"Widziałem niebo pełne gwiazd. Widziałem słońce wynurzające się rankiem z oceanui zachodzące za góry wieczorem. I widziałem je w samym środku dnia,choć nie mogłem na nie patrzyć z powodu jego blasku. "
by Hagge
ATRAM'EDICUS / OGIER / ATRAMENTOWE OKO
W HIERARCHII UCZEŃ NA STRAŻNIKA DZIENNEGO I POSŁAŃCA
APARYCJA ORAZ UMIEJĘTNOŚCI
Średniego wzrostu
kary konik o mocnych kończynach i karku. Pęciny ma mocne, przystosowane do
ciężkiej pracy i przykryte krótkimi "szczotkami". Dzięki swej budowie
ciała cechuje się sporą siłą, którą lubi pożytkować pomagając innym, lub na
długich spacerach. Jego szyję zdobi bujna, lekko pofalowana grzywa spod której
wynurzają się obłe uszy i przeszywające, ametystowe oczy.
Szlachetną głowę zdobi, krótki, mocno poskręcany róg. Choć mówi się, że jednorożce to magiczne stworzenia Atramis nie przejawia żadnych ponad normalnych zdolności. Owszem, czasami zdarza mu
się lunatykować lub cierpieć w nocy na poważne migreny, ale ciężko nazwać to czymś nienaturalnym. Ze względu na te dolegliwości w nocy lubi zaszyć się gdzieś z boku, by mieć jak najwięcej spokoju i przypadkiem na kogoś nie wpaść.
Deklaruje się pacyfistą, jednak kiedy trzeba potrafi walczyć. Jest także dość zwinny, dzięki swym niezbyt wielkim gabarytom. Jego największą zaletą jest jednak wiedza - jej posiada wiele i ciągle pragnie więcej. Długie lata spędzone na podróżach zaopatrzyły go w znajomość nie tylko legend, ale i działania roślin bądź pewnych naturalnych praw.
HISTORIA I CHARAKTER
Niewiele opowiada o swojej przeszłości. Wiadomym jest jednak, że należy do niezwykle starej i dumnej rasy, która żyje w odosobnionej krainie. Ciekawy świata Atramis opuścił swoje rodzinne strony by zbadać to, czego jego bliscy zdawali się brzydzić.
Spędził wiele lat na tułacze przez świat chłonąc wiedzę i ucząc się życia. Niechętnie opowiada jednak o tym co kiedyś było - woli brać życie dzień po dniu, ciesząc się każdą minutą... Przynajmniej na miarę swoich umiejętności.
Prostolinijny i szczery. Choć
wcześnie porzucił dom i zaczął prowadzić życie na własne kopyto nauczył się obdarowywać innych szacunkiem.
Wychowywany był bowiem wśród "dworskich" obyczajów i dlatego też pamięta o dobrych manierach oraz
etykiecie. Stara się polegać na sobie bardziej niż
innych, jednak jego romantyczna i dobrotliwa osobowość nie pozwala mu zaniedbać
obowiązków względem swych towarzyszów. Pod czujnym okiem Lucent, przyjaciółki z dawnych lat, nauczył się panować nad
nieprzewidywalną stroną osobowości i na swój własny sposób dorósł.
Do tej pory jest marzycielem i istotą o niewyczerpujących się zasobach nadziei
i pogody ducha co wspomagane jest jego głębokim uduchowieniem. Jego sercem
włada ciekawość i żądza przygody. Od dziecka wsłuchiwał się w wycie wiatru nad
pustynią. Kocha też jednak szum wodospadu czy też surowe piękno gór. Nic też
nie sprawia mu więcej radości niż słuchanie pieśni słowika czy słuchanie starej
ballady o dziejach jakiegoś zacnego bohatera. O gwiazdach może rozprawiać
jeszcze dłużej niż o sensie życia... Krócej rzecz ujmując wszystko co go otacza
cieszy jego serce, równie mocno jak świadomość, że jego stadu dobrze się
wiedzie.
Choć naturalnie stroni od kłótni nie zawaha się walczyć o to co jest mu drogie i zawsze staje po stronie tych, którzy potrzebują pomocy. Jest niezwykle cierpliwy to drażni go ignorancja i brak wrażliwości.Nie lubi sądzić, bo sam nie chce być sądzonym. Nie trawi obłudy i dyskryminacji a przede wszystkim bycia postawionym w sytuacji bez wyjścia. Nie potrafi zrozumieć pojęcia "mniejszego zła", bo jak sam się przyznaje jest idealistą.
Choć naturalnie stroni od kłótni nie zawaha się walczyć o to co jest mu drogie i zawsze staje po stronie tych, którzy potrzebują pomocy. Jest niezwykle cierpliwy to drażni go ignorancja i brak wrażliwości.Nie lubi sądzić, bo sam nie chce być sądzonym. Nie trawi obłudy i dyskryminacji a przede wszystkim bycia postawionym w sytuacji bez wyjścia. Nie potrafi zrozumieć pojęcia "mniejszego zła", bo jak sam się przyznaje jest idealistą.
CIEKAWOSTKI
- Przedstawia się zawsze jako Atramis. Jego pełne imię znają dwie osoby.
- Ilekroć budzi się po swym "lunatykowaniu" znajduje w okół siebie delikatną mgłę, kolorem przypominającą jego oczy.
Witaj wśród strażników * czarna wyłoniła się spośród gęstych drzew i podeszła, by być nieco bardziej widoczna. Była dosłownie kilka cm mniejsza od niego. Spróbowała się uśmiechnąć, lecz zamiast tego wyszedł jej dziwaczny grymas - szybko więc spoważniała na nowo* Witamy kolejnego kopytnego, dobrze że odważyłeś się stać jednym z nas. *kiwnęła lekko ciężkim łbem, w ramach powitania i rzekła* Jestem Brahmaputra, jedna z sióstr, prowadzących to stado.
OdpowiedzUsuń// Brahmaputra
O tak, nareszcie.* Ogier wyprostował się dumnie i uniósł wysoko łeb, a płomienie formujące jego grzywę delikatnie zafalowały. Podkłusował do nieznajomego rżąc wesoło. Wyglądał pewnie jak jakiś głupiec, gdyż uszczęśliwiony wyraz jego łba był bardzo wyraźny* Wiedziałem, po prostu wiedziałem! * zatrzymał się tuż przed samcem i ukłonił się nisko* Wiedziałem że w końcu nastąpi ten dzień w którym do wilczego stada dołączy kolejny przedstawiciel mojego gatunku!. *krzyknął radośnie* Nazywam się Tenbres, mam nadzieję że moja euforia Cię nie odstraszyła, gdyż na co dzień jestem bardziej spokojny, ale co jak co, zbyt długo już byłem tu jedynym koniem wśród tylu wilków. / Tenbres
OdpowiedzUsuńBiała wilczcyca miała już okazję poznać ognistego ogiera dlatego nie zdziwiła się widząc konia z dziwną naroślą na czole. Jednorożec, pomyślała zbliżając się spokojnym, dumnym krokiem ku niemu.SSmukła sylwetka okalana śnieżnym futrem była zaskakująco mała nawet przy kopytnym o tak małych gabarytach. - Witaj w naszym stadzie Tenbres z pewnością się ucieszy na twoje przybycie.- ppowiedziała nie kryjac lekkiego uśmiechu. Zimowa wadera nadstawila uszu i skłoniła się lekko i gracją przed nowym. - Daybreak. Rozsądek tego stada i wiecznie nieobecny tropiciel. -machnęła ogonem niemal niezauwazalnie.
OdpowiedzUsuń| Daybreak
Wilczyca, zwinięta w krąg, odpoczywała po niegdyś nieustającej podróży, która teraz mogła zakończyć się raz na zawsze. Chociaż młoda nie była pewna, czy jej obecność tutaj jest całkowicie przez nią przemyślana, miała nadzieję, że nie ucieknie. Yokhan prędzej usłyszała niżeli wyczuła kopytnego, który po niedługim czasie odezwał się do niej. Wilczyca podniosła się do siadu, kierując złociste spojrzenie na ogiera. Zdziwiła ją jego obecność wśród tylu drapieżników. -Dzień dobry.- Odparła grzecznie, przechylając leciutko łeb. -Jestem Yokhan. Czy dobrze ci tu?- Zapytała z biegu i skarciła się w duchu.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się kącikiem pyska, a jej bursztynowe, jasne oczy błysnęły zjawiskowo przypominając z początku rzekę płynnego złota. - Szczerze przyznam, że nie zdziwiła mnie jego postawa. Zgaduje, że ciężko jest być roślinożercą w stadzie drapieżników. Nawet jeśli ma z nimi doskonały kontakt. - wymruczała gardłowo. Postawiła uszy na sztorc i zaśmiała się krótko słysząc jego, jakże dumny tytuł. Swój wymyśliła sama, lecz nic w nim nie było kłamstwem.. Prawie. - Mogę Ci zapewnić, że zechcesz tutaj wracać. Nie licząc doborowego towarzystwa sam widok tak zjawiskowej flory sprawia, że chce się to ujrzeć jeszcze raz. - prowadząc swój monolog, przy którym zdała się na własne doświadczenie rozejrzała się na boki, by dodać prawdziwości swoich słów wskazując pyskiem przedziwnie jaśniejące rośliny, potwornie wysokie drzewa o pięknych koronach i wielkich liściach, a także wielobarwne trawy i kwiaty o wielorakich kielichach.
OdpowiedzUsuń| Daybreak.
- Może i nie ma nic do rzeczy, jednakowoż musisz wiedzieć że te lasy nie zawsze są bezpieczne i trzeba być gotowym na wszystko. *mruknęła, po czym dodała nieco spokojniej* Mnie również miło jest Ciebie poznać Atramisie. Mam nadzieję że zasłużysz się w obronie wielkiego drzewa.
OdpowiedzUsuń//Brahmaputra
Szaro-czarny wilczur wyłonił się z ukrycia i powitał kolejnego koniowatego przyjaznym pokłonem. - Jestem Roy - Konie były chyba jedynymi stworzeniami większymi od niego, których się nie bał i był całkowicie spokojny, z racji na ich roślinożerny tryb życia. - Witaj w HOG. Niech te lasy będą dla Ciebie domem, tak jak dla mnie...
OdpowiedzUsuńSkrzydła wilczyca kierowała się w kierunku, gdzie mogła spotkać nowego członka stada. Pewnie jest ostatnią osobą, która go przywita, ale cóż obowiązki zajęły cały jej czas. Gdy zauważyła grupkę zainteresowanych stworzeń jej oczom ukazał się pewien ogier, przyjrzała się jemu po czym powitała jak należy. - Witam cie Atramisie wśród strażników. - Kiwnęła jemu łbem. - Ja jestem Silje Selun, jedna z sióstr władających tymi terenami. - Ukłoniła jej się lekko. - Mam nadzieje, że zaznasz tu spokoju i wzmocnisz nasze szeregi by dobrze ich bronić. - Na jej pysku pojawił się nikły uśmiech.
OdpowiedzUsuń*zaśmiał się cicho* To teraz jest nas dwóch.. Już się bałem że zostanę uznany za dziwaka... w końcu jakby ni patrzeć to sprzymierzyłem się z wilkami. Myślisz że wilcza rodzina może być naszą rodziną? *uśmiechnął się szeroko* Ja już czuje że to moja rodzina, mimo że mają inne zwyczaje. Czuję się tu dobrze jako przedstawiciel koniowatych. *miał nadzieję że słowa przypieczętowane jego własnym doświadczeniem nieco umocnią Atramisa. Kiwnął łbem lekko i skwitował * Inne konie mogą nam tylko zazdrościć. / Tenbres
OdpowiedzUsuń