20 kwietnia 2017

[107] Sprawy warte wyjaśnień...

OPOWIADANIE FABULARNE Z PODZIAŁEM NA ROLE


      I stało się. Ten zapach doszedł do jej nozdrzy, ten widok do jej ślepi wywołując narastanie niepewności, złości, tęsknoty i niezrozumienia. Wszystkie te uczucia pojawiały i znikały się naprzemiennie rozstrajając ja coraz bardziej, jednak nie pozwoliła by jej ciało ukazało co się z nią działa. Zdołała tylko przekręcić łeb by przeszywającym wzrokiem łypnąć na wilczycę.

Brahmaputra stała nadal. Niewzruszona, z kamiennym spojrzeniem wbitym w ciało samicy. Można by rzec iż stały tak całą noc, wzajemnie się sobie wpatrując. Czarna mimo iż była wielką wojowniczką, po raz pierwszy się bała. Nie o swoje życie, nie o to że siostra ją znienawidzi, ale bała się po prostu odezwać pierwsza.

Wiedziała jak dumna jest jej siostra i wiedziała tez iż wątpi by ta pierwsza się odezwała. Jednak sama jakoś nie miała na to największej ochoty, a co ona myślała? Że wróci wpadną sobie w ramiona i wszystko okaże się nieporozumieniem, a jej córka wróci z samotnego spaceru z lasu i powie iż tylko się zgubiła? Jak ta psychika potrafi byś śmieszna. Więc nie mogąc już znieść tej ciszy i opowieści odezwała się jako pierwsza. Szybko chciała mieć już tę rozmowę za sobą - Witaj. - Powiedziała krótko, lecz by siostra ją słyszała, następnie nie zmieniając swojej pozycji ani trochę czekała, co wydarzy się dalej.

Mimo iż było to tylko zwykłe powitanie, przeszyło samicę na wskroś. Schyliła łeb nieco by pokazać jej uległość po raz pierwszy w życiu. Po chwili podniosła go ponownie i zaczęła mówić grobowym tonem stojąc w sporej odległości. - Silje Selun... Twoja córka nie żyje. - Walnęła prosto z mostu. - Nie chciałam by towarzyszyły wam złudne nadzieje, dlatego wróciłam, by z Tobą porozmawiać.

Postawa bardzo zaniepokoiła skrzydlatą, bowiem czarna wadera nigdy nie ukazywała uległości nawet jej, miała złe przeczucia. I okazały się okrutnie trafne. - A jednak to prawda. - Wyraz pyska się nie zmienił, ale nad łzami straciła kontrole, kilka łez potoczyło się własnym śladem po jej poliku. Walczyła teraz ze sobą by nie wybuchnąć z rozpaczy, ale jej ciało z wysiłku zaczęło lekko się trząść. - O czym? Czy można przekazać gorszą wiadomość niż ta. - Wydukała

 - O tym co się stało. - Rzekła dość spokojnie, jak na to co czuła wewnątrz siebie. - Tak bardzo Cię przepraszam siostro. Zawiodłam Cię na całej linii.. - skuliła się. - Zawiodłam Twoje zaufanie...

- Wiesz jak zginęła moja córka? - Podniosła się gwałtownie i zaczęła teraz wyraźnie się trząść jakby było jej zimno. Dalej zmuszała swoje ciało do dyscypliny wobec jej woli, jednak pomału emocje wydobywały się na powierzchnie wygrywając tą bitwę wewnątrz niej.- Co się stało? Jak mogłaś mnie zawieść? - Nie mogło to zmieścić się w jej łbie, była jedyną jak dotąd osobą, która nigdy jej nie zawiodła, więc nie rozumiała o co jej chodzi.

Brahmaputra wolała zostawić samo sedno na koniec. Bowiem wiedziała, że w przeciwnym wypadku samica nie zechce jej wysłuchać. - Wybacz, ale ciało małej pochowałam daleko poza naszymi terenami.. Nie potrafiłam inaczej. - Zrobiła pauzę - Musisz też wiedzieć że To co się stało.. było impulsem.. nie chciałam, aby tak to się skończyło. - znów zniżyła łeb na znak uległości.

 Pojawiał się coraz większy szok i niezrozumienie. Nadal nie rozumiała, co chciała jej przekazać. - Czemu zabrałaś jej ciało? Nie pomyślałaś iż jej miejsce jest tutaj? - Łzy zaczęły pojawiać się w kącikach oczu i uwalniać się spod kontroli samicy. - No mów w końcu co się stało! - Nie wytrzyma już dłużej tego napięcia. Jakby wcześniej wiedziała, co ją czeka to napięcie wydałoby się jej dziecinadą.

Nagle przed oczami stanął jej obraz tamtego wieczoru i para małych złotych oczek wlepiona w postać czarnej w akompaniamencie odgłosów burzowych. - Czy Imala coś Ci powiedziała?

 - A co ona ma do tego? - Zmarszczyła brwi.

- Ona dużo wie - odparła krótko.

 - Nic mi nie powiedziała. - Spojrzała na chwile pusto przed sobą. - Mogłabyś w końcu nie owijać w bawełnę, to nie w twoim stylu. - Dalej spoglądała przed siebie pustym, beznamiętnym wzrokiem, jakby chciała zobaczyć co jest za wilczycą przez nią.

RUNA przemierzała tereny Strażników bez pośpiechu, stąpając bezszelestnie na leśnej ściółce. Wędrowała w towarzystwie rekiniego ducha Ananty. Rozmawiali przyciszonymi głosami, zwyczajowo wymieniając przyjacielskie uszczypliwości. W pewnym momencie czułe uszy kotki wychwyciły jakieś głosy. Zaciekawiona, kazała zamilknąć zjawie i skradając się przez zarośla, poczęła zbliżać się w kierunku źródła dźwięków. Szybko zorientowała się, że jest w pobliżu polany. Póki nie upewniła się z kim ma do czynienia nie chciała zdradzać swojej obecności, także stąpała po cichu, na ugiętych łapach. Jej cynamonowe ślepia bacznie przeczesywały teren, wypatrując z zarośli właścicieli głosów. Gdy była już dostatecznie blisko udało jej się rozpoznać Silje. Drugiej wadery nie znała, nie wiedziała o czym rozmawiają. W tym momencie nastąpił cichy trzask - rysica nieopacznie nastąpiła na jakąś suchą gałązkę. ​Perkele.​ Mruknęła bezgłośnie, zirytowana własną niezdarnością, zaraz potem z jej gardzieli wydobył się cichy pomruk, kiedy zza pleców dobiegł ją śmiech zjawy.

 - To moja wina Silje... To przeze mnie małej nie ma teraz z nami... - znów zamilkła a jej wzrok wydał się pusty. - Przybyłam by przyznać Ci się do błędu prosto w oczy, a potem odejść bezpowrotnie bowiem wiem, że nie zniesiesz tutaj mojej obecności.. - Do jej uszu dobył się trzask. Nie były same...

To co usłyszała Silje przeszyło ja na skroś, a pysk wyrażał jakby właśnie przeżywała ogromny ból, bo to właśnie tak się czuła. Usłyszała szelest, ale teraz nie miał on dla niej najmniejszego znaczenia, teraz analizowała to co powiedziała jej wadera i dopiero po chwili faktycznie zrozumiała, co mówiła do niej wadera. Długą chwilę, która wydawała się jej wiecznością nic się nie odzywała. - Jak... Jak mogłaś..- Tylko tyle zdołała wypowiedzieć, gdyż łzy leciały jej obecnie ciurkiem z obu zbiorniczków łez tworząc po 2 strużki łez przy każdym oku. - To ma być błąd według ciebie? - Wydarła się na nią podchodzą bliżej kipiąc z wściekłości i żalu. - To według ciebie ma być błąd?! Nigdy nie przypuszczałam, że najbliższa mi osoba, tak mnie zrani. OD dziś nie jesteś już moja siostrą teraz jesteś uznana za morderce, więc nie pokazuj się już tu więcej! - Spojrzała prosto w jej ślepia. - Nie wiedziałam, że okażesz się takim tchórzem i tak długo będziesz to ukrywać. - Wycedziła przez zęby, a wyraz jej pyska stał się zimny. Straciła kolejną ważną dla niej osobę. Coraz bardziej zostaje sama.

 Czarna czuła na sobie ogrom winy, wiedziała że postąpiła źle i nawet nie przeszło jej przez myśl to że siostra mogłaby jej to wybaczyć. Mimo iż była dużo większa od niej, zaczęła się cofać krok po kroku w rytm zbliżającej się Silje. Coraz bardziej się kuliła, mimo iż była dobrze przygotowana na tę rozmowę. Z jednym tylko nie mogła się zgodzić. Nie była tchórzem. Po prostu - Nie potrafiłam wcześniej spojrzeć Ci w oczy. - Teraz faktycznie na ugiętych łapach spojrzała siostrze głęboko w oczy, oddając jej w ten sposób obraz całej siebie. W obrazie tym Silje mogła dostrzec szczerość i żal za popełnioną zbrodnię. - Nic mnie nie może wytłumaczyć... dla tego ... - chrząknęła. - dlatego Tak Bardzo Cię Przepraszam!... Może kiedyś mi wybaczysz, ale jeśli nie to ja to rozumiem. - Chłodny wiatr delikatnie naruszył jej gęste czarne futro, a świat wydawał się jakby stanął w miejscu, jakby ktoś zatrzymał czas. Samice patrzyły sobie w oczy w milczeniu. Po czym czarna ukłoniła się i wycofała, mówiąc na pożegnanie półszeptem. - Dziękuję za te piękne lata i raz jeszcze PRZEPRASZAM - ostatnie słowo niemal wykrzyczała, gdy już się odwracała, po chwili zniknęła z oczu Sije równie szybko jak się pojawiła. Pobiegła kawałek i zatrzymała się gdzieś w głębi lasu, by pożegnać się ze swoimi ukochanymi kątami. A następnie zniknąć poza granicami stada, bez niczyjej wiedzy pilnując nadal drzewa i swej siostry z zewnątrz...


SILJE BRAHMAPUTRA RUNA


5 komentarzy:

  1. (Gdybyście chciały uzupełnić początek, to mam wszystko zapisane.
    I nie sądziłam, że mnie uwzględnicie, myślałam, że zostanę wycięta.~)

    Przyczaiła się wśród zarośli, mając dobry widok na rozgrywającą się na polanie scenę. Jej czułe uszy bez trudu wyłapywały słowa wilczyc, szczególnie, że wzburzone samice mówiły coraz głośniej. Niewiele jednak z tego rozumiała. Nie słyszała początku rozmowy, nie znała czarnej, rosłej wadery, która uginała się pod spojrzeniem Silje. Przypatrywała się jednak wydarzeniom do końca, póki Czarna nie opuściła w pośpiechu polany, znikając w mrokach puszczy. Sama nie dała znaku swej obecności. Również wycofała się w las, pogrążona we własnych myślach. Nie wiedziała czego była świadkiem. Wiedziała tylko, że nie tyczyło się jej, co oznaczało, że nie było to jej problemem.

    RUNA

    OdpowiedzUsuń
  2. Wilczyca mimo wszystko odprowadziła potężną waderę wzrokiem bijąc się z myślami. Wiedziała, że i tak za dobrze jej się wiodło. Wiedziała, że los upomni się o swoje, ale nie sądziło iż będzie, aż tak okrutny. Jej bliscy, stado było jedyna rzeczą na jakiej jej zależy, coraz bardziej ma poczucie iż wszystko traci. Wiedząc, że ktoś jest w pobliżu odwróciła się i spokojnym, ale drżącym krokiem ruszyła w stronę lasu by zachować resztkę godności. Już a przyuważona, a w jej mniemaniu alfa powinna trzymać swoje emocje na wodzy. Gdy uznała, że już nikt jej nie widzi nagle zerwała się biegiem w stronę granic stada. Tam mogła dać upust emocją, które i tak już wyzwoliły się z pod jej władzy.

    (Mimo smutnych okoliczności oraz tematyki i tak wyszła fajna dramaturgia i ciekawie się to tak z boku czyta. Dobra robota.)

    OdpowiedzUsuń
  3. (Poruszające i bardzo przyjemne do czytania. Choć tematyka... No, łamiąca serce. Satysfakcjonujące zakończenie wątku Ketivy!)

    - Taliyah

    OdpowiedzUsuń
  4. [ jak ja to się śmieje, zawsze ktoś musi wpaść w nieodpowiednim momencie huehueheu XD
    Truudne sprawy, czyta się fajnie, jest git szkoda, że smutek :c ]

    Spielu

    OdpowiedzUsuń
  5. (Smutek też jest potrzebny, przecież nie możemy być wiecznie szczęśliwym stadkiem.. od czasu do czasu jest mrocznie i ponuro... więc dlaczego by nie smutno? Samo życie bym powiedział...)

    A gdzie w tym wszystkim Roy, spytacie?... Otóż wilczur pilnował pozostałych szczeniąt w grocie. Od kąt stracili jedno z młodych, wyjątkowo zaostrzyli opiekę nad potomstwem. Samiec nie miał pojęcia o powrocie Brahmaputry. Czekał na Silje. Tylko ona mogła mu teraz wyjawić prawdę.

    OdpowiedzUsuń