyczuła iż właścicielem zapachu jest klacz, a gdy była już niedaleko źródła zauważyła jego właścicielkę i grupkę stada zgromadzoną wokół, więc i ona postanowiła podejść i się przywitać, jak reszta. - Witaj w stadzie strażników - Posłała jej lekki uśmiech. - Jestem Silje Selun. Mam nadzieję, że HOG stanie się i twoim domem. Przyjrzała się klaczy.
OdpowiedzUsuń//Silje
Usuń