I just wanted the numb inside me to leave.
Dołączasz do stada jak reszta. Wszystko pięknie, wspaniale. Połowa chce Cię poznać, połowa ma Cię w dupie, mniejszość zachowuje się, jakbyś nigdy się nie urodził. Początki zawsze wydają się fajne, może i są. Starasz się wybić, zapoznać ze wszystkimi, pierwsze przyjaźnie, małe awantury. Uważasz, że jest miło, że dobrze zrobiłeś, wstępując do swojej nowej rodziny. Nie myślisz o miłości, za wcześnie jeszcze na to. Bawisz się, ile wlezie. Z dnia na dzień poznajesz nowe miejsce dokładniej. Lasy, góry, łąki, pola, srola, łuki tęczy, zadki jednorożcy. Jesteś głodny, pragniesz czegoś więcej. Wybierasz się na samotne wyprawy, gdzie za towarzysza masz swojego demona, i a tak rozmawiasz sam z sobą o sensie swojego nędznego życia. Zasypiasz w nieznanym Ci miejscu, budzisz się, nie pamiętając, jak się tu znalazłeś. Mimo to idziesz dalej.
Wracasz.
How are we on a scale of one to ten?
Could you tell me what you see?
Do you wanna talk about it?
How does that make you feel?
Could you tell me what you see?
Do you wanna talk about it?
How does that make you feel?
I co się dzieje? Poznajesz nowe istoty, które będą Twoją rodziną. Gdy w końcu rozmawiasz z nieliczną grupką, wybucha małe zamieszanie spowodowane Twoim zachowaniem. Dzień później wszystko jest w normie, a ci, których oburzyłeś swym nagannym wybrykiem, zachowują się normalnie. I tu następuje coś dziwnego — powoli się zakochujesz. Pewna istota staje się nagle bliską Ci osobą. Traktujesz ją jak swoje starsze rodzeństwo, które przeważnie jest troskliwe o swoje młodsze rodzeństwo, tak? W każdym razie splata się między waszymi sercami czerwona nić, która może się plątać, ale nigdy się nie zerwie. Tak naprawdę nie wiesz, co czuje druga osoba, jednakże cieszysz się z tego. W końcu znalazłeś osobę, którą mogłeś obdarzyć swoim najdroższym uczuciem, które kryłeś w sobie przed innymi, aby w końcu móc je kimś obsypać. Zaczynasz zarywać noce, tęsknić za zapachem, dotykiem tej osoby. Pierwsze seksualne zbliżenie, oddanie się drugiej osobie, zatracenie się.
Kochasz.
You can't run with the foxes and yet hunt with the wolf.
I wiesz, że nie chcesz budzić się obok innej osoby. Tylko ta jedyna Ci w głowie. Jednakże następuje coś dziwnego — za szybko płynie czas. Już nie ma, że spotykasz się ze swoją miłością. Nie widzisz jej na co dzień. Omijacie się. Chcesz temu zapobiec, tęsknisz. Czas, czas. Nie mam czasu, jestem zajęty, kochanie, może później. Doskonale wiesz, że to później nie nastąpi. Kryjesz się z uczuciami, zakładasz na siebie maskę, która ukazuje, że jesteś taki jak zwykle. Jednakże pod nią cierpisz, chciałbyś uciec. Znów nie śpisz. Płaczesz, chcesz być przy swojej kochanej osobie. Kolejny dzień, kolejne drgawki spowodowane zimnem. Nic nie zrobisz, pozostało Ci czekać.
Ciemnowłosa kobieta zamknęła oczy, opierając brodę o główkę chłopca siedzącego jej na kolanach. Miał może dziesięć, jedenaście lat, jednakże posturę miał drobną. Kolejna duszyczka, którą spotkała w domku, w którym mieszkała ze Stokrotką. Miał niedługo przejść na drugą stronę, więc poprosił ją o opowiedzenie mu jakiejś historii. Opowiedziała. Swoją. Gdy malec tylko podniósł głowę i ujrzał smutną twarz swojej towarzyszki, zgarnął wierzchem dłoni pukle włosów z jej policzka, zawieszając je za uchem i złożył na jej czole drobnego buziaka.
- Ciociuniu, nie płacz.
Pisane w 2k14.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz