Spieluhr, ty który ubiegasz się o stanowisko głównego szamana. Oto
twoje zadanie. Moja ciotka bogini Selene, ma pewną zdolność. Potrafi
swoją duszą podróżować w różnych wymiarach . Bowiem podczas moich
porachunków z nią uciekła duchem z ciała i schowała się w jakimś
wymiarze. Twoim zadaniem jest odnalezienie jej ducha, sprawić by był
bezbronny, przyprowadzić do mnie i unicestwić. Musze cię jednak ostrzec,
bowiem jej duch może ze spokojem używać swoich wpływów i mocy. Jednak
najważniejsze jest to by uważać na jej słowa, bowiem umie posługiwać się
magią imienia. Jeśli zgadnie twoje prawdziwe imię już zawsze będziesz
jej posłuszny.
~***~***~***~
Szaman
dużo czasu poświęcił na przygotowania do wykonania swojego
zadania. Wiele cennych rzeczy poświęcił na zapoznanie się z
sytuacją, "celem" oraz działaniami które będzie musiał
podjąć. W jaskini miał wysuszone zioła, ale potrzebował ich
więcej. Dlatego kilka dni poświęcił na wędrówkę po lasach by
pozyskać ich jeszcze więcej. Zrobił sobie ich zapas taki by nie
musieć wychodzić.
Cały
ten czas poświęcił na duchowe wędrówki. I w tych chwilach z
zadowoleniem stwierdzał, że bycie szamanem i nekromantą w jednym
ciele daje wiele korzyści. Nie musiał marnować czasu na przyziemne
rzeczy jak spanie czy jedzenie.
Jednak
tak czy siak, jego Duchy były wymagające, a te nowo poznane które
mu zaufały wymagały sporo pracy. W przypadku nowo poznanych Duchów
sytuacja zawsze była ciężka - wymagała wielkiej ilości środków,
wykorzystania zapasów skarbów i poświęcenia czasu.
Ale
w jego przypadku, Czas mógł płynąć bez problemu w swoim tempie.
Jedna
z tych wędrówek zaprowadziła go do He'Lyn. Jednego z wielu
duchowych wymiarów, zasiedlanego przez różnego rodzaju bestie. I
wiedział już, że to jest miejsce którego szukał od tylu dni.
Oprócz
mocy płynącej z fauny i flory tej rzeczywistości, czuł tę jedną,
szczególną.
Boską.
~***~***~***~
Wiedział,
że przebrnięcie przez motłoch bezrozumnych, karykaturalnych bestii
będzie trudne. Bogini skryła się wśród nich, nie chcąc być
znaleziona. Ale najwidoczniej zapomniała o tym, że boska moc jest o
wiele silniejsza i o wiele łatwiejsza do znalezienia.
Niespodziewanie
jego zmysły zwariowały. Czuł zawirowania duchowej przestrzeni.
Przed oczami migały mu wykrzywione pyski zwierząt i ludzkie twarze.
W uszach grzmiały ryki bestii i zawodzenie kobiet. Upadł na twardo
ubitą ziemię, uderzając nią kolanami. Podniósł się,
rozglądając na boki, jarzącymi się oczami. W podróżach między
światami dość często przybierał ludzką, prawdziwszą i bliższą
mu formę i tak było teraz. Podniósł się i uniósł dłoń,
dotykając nią powietrza obok siebie. Jego palce zatrzymały się na
łopatce tygrysicy która spojrzała na Szamana z chłodem w oczach.
Czołem dotknął jej boku i uśmiechnął się, klepiąc jej łeb.
Totem otrząsnął się i bił pazury w ziemię, bijąc ogonem na
boki. Niektórych światów nie lubiła. A zwłaszcza tych w których
kręciły się bóstwa gdyż to ciągnęło problemy.
Pozytywka
odetchnął ciężko i ruszył powoli przed siebie, ale tak by dłoń
mieć wciąż na mglistym ciele tygrysicy.
-
Prowadź mnie do Selene, uważaj na niebezpieczeństwo, a gdy nie
będziesz mogła go uniknąć powiedz mi o nim. - Mruknął cicho, ze
wzrokiem wbitym w przestrzeń przed sobą. Rozciągała się przed
nimi płaska połać terenu porośnięta niebiesko-zieloną trawą.
Tak jak wcześniej rzeczywistość świata duchów wypełniona była
Duchami, tak teraz była pusta.
~***~***~***~
Wędrówka
w Świecie Duchów, jakimkolwiek wymiarze który do niego należał
były męczące. W fizycznej postaci nie męczył się za bardzo. Ale
tu, jego duch męczył się tak jak ciało fizyczne, zwykłej,
normalnej istoty. Były plusy i minusy istnienia. A to był
zdecydowany minus. Tak jak nadwrażliwość na ból.
Uśmiechnął
się krzywo, zatrzymując się w miejscu. Ręki przez całą wędrówkę
nie oderwał nawet na chwilę od ciała Totemu. Rzucił okiem na
tygrysicę i podjął dalszą wędrówkę. Nie zauważył żadnej
zmiany. Rozległa równina porośnięta trawą nie zmieniła się ani
trochę.
W
kolejnej chwili spadał już w nicość. Grunt spod jego nóg znikł
w przeciągu sekundy. Wbił palce w sierść tygrysicy i z niejakim
strachem spojrzał na.. Nic.
A
potem uderzył ciałem o coś twardego. Uderzenie było dość mocne,
na tyle, że z łatwością połamałoby mu kości gdyby tylko mogło.
Niezgrabnie podniósł się, siadając na kamiennych blokach.
Rozejrzał się.
Pochylił
się mocno do przodu, łapiąc rozpaczliwie oddech gdy fala boskiej
mocy zalała jego duszę i psychikę. Ból który przebił się przez
jego umysł był straszliwy, nie potrafił znaleźć nawet dla niego
innego odpowiednika. Krzyk który wyrwał się z jego ust był głośny
i rozpaczliwy. Chciał żeby to się skończyło.
I
jakby na zawołanie, ból znikł w jednej chwili, zostawiając
potargane nerwy, drżące na samo jego wspomnienie. Uniósł głowę
i zobaczył kobietę stojącą na kamiennym postumencie. Za jej
plecami znajdowała się wielka tarcza Księżyca, nad jej ramionami
znajdowały się potężne, długie i lśniące światłem skrzydła.
Chyba
znalazł Selene.
Oczywista
oczywistość.
Podniósł
się pomagając sobie ciałem tygrysicy, stojącej z boku,
wyprostował. Uśmiechnął się niewyraźnie jakby to w czymś miało
mu pomóc.
-
Nie przyszedłem z Tobą walczyć. Chcę porozmawiać. - Uniósł
dłonie w uspokajającym i poddańczym geście. Nie chciał więcej
bólu. Ale nastawiał się na to, że jeszcze niejedna fala owładnie
jego duszę.
-
Przychodzisz od Silje. Tej, która ma w sobie moją krew. Tej, która
walczyła ze mną! - Narastająca złość bogini uderzyła w niego i
w jego Totem. Oboje przykulili się do ziemi. Totem cierpiał w
ciszy, ale Szaman głosem, nadrabiał. Emocje opadły po chwili z
Selene przez co moc, męcząca dwie postacie zanikła.
Pozytywka
potrząsnął gwałtownie głową i podniósł się ponownie. - Nie.
Chcę porozmawiać.. - Wymamrotał drżącym głosem, potrząsając
znów głową.
Nienawidził
bólu!
Odetchnął
ciężko, masując kark. - Ona chce tylko z Tobą porozmawiać. Nic
więcej. Jestem Szamanem. Nigdy nie chodzi mi o krzywdę Dusz czy
Twoją. Dla mnie Bogowie są przyjaciółmi, staram się żyć z Wami
w przyjaznych stosunkach. Nie zależy mi na niczyjej krzywdzie. -
Mówił spokojnie, co prawda, jeszcze trochę drżącym głosem.
-
Szaman? Morderca, spiskowiec.. Wyrodny syn, zazdrosny brat. - Głos
Bogini był teraz cichy, złudnie przyjemny i nasączony jadem. -
Nekromanta. Ktoś, kto żyje krzywdą innych, śmiercią niewinnych
istot. Ktoś kto nie zasługuje na to by ktoś taki jak ja w ogóle
na niego spojrzał. - Mruknęła, składając skrzydła. - Powiedz,
jakie to uczucie zdradzić własną rodzinę? Próbować za wszelką
cenę dostać się na królewski tron? Zawiść i nienawiść w Twym
sercu dawno już zgasła. Chciałbyś wrócić do rodziny, prawda?
Ale oni nie chcieliby Cię widzieć..
Bogini
zeszła powoli z podestu, idąc w stronę Szamana. Patrzyła na niego
czule, prawie matczynym wzrokiem. Zatrzymała się przed nim i
uśmiechnęła się delikatnie, przechylając głowę. - Mogę Ci
zapewnić powrót do domu. Tron o którym marzyłeś. Posłuszeństwo
ludzi. Cena za to będzie niewielka. - Przesunęła końcami palców
po jego policzku. Pozytywka odpowiedział jej uśmiechem ale odsunął
się, kręcąc głową.
- Byłem młody, głupi. Zrobiłem coś
czego nigdy nie powinienem był zrobić. Zrozumiałem to zbyt późno.
Żałuję, naprawdę. Wszystkie Duchy o tym wiedzą. - Odetchnął
ciężko, odwracając wzrok od Bogini. - Muszę wypełnić powierzone
mi zadanie. Nie chcę Cię krzywdzić czy zmuszać do czegokolwiek.
Nie zależy mi na robieniu sobie wrogów którzy mają tak dużą
władzę w Nie-Świecie.
- Mam Ci uwierzyć? Bękartowi?
Zdrajcy? - Syknęła cicho, patrząc na niego z błyskawicami w
oczach. Machnęła dłonią, nie dotykając go, ale Pozytywka poczuł
jak nogi się pod nim uginają. Klęknął ze stęknięciem, nie
mogąc się poruszyć. Bogini położyła dłoń na jego głowie. -
Nie, nie. Uwierzę Ci i dam się dobrowolnie zaprowadzić do
kolejnego zdrajcy tylko i wyłącznie pod warunkiem, że dostanę coś
w zamian. Coś co da mi nad Tobą władzę. Coś niesamowicie ważnego
dla Ciebie. - Mruknęła i odsunęła się od Szamana, pozwalając by
moc go opuściła i pozwoliła wstać.
- Wybacz Pani, ale nie
mogę Ci tego dać. - Mruknął, podnosząc się. Pokręcił
ostrożnie głową i zerknął na siedzącą spokojnie Arsat. - Mogę
dać Ci coś innego. Nieśmiertelną Duszę. Ale tylko i wyłącznie
pod warunkiem takim, że jeśli stanie Ci się jakakolwiek krzywda w
świecie materialnym oddam się Duchem i ciałem w Twoje ręce.
Będziesz miała nade mną władzę, wykonam każdy Twój rozkaz bez
jakiegokolwiek sprzeciwu. Zabiję przyjaciół, zniszczę wszystko na
swojej drodze. Co tylko zechcesz. - Przyłożył dłoń do piersi i
ukłonił się delikatnie.
Selene zmrużyła nieznacznie powieki,
spoglądając uważnie to na Szamana to na jego Totem. - Jaką mam
pewność, że nie kłamiesz? - Syknęła cicho.
- Wierz mu,
Pani. On nie kłamie. Nie pozwalają mu na to Duchy które związały
go Słowem. Musiał poświęcić to by móc się z Nimi ułożyć. -
Tygrysica pochyliła nisko łeb, kładąc po sobie uszy. Bogowie byli
nieprzewidywalni. Nie mogła dokładnie wiedzieć jak zareaguje na
to, że odezwała się nieproszona.
- Dobrze.
Jeśli mnie zdradzisz, będziesz mój i będziesz cierpiał przez
wieczność. Postaram się już o to. - Bogini Księżyca błysnęła
białymi zębami w uśmiechu.
~***~***~***~
Szaman
wywlókł się z jaskini, potrząsając łbem, otumaniony
wydarzeniami podróży oraz zapachami ziół. W pysku ostrożnie
trzymał łańcuszek niewielkiej latarni w której znajdował się
oszlifowany księżycowy kamień, błyszczący pięknym, niebieskawym
światłem. Spieluhr ruszył w stronę Polany, podejrzewając, że to
tam właśnie spotka Silje.
Nie pomylił się. Alpha siedziała jak zwykle, czekając na członków
Stada, kontrolując las. Podszedł bliżej niej i postawił przedmiot
na ziemi, pochylając łeb.
- Dostarczyłem Ci Selene. Nie pojmaną
tak jak chciałaś, nie spętaną lecz ograniczoną. Możesz z nią
porozmawiać. Nie pozwolę Ci być zrobiła jej krzywdę. Jest
Boginią, zwykły śmiertelnik nie może o tym decydować. Bogowie
przychodzą i odchodzą swoim cyklem życia, a ja, Ty czy ktokolwiek
inny nie mamy na to wpływu. - Potężną łapą zasłonił
delikatnie latarnię, patrząc na Silje. Buntował się. Znów. Mogło
to się skończyć źle. Mimo tego, że kiedyś był podłym zdrajcą,
teraz był kimś innym.
-
Jestem Szamanem i nie pozwolę by ktokolwiek skrzywdził jakąkolwiek
Duszę. - Wypowiedział te słowa z dumą, unosząc łeb.
____________________________________________
Zinterpretowałam zadanie po swojemu, dostosowałam je do - jak mi się wydaje - tego co powinien zrobić Główny Szaman. Oceńcie sami czy było warto czy nie c:
Dawno nic nie pisałam dłuższego ale to szło mi opornie. Dlatego jeśli będą powtórzenia, cokolwiek co się nie spodoba, wybaczcie. I tak, jest ukrócone, przeskoki w czasie żeby się nie rozpisywać.