₪ Taliyah ₪ Wadera ₪ Podrostek ₪ Córka Silje i Roy'a ₪
Taliyah zdecydowanie nie jest istotą, którą można uznać za odważną. Ciekawska? Owszem, ale tylko wtedy kiedy ma u swego boku rodzeństwo (najlepiej Rumble'a, bo jest duży!) albo rodziców. W innych wypadkach raczej woli nie oddalać się za bardzo od znanych dobrze terenów. Zaskakująco ową niepewność do świata zaczęła przejawiać dopiero po odkryciu, że magia istnieje. I choć większość młodych istot lubi wierzyć w bajki to Taliyah woli raczej czuć pewny grunt pod nogami.
Lubi umieć logicznie wytłumaczyć to co widzi i czuje a należąc do rodziny takiej jak Stado Strażników nie zawsze jest to proste. To często prowadzi do grymasu wymalowanego na pysku brązowej wadery i jej nieszkodliwego marudzenia. Nieszkodliwego, ale częstego, bo młoda samiczka bardzo lubi gadać i dowiadywać się nowych rzeczy. Pod tym względem potrafi doprowadzić do szału, bo o wszystkim chce wiedzieć wszystko. (W końcu pytanie jest bezpieczniejsze od dowiadywania się na własną rękę!)
Bardzo kocha swoją rodzinę i rzadko można ją zobaczyć z dala od nich. Troskliwa względem wszystkich w stadzie, zawsze kilkakrotnie upewnia się czy każdy czuje się dobrze i nie może mu jakoś pomóc. Nie ma wątpienia, że aby upewnić się, że jej bliscy są bezpieczni oddałaby wiele.
Lubi umieć logicznie wytłumaczyć to co widzi i czuje a należąc do rodziny takiej jak Stado Strażników nie zawsze jest to proste. To często prowadzi do grymasu wymalowanego na pysku brązowej wadery i jej nieszkodliwego marudzenia. Nieszkodliwego, ale częstego, bo młoda samiczka bardzo lubi gadać i dowiadywać się nowych rzeczy. Pod tym względem potrafi doprowadzić do szału, bo o wszystkim chce wiedzieć wszystko. (W końcu pytanie jest bezpieczniejsze od dowiadywania się na własną rękę!)
Bardzo kocha swoją rodzinę i rzadko można ją zobaczyć z dala od nich. Troskliwa względem wszystkich w stadzie, zawsze kilkakrotnie upewnia się czy każdy czuje się dobrze i nie może mu jakoś pomóc. Nie ma wątpienia, że aby upewnić się, że jej bliscy są bezpieczni oddałaby wiele.
₪ APARYCJA I UMIEJĘTNOŚCI ₪
Smukła, długonoga , niewątpliwie wyrośnie na wysoką waderę o atletycznej budowie. Jej znakami szczególnymi bez wątpienia są jej długie, szpiczaste uszy oraz złocisto-zielone oczy. Szlachetny pysk zdradza jej podobieństwo do matki. Może się też pochwalić bujnym, brunatnym futrem, które z łatwością pozwala jej się ukryć w towarzystwie kamieni i nagiej ziemi.
A skoro o ziemi mowa... Choć Taliyah jest jeszcze zdecydowanie za młoda, żeby przejawiać jakieś nadnaturalne umiejętności (i sama szczerze się modli, by takich nigdy nie zdobyć) czasami wspomina, o dziwnym łaskotaniu w łapach. Nie potrafi wyjaśnić skąd bierze się jej swędzenie, nie umie też pojąć jak inni nie mogą go odczuwać.
A skoro o ziemi mowa... Choć Taliyah jest jeszcze zdecydowanie za młoda, żeby przejawiać jakieś nadnaturalne umiejętności (i sama szczerze się modli, by takich nigdy nie zdobyć) czasami wspomina, o dziwnym łaskotaniu w łapach. Nie potrafi wyjaśnić skąd bierze się jej swędzenie, nie umie też pojąć jak inni nie mogą go odczuwać.
₪ HISTORIA ₪
Urodzona na terenach Stada Strażników. Córka Silje i Roy'a jak na razie nie przeżyła zbyt wielu wartych opowiadania przygód. Jak na razie dorasta w miłości i spokoju otoczona przyjaznymi twarzami a jej największym osiągnięciem jest wysunięcie nosa spot matczynych skrzydeł.
KP będzie rosnąć wraz zpostacią.
kontakt: 48435187 | nick na chacie: Taliyah | kolor:
Zapraszam do wątków c:
Zapraszam do wątków c:
Długo walczyła ze sobą... wejść czy nie wejść. Jaskinia z młodymi...okropny zapach. Tak okrutnie wbijający się w nozdrza i raniący wnętrze wielkiej wadery. Właściwie sama nie rozumiała skąd u niej taka nienawiść do szczeniąt, ale czuła że nie może sobie pozwalać na zbyt częste odwiedzanie siostry i jej pociech. Jednak coś ją przyciągało do tego miejsca i co noc warowała w pobliżu. Kiedy jednak w końcu szczenięta podrosły i same zaczęły wyłazić z jaskini, gdzie co noc czuwała czarna, konfrontacja bezpośrednia była coraz bliżej. Pewnego poranka, samica siedziała nieopodal groty, wpatrując się w nią z pogardą. Tak naprawdę w głębi nie mogła się doczekać kiedy maleństwa podrosną na tyle, by nie drażnił ją ich zapach i te ich męczące szczenięce zachowania.
OdpowiedzUsuń// Brahmaputra
Wilczur codziennie siedział wpatrzony w maleństwa, które z dnia na dzień dosłownie rosły w oczach. Nocami zaś znikał by przynieść ich matce coś do jedzenia. Nie krył dumy. Był bardzo zadowolony z dzieła swojego życia. Chociaż posiadanie rodziny mu wyszło w jego dziwnym i pełnym tajemnic życiu. Tego ranka powrócił wcześniej, jeszcze przed świtem. Zatrzymał się u wlotu jaskini z zajacem w pysku i patrzył na jego rodzinke która jeszcze słodko spała. Uśmiech pojawił się na jego ojcowskim pysku po czym bezszelestnie jak to szpieg miał we krwi ułożył zająca obok Silje, po czym oddalił się kawałek i usiadł by jeszcze chwile popatrzeć jak śpią najukochańsze istoty w jego życiu.
OdpowiedzUsuńKiedy usłyszałem cichy głosik jednego z maleństw, usiadłem i oparłem się o ścianę. Ukłoniłem się do maleńkiej istoty jaka zaszczyciła mnie swoją uwagą i rzekłem - Witaj księżniczko. - spojrzałem na swoje skrzydła i na Silje, leżącą przy młodych. Faktycznie byli tym samym rodzajem wilków. Uśmiechnąłem się do ciekawskiej Tal i odpowiedziałem - Zgadza się, trafne spostrzeżenie moja droga. - Nie byłem pewien czy tak małe istotki zapamiętają moje imie ale zaryzykowałem - Jestem Rain Forces, dla Ciebie Rain - uśmiechnąłem się szeroko i dodał - Mów do mnie wujek. - Tu spojrzał na samicę, ale ta chyba nie miała nic przeciwko, a ja miałem zbyt dobre serce. Musiałem być wujaszkiem.
OdpowiedzUsuńKiedy usłyszała cienki głosik jednego z młodych dygnęła nerwowo, miała nadzieję że to nie do niej, ale po chwili spostrzegła że niestety została namierzona przez czujne oczka brązowego szczeniaka który mimo starań, rzucił się w oczy czarnej. Na chwilę znieruchomiała bowiem nie do końca miała ochotę na pogawędki z dzieciakami. Z drugiej zaś strony nie chciała sprawić przykrości swej siostrze, to też postanowiła wymusić na sobie spokój w ich obecności, co wcale do łatwych dla czarnej nie należało. Po chwili milczenia, podczołgała się nieco bliżej wejścia, wciąż jednak pozostając w bezpiecznej odległości od groty, ale na tyle by był dobrze zrozumiany jej ochrypły i mało przyjemny głos. - Jeśli to pytanie skierowałaś do mnie to nie. Nic mnie nie boli. - Mlasnęła i ziewnęła, starając się by jej pysk nabrał nieco spokojniejszego wyrazu. W jej wnętrzu gotowały się wszystkie emocje na raz. Złość i chęć zaznajomienia się z tym czego samica nienawidziła. A może one nie są takie złe? NIE... Przecież to nie możliwe...
OdpowiedzUsuń// Brahmaputra
Leżała parę cm od rodzeństwa, stykając się jedynie ogonem z pozostałymi. Akurat nie spała, spojrzała zaspanymi oczkami na siostrę i kiwnęła głową. Nie wiedziała dlaczego Tal zwróciła się właśnie do niej, ale w pewnym sensie jej to odpowiadało. Lubiła być pomocna dla innych, ale sama o pomoc nigdy nie zamierzała prosić. - Jasne Tal, kładź się. - wlepiła w nią lekko lodowate spojrzenie, ale po chwili pojawiła się w nich iskierka rodzinnej aury. - Czemu twierdzisz że to było złe? - zagadnęła zaciekawiona sytuacją.
OdpowiedzUsuńSkrzydlata spoglądała jak jej maleństwa się bawią. - Jak one szybko rosną. - Pomyślała. I że ktoś taki jak ona zasłużyła na coś takiego. Duma pojawiła się na jej pysku iż ma taką rodzinę. Obiecała sobie jednak iż nigdy prawdy się nie dowiedzą kim była w przyszłości, bu chronić ich przyszłość, choć o jedno z nich martwiła się trochę // Silje
OdpowiedzUsuń- Że ziemia się zepsuła - powtórzyła cicho do siebie, z niedowierzaniem, że mogą się śnić takie rzeczy. Do tej pory śniły jej się bowiem tylko rzeczy związane z tym co najbardziej było realne dla tej czwórki i nie w sposób było jej sobie wyobrazić jak mogłaby wyglądać psująca się ziemia. Te myśli zaprzątnęły umysł małej na dłuższą chwile, dopiero później ocknęła się czując na sobie ciepło bijące z ciała Taliyah. Uśmiechnęła się pod nosem. - Chce Ci się nadal spać?
OdpowiedzUsuńByła zdziwiona że jej siostra już poznała co to trawa. Była pewna że tylko ona nocami wyłazi z Rumblem na zewnątrz. Otrząsnęła się i kiwnęła główką po czym wstała i ruszyła od razu odważnie do wylotu jaskini. Tam zarzymała się na moment po czym odbiła się i wyskoczyła na miękki piach który rozpościerał się około metr przed grotą, a następnie zanurzyła się w zielonej trawie z radością i ulgą. - Jak tu przyjemnie - spojrzała na siostrę, nad wyraz zadowolona, czy i ona podziela jej zdanie.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się na wzmiankę o bąkach brata. Faktycznie miały one dość intensywny i nieprzyjemny zapach. Biała wzięła głęboki oddech. - No dobra. - Faktycznie bez ojca wydawało jej się niebezpiecznie, ale z drugiej strony ciągnęło ją do tego by poznać ten dziwny wielki świat. - Myślę że kiedyś będziemy na tyle odważne że wyjdziemy nieco dalej. - Skierowała złociste oczka w przestrzeń przed nimi oraz wielkie drzewa wokoło. - Bardzo bym chciała poznać to miejsce. - Dodała by zachęcić siostrę do tego że i ona kiedyś będzie tego chciała.
OdpowiedzUsuń- Tak wiem. - Wymruczała miękko pod nosem. Była poirytowana faktem że musi rozmawiać z tym małym czymś, ale nie miałą wyboru. Trzeba było zachować twarz jako wzorowa alpha i siostra... no właśnie.. siostra - Twoja mama jest dla mnie jak siostra... - zastanowiła się na chwilę - tak jak dla Ciebie Twoje rodzeństwo. - Może i wydawała się miła, lecz to tylko złudzenia, tak na prawdę gotowało jej się w środku.
OdpowiedzUsuń// Brahmaputra
Przyjrzał się uważnie samiczce która właśnie wyłoniła się spod matczynych skrzydeł. W tym przypadku ten zwrot był jak najbardziej dosłowny. Uśmiechnął się dumnie i schylił głowę by przywitać się z córką. Kiedy się usadowiła, tak jak on, polizał ją ciepłym językiem po główce i znów spojrzał na Silje - na naszą rodzinę Taliyah. - Spojrzał na córkę i dodał - Pamiętaj córeczko, że co by się nie działo, najważniejszymi osobami zawsze będziemy dla Ciebie my. - Posłał jej serdeczny uśmiech. Mimo iż obawiał się że niebawem szczenięta wyjdą z bezpiecznej groty na zewnątrz i będą narażone na różne niebezpieczeństwa... chciał by jego dzieci wiedziały że zawsze znajdą w rodzicach oparcie i pomoc.
OdpowiedzUsuń- Nie ma w tym nic strasznego - zaśmiał się po czym dodał - oczywiście pod warunkiem że się opanuje te sztukę która na początku wydaje się być trudna.. - Przyjrzał jej się i postanowił sprostować - Owszem nie nazywasz się księżniczka, ale jesteś córką alph naszej społeczności, co czyni z Ciebie księżniczkę.- posłał jej serdeczny uśmiech i pozwolił sobie na położenie się, by ułatwić sobie spoglądanie na młode. Widząc zdziwienie na pysku Taliyah dodał z uśmiechem - Tak, jest nas więcej.. Niedługo zapewne poznacie całe nasze stado, jak tylko rodzice wypuszczą was z gniazda.
OdpowiedzUsuńUważnie obserwowała zabawy swoich pociech, że aż na jej pysku pojawił się szeroki uśmiech. Jak ten czas szybko leci, że nie dawno były takie malutkie, że nawet swych małych ślepek nie miały otwarte, a teraz już rozrabiają. Zdziwiona spojrzała na Taliyah, tak niespodziewanie znalazła się jej pomiędzy jej łapami. - Co ty wygadujesz, kochanie. - Spojrzała na jej łapki i dmuchnęła na nie. - To tylko jakieś paproszki ci na poduszeczkach siedziały. - I zaśmiała się.
OdpowiedzUsuńNienormalne skłonności Imali i Ketivy do samotnego spędzania czasu (a w każdym razie ich niechęć do zabaw z rodzeństwem) powoli stawały się dla niego normą, wobec tego znudzony Rumble postanowił poszukać towarzystwa ostatniej siostry. Z racji młodego wieku, raczej nie mogła być daleko i rzeczywiście niedługo znalazł Taliyah, która chyba była równie znudzona, bo dłubała sobie w ziemi, albo zajmowała się czymś równie twórczym. Ponieważ nie wyglądało na to, aby go zauważyła, wilczek postanowił zaskoczyć waderę i podkraść się do niej, jak na prawdziwego łowcę przystało. Natychmiast przypadł brzuchem do ziemi i zaczął czołgać się przez wysoką trawę, co samo w sobie musiało już narobić trochę hałasu. Ale w końcu Rumble był dopiero małym szczeniakiem i był całkiem pewien, że siostra w żadnym razie nie mogła go usłyszeć. Skradał się więc całkiem podekscytowany, aż po chwili wyskoczył zza krzaka na z pewnością niczego nie spodziewającą się Tal. - Bu!
OdpowiedzUsuńGdy ta dmuchnęła jej w nos sama poczuła łaskotanie. - Może to początek czegoś interesującego, bowiem zanim pojawiła się u mnie moc panowania nad wiatrem też mnie tak łapki swędziały. - Zaśmiała się patrząc na jedną z córek i zaczęła ją lizać czule po łebku.
OdpowiedzUsuńSam Rubmle prawie też podskoczył, zaskoczony tym, jak udało mu się nastraszyć siostrę. Kiedy usłyszał swoje imię wyjęczane przez siostrę, natychmiast się uśmiechnął i zamerdał ogonem zadowolony z sukcesu. Oczywiście właśnie postanowił, że skoro najwidoczniej ma naturalne predyspozycje do zostania myśliwym, powinien dużo ćwiczyć - co oznaczało dokładnie tyle, że jego rodzinę oraz tę część członków stada, którą miał okazję lepiej poznać, miały czekać ciężkie dni.
OdpowiedzUsuń- Taaal, co robisz? - spytał, wychodząc trochę przed nią i lustrując uważnym wzrokiem piaskownicę, w której z jakiegoś powodu grzebała młoda wadera. Powąchał piasek, licząc na to, że może znajdą jakiś ciekawy zapach i będą mogli zająć się czymś konstruktywnym, ale niestety nic z tego. Ulokował więc spojrzenie w siostrze i czekał na odpowiedź. Cóż, zamiast tego dostał obrażone parsknięcie i posądzenie go o bycie nienormalnym. Phi.
- Hej, uważaj na słowa. - skulił uszy i pokazał zęby, chcąc zachęcić ją do jakiejś zabawy. Warknął "groźnie" dla lepszego efektu, ale jego uwagę szybko odwróciła łapa Talki, którą samica zaczęła grzebać w piachu.
- Dziwna? Wręcz przeciwnie, jesteś jak najbardziej normalna. Skrzydłami są obdarowane tylko nieliczne wilki... właściwie sam nie mam ochoty ich nosić, ale cóż poradzić - zaśmiał się cicho. Kiedy młoda samica powtarzała słowo uśmiechał się serdecznie, natomiast po usłyszeniu ostatniego pytania zamarł na moment i zastrzygł lewym uchem. Odezwał się dopiero po chwili - Niestety nie mogę powiedzieć że tak, ponieważ skłamałbym. Świat zewnętrzny jest bardzo niebezpieczny. Dlatego póki jesteście mali, lepiej trzymajcie się rodziców i terenów naszego stada. - uśmiechnął się subtelnie - Póki co nie masz się o co martwić. My was obronimy przed złem.
OdpowiedzUsuń- Bo... powiem mamie, że nazwałaś ją nienormalną! - wytknął jej język, ucieszony groźbą wymyśloną na poczekaniu. Teraz miał na nią haka! Był w końcu pewien, że Silje wcale nie ucieszyłaby się, słysząc takie słowa od własnej córki.
OdpowiedzUsuń- Jaskinię? Przecież tego piasku nie starczy na jaskinię! Poza tym ta nasza jest dużo lepsza i nawet jak pada, to jest sucho w środku, a piasek robi się mokry. - zauważył z grymasem wyrażającym dezaprobatę dla jej doboru materiału na budowę. Na dowód nawet naplul gdzieś w piach i przyklepał, ale efekt zlepienia ziarenek trochę go zaskoczył, bo sam nie miał za wielkiej styczności z tą substancją. Na początku zrobił zdziwioną minę, ale szybko się opanował i udawał, że tak właśnie miało być.
- No dobra, mogę ci pomóc. Ale jak mamy pokazać to mamie, to musi być coś ekstra! A później możesz ze mną pójść na polowanie. Zapolujmy na Imkę! - wyszczerzył się i zamerdał ogonem, bo taki "napad" na ich białą siostrę wydał mu się genialnym pomysłem.
Kiwnęła niechętnie łbem. Liczyła że w zamian za oparcie i pozwolenie, otrzyma odrobinę spokoju. - Śpij więc młoda damo - mruknęła cicho. Jakoś przeżyła nazwanie jej osoby ciotką. - A co z Twoim rodzeństwem? - spytała po chwili namysłu. Nie była pewna czy przyjdzie jej pilnować całej czwórki podczas snu, czy tylko jej jednej i znosić jakoś towarzystwo pozostałych.
OdpowiedzUsuń// Brahmaputra
Machnęła ogonem. A niech to teraz jest tu uwięziona, a mogłaby teraz spokojnie patrolować tereny... to ciekawość wygrała i przygnała czarną tutaj. Samica westchnęła cicho i położyła łeb na łapach. Jej uszy były czujne i na baczności. Zamknęła oczy, jednak nie zamierzała spać.
OdpowiedzUsuń// Brahmaputra
Svetlana mogłaby przysiąc, że wpadanie na szczeniaki niedługo stanie się jej profesją. Spojrzała na swoje łapy, na których nagle, zupełnie znikąd znalazł się jakiś kolejny malec i aż uniosła jedną brew, kiedy puchata kulka zaczęła ogarniać, że właściwie to na kimś wylądowała, a chyba nie powinna.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się jednak do brzdąca i cofnęła się o krok, żeby młoda samiczka mogła swobodnie wstać.
- Nic się nie stało. – powiedziała i przechyliła łeb, słuchając wypowiedzi małej istotki. Wyglądała na nieźle zawstydzoną i zestresowaną, co mocno rozczuliło Lanę. Tam skąd pochodziła nieczęsto widywało się szczenięta, większość z nich nie przeżywało kilku dni, a tym którym się udało szybko radzono zwiewać gdzie pieprz rośnie.
- Jak to ziemia kłuje cię w łapki? Wdepnęłaś w coś? – zapytała zaalarmowana, bo wiedziała że takie uszkodzenie łapy może cholernie boleć. – Gdzie w ogóle jest twoja mama? – dodała jeszcze i przyjrzała się malcowi. Nigdy wcześniej nigdzie jej nie widziała, ale słyszała że jedna z samic niedawno urodziła, wiec może to jedno z jej młodych. – Może zaprowadzić cię do mamy, hmm? Wydajesz się być przestraszona. Tak w ogóle to jestem Svetlana. – rzuciła i posłała jej kolejny, krótki uśmiech, czekając aż mały szkrab poradzi sobie z ilością pytań, którymi łaciata ją zasypała.
Svetlana
Szaman właśnie łaził z pyskiem wciśniętym w trawę, szukając odpowiednich narkotycznych roślinek. Kilka gatunków już znalazł i własnie ich szukał - za inne weźmie się potem. Rozejrzał się po niewielkiej polance, widząc tylko kwiatki o wielu kolorach i różnych kształtach. Pokręcił łbem i usiadł. A potem coś przed niego wpadło, zatrzymało się, pogadało, uciekło i zawróciło. Przechylił łeb i nisko go pochylił, żeby mieć pysk naprzeciwko pyszczka kolenego potomka Silje.
OdpowiedzUsuń- A ja nazywam się Spieluhr. I nie mów do mnie "pan", dobrze? Traktuj mnie jak.. Swojego znajomego a nie kogoś starszego. I nie uciekaj. Ganiasz świetliki? Wiesz, że zbyt łatwo i szybko ich nie złapiesz? Jesteś odrobinkę za niska. - Położył się, kładąc łeb na łapach. Znudziło mu się dziwne siedzenie, tak mu było wygodniej. I nie górował nad młodą swoimi rozmiarami. - Znalazłaś coś ciekawego w okolicy?
Spieluhr.
Obserwowała młodą samicę uważnie, kiedy ta demonstrowała jej przebieg całego zdarzenia i to, jak wpadła jej pod łapy. Na pysku wadery gościł pogodny uśmiech, widok tego wesołego malca był naprawdę mocno rozczulający, zwłaszcza że jej całe dzieciństwo wydawało się takie radosne i kolorowe. Zupełne przeciwieństwo jej własnego dzieciństwa…
OdpowiedzUsuń- To trochę dziwne, wiesz? Nie słyszałam jeszcze, żeby wilka łaskocze ziemia w łapki. Wiele dziwnych rzeczy widziałam, ale coś takiego? – powiedziała i zamilkła, bo szczeniak znów zaczął mówić. Tym razem o swojej siostrze i jakiejś Magii. Co prawda Lana zdążyła już spotkać się z tą całą tamtejszą magią, ale do samego końca nie wiedziała co to właściwie jest i na jakiej zasadzie działa.
- Nie, nie mam magii. A przynajmniej nie takiej jak wy wszyscy. Mam mutację, ale to nie magia. – wyjaśniła spokojnie. – No i nie jestem żadną panią! Możesz mówić mi po imieniu. – dodała i wstała z miejsca, jednocześnie otrzepując swoje łaciate futro z kurzu. – Jasne, odprowadzę cię do domu. No i jasne, super to brzmi. Nigdy jeszcze nie poznałam żadnej księżniczki, wiesz? – podsunęła, żeby mała miała o czym gadać i wraz z nią ruszyła w stronę jej domu.
- No i wydaje mi się, że wcale nie musisz bać się magii. Magia to nic złego, to o wiele lepsze od strasznych mutacji od promieniowania. Magią możesz się bronić i posługiwać, naprawdę nie ma się czego bać. – zaczęła ją przekonywać i zaczepnie pacnęła ją przelotnie swoim ogonem w zadek.
Lana postawiła swoje obłe uszy na sztorc, kiedy w końcu obie dotarły na górkę i rozejrzała się bacznie dookoła. Nadal nie poznała zbyt dobrze wszystkich terenów stada i wolała zachować ostrożność. W końcu jak już młoda wspomniała, pełno było tam strasznej magii!
- A co z twoją siostrą? Wróci sama do domu czy chcemy jej poszukać?
Svetlana
- Ja świetlikiem? - Wymruczał cicho unosząc jedną brew. - Niee, nie jestem świetlikiem zdecydowanie. - Pokręcił z uśmeichem łbem. Dzieci jednak były urocze. A on ich nigdy nie będzie miał. Jaaaka szkoda. Poza tym. Chyba nie chciałby mieć dziecka se swoim charakterem. Parsknął cicho śmiechem i spojrzał wazniej na małą. -Możesz mówić mi Pozytywka jeśli będzie łatwiej Ci to wypowiedzieć. I czy znalazłem coś ciekawego.. Kilka ryb w jeziorze, kilka roślin mi odpowiednich, a jak widzisz tutaj jest pełno kwiatów. I nic więcej. Ślady zajęcy, jeleni, dzików, nawet niedźwiedzia. Więc to co zwykle i coś co mnie już nie interesuje. Powiedz.. Kim byś chciała być w przyszłości? Twój brat dostał ode mnie prezent, Tobie też by coś się przydało. - Potarmosił delikatnie młodą po łbie, czekając na odpowiedź.
OdpowiedzUsuńSpieluhr.
Jak każdego dnia o tej porze Siodhachan postanawił przejść się po lesie. Mógł wtedy zebrać myśli i zastanowić się nad głosami Gaji, które słyszy.
OdpowiedzUsuńDzisiaj jednak zdarzyło się coś innego. Gaja powiedziała do niego coś jakby głośniej, nie poprzez uczucia i całe jego ciało lecz z zewnątrz, usłyszał głos z ziemi. Początkowo nie zrozumiał słów, jakie były w jego stronę kierowane lecz po chwili dotarło o niego, ze to wołanie o pomoc... i raczej nie jest to Gaja. Wychylił łeb zza krzaków i dostrzegł wystające uszy, i nosek z całkiem zacnie wyglądającej pułapki. Nie myśląc zbyt długo chwicił w pysk najbliższą nadająca się do czegokolwiek gałąź i podbiegł z nią w stronę dołku.
-Pomoc nadciąga, nie bój się, spróbuj się nie wiercić i powiedz mi czy ta gałąź wystarczy... -urwał nagle widząc jej zatrzaśnięte łapy - to może trochę skomplikować sytuację. Nie bój się jednak, wiem jak sobie poradzić z takimi pułapkami.
Po wypowiedzeniu tego zostawił beztrosko zawieszona gałąź i pobiegł znów do krzaków przywlekając zaraz ze sobą więcej gałęzi, różnej wielkości oraz dziwnego kształtu kamień. Podkopał trochę dołek z jednej strony i obsypał mniejszymi gałązkami by sie nie zakopywał oraz wzmocnić w tym miejscu konstrukcje. Zaczął wsuwać pysk z kamieniem i przednie łapy do otworu gdy powiedział
-Fpokojnie, zaufaj mi, fiem fo fobie - wiedział, że spokój tej biednej istotki jest teraz najważniejszy dlatego nie może pozwolić by się go przestraszyła. Szybko kamieniem uwolnił nogi wadery i błyskawicznie wycofał się do stosownej odległości poza dołkiem.
-Juz, możesz spokojnie wyjść. Na przyszłość spróbuj trochę bardziej uważać, to naprawdę dobrej roboty pułapka, pewnie była świetnie ukryta, ze w nią wpadłaś.
Przez chwilę nie wiedział co powiedzieć, gdy zobaczył przekorny uśmiech wadery - zarówno rozbawiony jak i pełen ulgi, jednak najwięcej zdradziły mu jej oczy, które od razu uznał za widok wart zatrzymania w pamięci.
OdpowiedzUsuń-Witaj, jestem Siodhachan -skłonił się lekko - cieszę się, że mogłem pomóc i Ciebie poznac. Obawiam się, że nie jestem mistrzem niczego i nie wiem czy nazwałbym to odwagą. Gdybyś była niedźwiedziem, który nauczył się udawać głos małego wilka to już pewnie by mnie tu nie było. Oczywiście jednak jesteś młodym wilkiem, a nawet mistrzem pułapek! Czy nauczysz mnie tej tajemnej techniki? Obawiam się, ze moja pulapka nigdy nie złapała mnie samego i właśnie dlatego wciąż jestem zwyczajnym pułapkowiczem - dodał z przekornym uśmiechem. Dodał jednak po chwili bardziej troskliwie - i jeśli jesteś głodna to nie daleko stąd jest krzak pełen jagód, mogę Cię tam zaprowadzić jeśli masz ochotę.
- Skomplikowane? Co Ty, siostra... nie wydaje mi się aby było to trudne... wydaje mi się że to będzie długi proces, biorąc pod uwagę to jak małe jesteśmy w stosunku do naszych rodziców... oraz to że, tak jak mówił mi tata, za niedługo dorównamy im wielkością. - Zamyśliła się na chwilę, próbując sobie wyobrazić jakie to uczucie być dużym i niezależnym wilkiem. Spojrzała na siostrę, gdy ta spytała o poganianie się po łące kiwnęła głową i ruszyła przodem jednak nagle zatrzymała się by coś powiedzieć - Tata mówił też że oni z mamą są w świecie całkiem..... - co spowodowało że rozpędzona Tal wpadła na nią i obie przewróciły się i sturlały z łąki w zarośla - mali... - dokończyła po czym wstała razem z siostrą i rozejrzała się. To miejsce, mimo iż bardzo blisko polany, wcale już nie przypominało ślicznej łąki.
OdpowiedzUsuń- No jasne, oczywiście. - odparł i wyszczerzył się na znak, że wcale jej nie wierzy, a to oburzenie raczej go bawi, niż sprawia, żeby było mu przykro.
OdpowiedzUsuń- W naszej jaskini też się możemy bawić. - mruknął jeszcze pod nosem, choć tego zajęta kierowaniem "budową" Talka mogła już nie usłyszeć. Teraz to on był trochę naburmuszony, ale i jemu zabawa szybko poprawiła humor. Co z tego, że ich piaskowa jaskinia najpewniej długo nie przetrwa, kopanie w piachu było całkiem fajne! No i fakt, że siostra przyrzekła pomóc mu w polowaniu na Imalę, też swoje zrobił.
- A czemu trzy? No i muszą być duże, ja to bym chciał nawet zrobić tam jakiś tunel podziemny! Ale taki, żebyśmy tylko my się zmieścili, a dorośli nie. - oznajmił i skrzywił się na propozycję przyozdabiania kwiatkami. - Kwiatki są babskie. Pióra brzmią lepiej, jak skończymy, to możemy iść poszukać. - stwierdził i pomógł siostrze powiększyć dziurę, żeby mieli większy dostęp do mokrego piachu.
-Czujesz to noskiem? - zaśmiał się troskliwie - Bardzo mnie to cieszy w takim razie. - Posłał jej ciepły uśmiech i przytulił mocno. Uśmiechnął się sam do siebie. wiedział że jej słowa mogą ulec zmianie gdy stanie się dorosłą waderą i zechce ułożyć sobie życie wedle swojego scenariusza. Ale póki co starał się odrzucić od siebie tę myśl. - Córeczko, chcę też żebyś wiedziała że gdyby się coś działo, miałabyś jakieś zmartwienia, zawsze będę Ci pomagał, coby to nie było.
OdpowiedzUsuń- Pewnie ziemia wcale cię nie słyszała. W końcu jest ogromna, a ty jesteś tylko małym wilczkiem… Musisz mówić do niej głośniej! - powiedziała, obserwując jednocześnie jak młody szczeniak dzielnie wspina się na pagórek.
OdpowiedzUsuń- Księżniczki często się nie lubią w bajkach. A przynajmniej w takich, które znam. – rzuciła jeszcze co do tych wszystkich księżniczek i szlachcianek, po czym pokręciła przecząco swoim smukłym, łaciatym łbem. – Nigdy nie boję się chodzić sama. Ty też kiedyś nie będziesz się bała jak już będziesz duża i wszyscy będą wiedzieć, że z księżniczką się nie zadziera. – wyjaśniła ze spokojem i spojrzała na nią nagle, widząc przerażenie na pyszczku młodej Talki.
- Nie, nie! Nie robią mi krzywdy, nic z tych rzeczy. To nie jest jak magia, nie ma czego się bać. – skłamała trochę, ale w końcu mała wilczyca pytała o nią, a nie o jakieś inne wilki z strasznymi mutacjami. – Dzięki temu potrafię zmieniać kolor swojej sierści, o tak. – zademonstrowała jak plamy na jej ciele zmieniają swoją wielkość i położenie, a następnie posłała jej krótki, pokrzepiający uśmiech.
Niestety nie było jej dane długo demonstrować swoich niecodziennych umiejętności, bo Talka zarządziła że muszą już iść w stronę jej domu i popchnęła jej ciało swoim ciałem. Svetlana nie mając wyboru grzecznie zaczęła iść przed siebie. – No dobrze, już dobrze. – westchnęła i zostawiła swoją sierść w spokoju, nawet nie zastanawiając się nad tym jakie ułożenie tym razem przyjęły jej łaty. Kilka z nich ułożyło się w dużego, brązowego kwiatka na jej boku. Kwiatek miał wyraźne granice i był nietrudny do zauważenia, a wyobraźnia małych wilczków była bardzo obszerna, więc Talka na pewno prędzej czy później zauważyłaby niecodzienny wzorek na futrze Lany. Wzorek, którego Lana w ogóle nie była świadoma…
Svetlana
-Ciebie również miło poznać Ta-li-ya. -odpowoedzial nie będąc pewnym czy sylabizowanie imion przy poznaniu jest tu tradycja czy po prostu jego imię wydało się trudne dla jego kompanki.
OdpowiedzUsuń-Mysle, że możesz mnie nazwać mistrzem nie bycia mistrzem skoro tak uważasz. - zaraz po wypowiedzeniu tego zaczął sie zastanawiać czy to ma jakiś sens, lecz nim nadeszły jakieś wnioski zobaczyl, ze jego rozmówczyni kontynuuje z grymasem na twarzy.
-Nigdy nie słyszałem o niedźwiedziu, który naśladuje wilka i myślę, ze to nie jest możliwe. To był żart wynikający sytuacji, przepraszam, jeśli Cie w ten sposób przestraszylem. - powiedział czym prędzej lekko zatroskany.
-Musze udowodnić, ze jestem głodny? - zapytał nie bedac pewnym czy dobrze usłyszał. Pasowało to do kontynuacji wypowiedzi, ale po co miał udowadniać komus chęć zjedzenia obiadu? - dobrze, w takim razie mogę wiec zaproponować Ci małe polowanie na zające? Widziałem niedaleko kilka nor. - po wypowiedzeniu tych słów pozwolił sobie tym razem on podnieść do góry dumnie łepek z nonszalanckim uśmiechem równocześnie obrazując sobie w głowie drogę do nor.
Siodhachan
- Można pod to podpiąc dyplomatę. On zajmuje się trochę tym by żadne konflikty nie wybuchały, a jeśli wybuchły już to zmniejszeniem ich szkód. - Wzruszył lekko barkami, przypomniając sobie co tak wiele lat temu wpajano mu w domu króla i co nigdy mu się nie przydało tak naprawdę. Przekrzywił łeb, patrząc na młodą.
OdpowiedzUsuń- Chodź, pokażę Ci ryby. - Uśmiechnął się lekko, obracając się i idą w stronę znalezionego niedawno stawu obfitego i w ryby i w żaby i w rośliny. Mała będzie miała zajęcie przynajmniej. Wszedł do wody i znieruchomial, polując na przepływające większe ryby. Młodej pokazał łbem by została na miejscu i się nie ruszała. Po chwili zanurzył szybko łeb w wodzie. Ale pierwsza próba połowu mu się nie udała. Rybę wyciągnął dopiero za drugim razem. Wyszedł z wody z rybą bijącą jego pysk ogonem. Położył ją na ziemi i przytrzymał łapą by nie uciekła. - Proszę, to jest ryba. Jeśli nigdy nie jadłaś możesz spróbować, powinna Ci posmakować. - Tak, Szaman czasami rozkładał rzeczy na białe i czarne. Albo jadalne albo nie. Więc albo martwe albo żywe. A wilczątko mogło teraz popatrzeć na pływające w stawie ryby jak też spróbować ich mięsa.
Spieluhr.
Czarna tego wieczoru postanowiła ugasić pragnienie i napić się wody z jeziora. W tym celu weszła do wody zanurzając całe łapy aż do barków. Napiła się wody po czym spojrzała na jezioro i w jej głowie narodził się pomysł aby nieco się schłodzić, jako iż dzień był dość upalny. Zanurzyła całe cielsko i popływała chwile, zataczając małe kółka w pobliżu brzegu, po czym zakończywszy złapała łapami dno jeziora i powoli zaczęła człapać w stronę lądu. Jednocześnie zatrzygła uszami słysząc jakiś szmer nieopodal. Wtem zobaczyła że coś małego wyskoczyło z krzaków nieopodal. Samica zatrzymała się przyglądając się ze zdumieniem sytuacji, oraz owadom, które zaczęły groźnie latać nad krzakiem, z którego przed chwilą wyskoczyła młoda wadera. Wypuściła powietrze z poirytowaniem, gdy młoda samica zapewniała ją iż jej wcale nie podgląda. Spojrzała na moment w taflę wody po czym wyszła z niej. - Co tutaj więc robisz mała? - Czarna nawet nie raczyła otrzepać futra z wody, wylazła tak jak topielec, ociekając wodą i podeszła do Taliyah, lądując ociężale wielkimi łapskami tóż obok szczenięcia. Zatrzymała się i rozejrzała. Po chwili namysłu zerwała dziwny biały owoc z jednego z pobliskich drzew, jako iż była dość duża by sięgnąć, po czym zniżyła łeb i przytknęła go do nosa małej, co jej zdaniem powinno nieco złagodzić pieczenie. - Lepiej nie drażnij os... nie są to przyjazne stworzenia, a ich ukąszenia bywają nie do zniesienia..
OdpowiedzUsuń// Brahmaputra
Po zobaczeniu delikatnego uśmiechu pod nosem samiczki ciężko było mu nie odpowiedzieć tym samym, zwłaszcza gdy chwilę później został nazwany mistrzem. Jeszcze nikt nigdy nie zwracał się tak do niego i nawet gdy wydaje się to być niewinną zabawą to dawało mu to sporo radości.
OdpowiedzUsuń-Swędzi Cię ziemia? Słyszysz może do tego czasem głos w głowie? Jakby wołała Cię Gaja?- dodał czym prędzej obchodząc ją lekko szukając wzrokiem czy przypadkiem także nie skrywa pod futrem druidzkich tatuaży. Spojrzał na jej łapki, ale nie widział nic co by go w tym utwierdziło.
-Nie jestem głodny, ale moglibyśmy zapolować już teraz na kolację. No i to miejsce nie jest zbyt daleko, a jakby zajęło nam zbyt dużo czasu to... oddam Ci swoją kolację w ramach zadośćuczynienia! - w duchu odmawiał modły pełne nadziei, że tak się nie stanie. Po raz pierwszy odkąd pamięta liczył też na towarzystwo w czasie polowania.
-Małe, białe, żyje w stadach i bywa ostre jak brzytwa? - zastanowił się na głos. Jego wzrok zamglił się trochę, on sam przysiadł i wsadził swoją łapę do pyska bo zawsze robił tak gdy intensywnie myślał. Zorientował się jak może to wyglądać i czym prędzej wyciągnął ją zawstydzony. Prawdopodobnie tylko dzięki temu go olśniło - Czy to ząb?!
Zaśmiał się cicho i łagodnie. Bardzo cieszyło go spędzanie czasu z tak młodą i bystrą istotką. Szkoda mu było tylko czasem że sam nie może mieć takich małych pociech, ale widocznie jemu było w życiu dane tylko wujostwo. Uśmiechnął się jedynie na myśl o tym po czym spojrzał na małą i ni to spytał ni to powiedział. - Jakbyś kiedyś chciała, to mogę zabrać Cię tam w górę... warto zobaczyć jaki świat jest piękny z góry chociaż ten jeden raz.. - Posłał jej serdeczny uśmiech, nie chciał za bardzo jej przestraszyć taką propozycją, ale do niczego jej nie zmuszał. Podsunął jej tylko wybór... - No i tak jak mówisz.. nie każdy ma magiczne zdolności.. nie każdy ma skrzydła, zazwyczaj takimi rzeczami są obdarowane pojedyńcze jednostki... Akurat u nas zbiegło się dwóch skrzydlatych, czyli ja i Twoja mama, ale zauważ że Twój tata skrzydeł nie posiada, za to ma inne zdolności... Niektóre wilki w ogóle nie mają żadnych zdolności.. np Daybreak, z tego co się orientuję. Tak więc.. - spojrzał na nią poważniej nieco, jednak wciąż się uśmiechając. - Tak więc tylko czas pokaże co Ciebie czeka w tej kwestii.
OdpowiedzUsuńNa polane wkroczyła niedawno, ledwie wróciła z wyprawy po dziwne zielska, oczywiście gubiąc i siebie i je gdzieś w gęstwinie. Była zła, co można było dostrzec w jej mętnym, bursztynowym spojrzeniu. Wyłaniając się ze skraju lasu niczym zimowy duch nie spodziewała się ataku ze strony małego podrostka. Spojrzała na nią może zbyt ostro, lecz zaraz jej wzrok zmiękł. Westchnęła cicho i przysiadła patrząc na małą. - Oczywiście skarbie. - odpowiedziała zmęczonym głosem, kładąc lekko uszy po sobie. Zrobiło jej się żal szczeniaka. - I nie pani, nie jestem taka stara.. - Postarała się nawet o lekki uśmiech. - Proszę, mów mi Daybreak, dobra? A teraz powiedz mi, skąd się tutaj wzięłaś, hm?
OdpowiedzUsuń| Daybreak
- Córciu. - Zaśmiała się patrząc na jej zachowanie. - Jesteś jeszcze za młoda by twoje umiejętności się ukazały - Mimo sprzeciwu lizała ją dalej. - Jak będziesz starsza wszystko się ukarze i ja z tatą ci pomożemy.
OdpowiedzUsuń