6 kwietnia 2017

[104] Zadanie na Głównego Szamana - Spieluhr


 Spieluhr, ty który ubiegasz się o stanowisko głównego szamana. Oto twoje zadanie. Moja  ciotka bogini Selene, ma pewną zdolność. Potrafi swoją duszą podróżować w różnych wymiarach . Bowiem podczas moich porachunków z nią uciekła duchem z ciała i schowała się w jakimś wymiarze. Twoim zadaniem jest odnalezienie jej ducha, sprawić by był bezbronny, przyprowadzić do mnie i unicestwić. Musze cię jednak ostrzec, bowiem jej duch może ze spokojem używać swoich wpływów i mocy. Jednak najważniejsze jest to by uważać na jej słowa, bowiem umie posługiwać się magią imienia. Jeśli zgadnie twoje prawdziwe imię już zawsze będziesz jej posłuszny.


                                                                        ~***~***~***~
 
      Szaman dużo czasu poświęcił na przygotowania do wykonania swojego zadania. Wiele cennych rzeczy poświęcił na zapoznanie się z sytuacją, "celem" oraz działaniami które będzie musiał podjąć. W jaskini miał wysuszone zioła, ale potrzebował ich więcej. Dlatego kilka dni poświęcił na wędrówkę po lasach by pozyskać ich jeszcze więcej. Zrobił sobie ich zapas taki by nie musieć wychodzić.
       Cały ten czas poświęcił na duchowe wędrówki. I w tych chwilach z zadowoleniem stwierdzał, że bycie szamanem i nekromantą w jednym ciele daje wiele korzyści. Nie musiał marnować czasu na przyziemne rzeczy jak spanie czy jedzenie.
Jednak tak czy siak, jego Duchy były wymagające, a te nowo poznane które mu zaufały wymagały sporo pracy. W przypadku nowo poznanych Duchów sytuacja zawsze była ciężka - wymagała wielkiej ilości środków, wykorzystania zapasów skarbów i poświęcenia czasu.
Ale w jego przypadku, Czas mógł płynąć bez problemu w swoim tempie. 
Jedna z tych wędrówek zaprowadziła go do He'Lyn. Jednego z wielu duchowych wymiarów, zasiedlanego przez różnego rodzaju bestie. I wiedział już, że to jest miejsce którego szukał od tylu dni.
Oprócz mocy płynącej z fauny i flory tej rzeczywistości, czuł tę jedną, szczególną.
Boską.
~***~***~***~
       Wiedział, że przebrnięcie przez motłoch bezrozumnych, karykaturalnych bestii będzie trudne. Bogini skryła się wśród nich, nie chcąc być znaleziona. Ale najwidoczniej zapomniała o tym, że boska moc jest o wiele silniejsza i o wiele łatwiejsza do znalezienia.
       Niespodziewanie jego zmysły zwariowały. Czuł zawirowania duchowej przestrzeni. Przed oczami migały mu wykrzywione pyski zwierząt i ludzkie twarze. W uszach grzmiały ryki bestii i zawodzenie kobiet. Upadł na twardo ubitą ziemię, uderzając nią kolanami. Podniósł się, rozglądając na boki, jarzącymi się oczami. W podróżach między światami dość często przybierał ludzką, prawdziwszą i bliższą mu formę i tak było teraz. Podniósł się i uniósł dłoń, dotykając nią powietrza obok siebie. Jego palce zatrzymały się na łopatce tygrysicy która spojrzała na Szamana z chłodem w oczach. Czołem dotknął jej boku i uśmiechnął się, klepiąc jej łeb. Totem otrząsnął się i bił pazury w ziemię, bijąc ogonem na boki. Niektórych światów nie lubiła. A zwłaszcza tych w których kręciły się bóstwa gdyż to ciągnęło problemy.
Pozytywka odetchnął ciężko i ruszył powoli przed siebie, ale tak by dłoń mieć wciąż na mglistym ciele tygrysicy.
       - Prowadź mnie do Selene, uważaj na niebezpieczeństwo, a gdy nie będziesz mogła go uniknąć powiedz mi o nim. - Mruknął cicho, ze wzrokiem wbitym w przestrzeń przed sobą. Rozciągała się przed nimi płaska połać terenu porośnięta niebiesko-zieloną trawą. Tak jak wcześniej rzeczywistość świata duchów wypełniona była Duchami, tak teraz była pusta.
~***~***~***~
       Wędrówka w Świecie Duchów, jakimkolwiek wymiarze który do niego należał były męczące. W fizycznej postaci nie męczył się za bardzo. Ale tu, jego duch męczył się tak jak ciało fizyczne, zwykłej, normalnej istoty. Były plusy i minusy istnienia. A to był zdecydowany minus. Tak jak nadwrażliwość na ból.
Uśmiechnął się krzywo, zatrzymując się w miejscu. Ręki przez całą wędrówkę nie oderwał nawet na chwilę od ciała Totemu. Rzucił okiem na tygrysicę i podjął dalszą wędrówkę. Nie zauważył żadnej zmiany. Rozległa równina porośnięta trawą nie zmieniła się ani trochę.
W kolejnej chwili spadał już w nicość. Grunt spod jego nóg znikł w przeciągu sekundy. Wbił palce w sierść tygrysicy i z niejakim strachem spojrzał na.. Nic.
       A potem uderzył ciałem o coś twardego. Uderzenie było dość mocne, na tyle, że z łatwością połamałoby mu kości gdyby tylko mogło. Niezgrabnie podniósł się, siadając na kamiennych blokach. Rozejrzał się.
Pochylił się mocno do przodu, łapiąc rozpaczliwie oddech gdy fala boskiej mocy zalała jego duszę i psychikę. Ból który przebił się przez jego umysł był straszliwy, nie potrafił znaleźć nawet dla niego innego odpowiednika. Krzyk który wyrwał się z jego ust był głośny i rozpaczliwy. Chciał żeby to się skończyło.
       I jakby na zawołanie, ból znikł w jednej chwili, zostawiając potargane nerwy, drżące na samo jego wspomnienie. Uniósł głowę i zobaczył kobietę stojącą na kamiennym postumencie. Za jej plecami znajdowała się wielka tarcza Księżyca, nad jej ramionami znajdowały się potężne, długie i lśniące światłem skrzydła.
       Chyba znalazł Selene.
       Oczywista oczywistość.
       Podniósł się pomagając sobie ciałem tygrysicy, stojącej z boku, wyprostował. Uśmiechnął się niewyraźnie jakby to w czymś miało mu pomóc.
       - Nie przyszedłem z Tobą walczyć. Chcę porozmawiać. - Uniósł dłonie w uspokajającym i poddańczym geście. Nie chciał więcej bólu. Ale nastawiał się na to, że jeszcze niejedna fala owładnie jego duszę.
       - Przychodzisz od Silje. Tej, która ma w sobie moją krew. Tej, która walczyła ze mną! - Narastająca złość bogini uderzyła w niego i w jego Totem. Oboje przykulili się do ziemi. Totem cierpiał w ciszy, ale Szaman głosem, nadrabiał. Emocje opadły po chwili z Selene przez co moc, męcząca dwie postacie zanikła.
Pozytywka potrząsnął gwałtownie głową i podniósł się ponownie. - Nie. Chcę porozmawiać.. - Wymamrotał drżącym głosem, potrząsając znów głową.
       Nienawidził bólu!
       Odetchnął ciężko, masując kark. - Ona chce tylko z Tobą porozmawiać. Nic więcej. Jestem Szamanem. Nigdy nie chodzi mi o krzywdę Dusz czy Twoją. Dla mnie Bogowie są przyjaciółmi, staram się żyć z Wami w przyjaznych stosunkach. Nie zależy mi na niczyjej krzywdzie. - Mówił spokojnie, co prawda, jeszcze trochę drżącym głosem.
       - Szaman? Morderca, spiskowiec.. Wyrodny syn, zazdrosny brat. - Głos Bogini był teraz cichy, złudnie przyjemny i nasączony jadem. - Nekromanta. Ktoś, kto żyje krzywdą innych, śmiercią niewinnych istot. Ktoś kto nie zasługuje na to by ktoś taki jak ja w ogóle na niego spojrzał. - Mruknęła, składając skrzydła. - Powiedz, jakie to uczucie zdradzić własną rodzinę? Próbować za wszelką cenę dostać się na królewski tron? Zawiść i nienawiść w Twym sercu dawno już zgasła. Chciałbyś wrócić do rodziny, prawda? Ale oni nie chcieliby Cię widzieć..
       Bogini zeszła powoli z podestu, idąc w stronę Szamana. Patrzyła na niego czule, prawie matczynym wzrokiem. Zatrzymała się przed nim i uśmiechnęła się delikatnie, przechylając głowę. - Mogę Ci zapewnić powrót do domu. Tron o którym marzyłeś. Posłuszeństwo ludzi. Cena za to będzie niewielka. - Przesunęła końcami palców po jego policzku. Pozytywka odpowiedział jej uśmiechem ale odsunął się, kręcąc głową.
       - Byłem młody, głupi. Zrobiłem coś czego nigdy nie powinienem był zrobić. Zrozumiałem to zbyt późno. Żałuję, naprawdę. Wszystkie Duchy o tym wiedzą. - Odetchnął ciężko, odwracając wzrok od Bogini. - Muszę wypełnić powierzone mi zadanie. Nie chcę Cię krzywdzić czy zmuszać do czegokolwiek. Nie zależy mi na robieniu sobie wrogów którzy mają tak dużą władzę w Nie-Świecie.
       - Mam Ci uwierzyć? Bękartowi? Zdrajcy? - Syknęła cicho, patrząc na niego z błyskawicami w oczach. Machnęła dłonią, nie dotykając go, ale Pozytywka poczuł jak nogi się pod nim uginają. Klęknął ze stęknięciem, nie mogąc się poruszyć. Bogini położyła dłoń na jego głowie. - Nie, nie. Uwierzę Ci i dam się dobrowolnie zaprowadzić do kolejnego zdrajcy tylko i wyłącznie pod warunkiem, że dostanę coś w zamian. Coś co da mi nad Tobą władzę. Coś niesamowicie ważnego dla Ciebie. - Mruknęła i odsunęła się od Szamana, pozwalając by moc go opuściła i pozwoliła wstać.
       - Wybacz Pani, ale nie mogę Ci tego dać. - Mruknął, podnosząc się. Pokręcił ostrożnie głową i zerknął na siedzącą spokojnie Arsat. - Mogę dać Ci coś innego. Nieśmiertelną Duszę. Ale tylko i wyłącznie pod warunkiem takim, że jeśli stanie Ci się jakakolwiek krzywda w świecie materialnym oddam się Duchem i ciałem w Twoje ręce. Będziesz miała nade mną władzę, wykonam każdy Twój rozkaz bez jakiegokolwiek sprzeciwu. Zabiję przyjaciół, zniszczę wszystko na swojej drodze. Co tylko zechcesz. - Przyłożył dłoń do piersi i ukłonił się delikatnie.
       Selene zmrużyła nieznacznie powieki, spoglądając uważnie to na Szamana to na jego Totem. - Jaką mam pewność, że nie kłamiesz? - Syknęła cicho.
       - Wierz mu, Pani. On nie kłamie. Nie pozwalają mu na to Duchy które związały go Słowem. Musiał poświęcić to by móc się z Nimi ułożyć. - Tygrysica pochyliła nisko łeb, kładąc po sobie uszy. Bogowie byli nieprzewidywalni. Nie mogła dokładnie wiedzieć jak zareaguje na to, że odezwała się nieproszona. 
       - Dobrze. Jeśli mnie zdradzisz, będziesz mój i będziesz cierpiał przez wieczność. Postaram się już o to. - Bogini Księżyca błysnęła białymi zębami w uśmiechu. 
~***~***~***~
       Szaman wywlókł się z jaskini, potrząsając łbem, otumaniony wydarzeniami podróży oraz zapachami ziół. W pysku ostrożnie trzymał łańcuszek niewielkiej latarni w której znajdował się oszlifowany księżycowy kamień, błyszczący pięknym, niebieskawym światłem. Spieluhr ruszył w stronę Polany, podejrzewając, że to tam właśnie spotka Silje.
       Nie pomylił się. Alpha siedziała jak zwykle, czekając na członków Stada, kontrolując las. Podszedł bliżej niej i postawił przedmiot na ziemi, pochylając łeb.
       - Dostarczyłem Ci Selene. Nie pojmaną tak jak chciałaś, nie spętaną lecz ograniczoną. Możesz z nią porozmawiać. Nie pozwolę Ci być zrobiła jej krzywdę. Jest Boginią, zwykły śmiertelnik nie może o tym decydować. Bogowie przychodzą i odchodzą swoim cyklem życia, a ja, Ty czy ktokolwiek inny nie mamy na to wpływu. - Potężną łapą zasłonił delikatnie latarnię, patrząc na Silje. Buntował się. Znów. Mogło to się skończyć źle. Mimo tego, że kiedyś był podłym zdrajcą, teraz był kimś innym.
       - Jestem Szamanem i nie pozwolę by ktokolwiek skrzywdził jakąkolwiek Duszę. - Wypowiedział te słowa z dumą, unosząc łeb. 

____________________________________________
Zinterpretowałam zadanie po swojemu, dostosowałam je do - jak mi się wydaje - tego co powinien zrobić Główny Szaman. Oceńcie sami czy było warto czy nie c:
Dawno nic nie pisałam dłuższego ale to szło mi opornie. Dlatego jeśli będą powtórzenia, cokolwiek co się nie spodoba, wybaczcie. I tak, jest ukrócone, przeskoki w czasie żeby się nie rozpisywać.  

1 komentarz:

  1. (Mój drogi Spielu dałeś mi pomysł na opko *O* i mega spodobało mi się twoje opowiadanie i oczywiście stołek jest twój XD)

    Wilczyca siedziała na polanie codziennie o tej samej porze na Shamana rozmyślając. Myślała, jak przebiegnie ich rozmowa i z nią zrobi jak dostanie ją w swoje łapy, aż uśmiech na jej pysku mimo wolni się pojawił, co po chwili przeraziło wilczycę, co się z nią dzieje? Z rozmyślań wyrwał ją najpierw wyczekiwany zapach, a następnie głos należący do właściciela głosu. - Witaj Spieluhrze. - Przybrała oficjalną maskę by ukryć burzę emocji jakie w środku ja targają i uważnie wysłuchała szamana. Nie spodobało się jej to, że sprzeciwia się ostatniemu punktowi zadania. Zmarszczyła lekko brwi. - Bardzo dobrze się spisałeś szamanie. - Wzięła od niego naszyjnik. - Teraz porozmawiam z boginią. - Wycedziła ostatnie słowo przez zęby, złość zaczynała ją opanowywać. Wilk nieufnie patrzał na wilczycę. - Spokojnie daję ci słowo alfy , że zniszczę jej duszy. - Poważnie na szamana. - A po wszystkim oddam ci naszyjnik z całą i nienaruszoną duszą. - Ruszyła od razu do swej jaskini. - Jak mi nie wierzysz możesz czatować niedaleko jaskini, ale ostrzegam iż che by rozmowa została między mną i boginią/ - Choć znając ją i tak zrobi jej na złość i wszystko wypapla. - Zanim weszła do lasu przystanęła i powiedziała. - A zapomniałabym, udowodniłeś, że jesteś godzien swojego stanowiska i Drzewo Istnień ma cie na "oku" Wystrzegaj się znaków od niego. - I weszła w las nie odwracając się.

    OdpowiedzUsuń