17 lutego 2016

(59) Epilog, który jest prologiem...

Pora wreszcie na jakąś aktywność. A że o tak pięknej porze mam wenę XD sklecam to opowiadanie, które miało być znacznie inne, ale wena nie sługa i robi co chce. Z góry przepraszam za niski poziom opowiadania, ale po długiej przerwie od pisania, trochę wyszłam z wprawy.



Wilczyca o dziwacznym wyglądzie szła właśnie samotnie wśród sosen do miejsca, gdzie miała dostęp, tylko ona i jej siostra. Była gwieździsta noc, a skrzydlata postać stanęła przed jaskinią, gdzie rosło drzewo życia. Po co tu przyszła? Pomyśleć, tu jej nikt nie będzie przeszkadzał. Podeszła do drzewa kłaniając mu się nisko i siadając pod jego rozłożystą koroną, drzewo milczało. W jaskini panowała cisza i przejmujący spokój, teraz mogła spokojnie dać upust swym obawą i natłokowi myśli.


Straciłam życie po to, by powstać jako wolna  od swego przekleństwa. I owszem udało się to, już nie musiałam zabijać, ale moja rodzina dalej była w niebezpieczeństwie. Tak długo jak  żyłam faktycznie na tej ziemi, tak długo Selene bogini księżyca moja ciotka będzie mścić się za swoją siostrę, która podziwiała wilki i zapragnęła być jedną z nich. Ta z zazdrości rzuciła przekleństwo na jedno z jej potomstwa by potem została zamordowana przez własne dziecko, a ono same ma cierpieć z  powodu samotności i wyrzutów sumienia.  Jednak znalazły się wilki , które odważyły się obdarować mnie jakimkolwiek uczuciem sprowadzając na siebie jej gniew. Cóż samotna już nie jestem. - Uśmiechnęła się i spojrzała na swój brzuch, który jeszcze nie zdradza jej stanu. - Jednak.. - Westchnęła. - Poczucie winny nigdy nie nie opuści. Najpierw wybiłam własną rodzinę, potem  zabijałam niewinne istoty. Jednak dopełnieniem było to, że zabiłam własną ciotkę. Mimo błagań, że się zmieniła zrobiłam to. Po prostu jej nie wierzyłam i działam impulsywnie, nawet się nie broniła. Cóż dokonałam zemsty, ale czy czuje się lepiej? Wcale nie, spokojniejsza, ale nie lepiej. Tłumacze to sobie, że by oni mogli spokojnie żyć to ona musiała swe życie zakończyć. Cóż teraz jestem spokojna, że nic ich życiu nie zagraża. Mej siostrze, partnerowi i tym, co jeszcze nie dążyli zobaczyć świata. Stadu nic nie groziło, nie obchodziło ją ono, chciała uderzyć w mój najsłabszy punkt. Teraz mogę żyć spokojnie, że nic im nie grozi, czeka nas nowy początek, ale sumienie będzie dręczyć mnie do końca życia. Jednak uważam ich dla nich warto było. Czasem jedno życie musi się skończyć by inne mogło żyć, w tym moje sumienie. Dla nich jestem gotowa oddać nawet swoje życie. Cena była wysoka i płacić ją będę do jeszcze bardzo długo, ale warto było. Dla ich dobra lepiej zachowam ta wiadomość o  rodzinnej wizycie dla siebie.


Nagle w jaskini zebrał się silny wiatr, aż musiała zasłonić się skrzydłami, bowiem wiatr zabierał ze sobą drobne kamyki. Po chwili ucichł, a do jej uszu doszedł cichy głos praktycznie z znikąd. - Czasem dana sytuacja  wymaga rozwiązań, których sceną są wyrzeczenia. Jednak nie wolno patrzeć w przeszłość by te wyrzeczenia nie poszły na marne. - I znowu cisza i spokój, a na duszy zrobiło jej się  lżej. Może to dziwne, ale poczuła iż ktoś ją w końcu rozumie. Ale takie było życie istnień. Na początku myślała, że oszalała. Jednak stwierdziła, że te słowa były jak balsam na jej duszę i nie ma sensu nad resztą się dłużej zastanawiać. Wróciła do jaskini, gdzie sypiała se swą siostrą. Duża wadera już spała, podeszła do niej i powiedziała szepcą cicho. - Dla was zrobię absolutnie wszystko. - I szturchnęła ją nosem delikatnie w kark.  Następnie wyszła i udała się do jaskini Roya, również do niego podeszła i powiedziała, to samo co swej siostrze. Po czym liznęła go w łeb i ulokowała obok niego wtulając w jego futro. Teraz mogła czuć się szczęśliwa, na ta krótką chwile zapomniała o  sumieniu i zasnęła z uśmiechem na pysku, chociaż na chwile życie dało jej chwile wytchnienia.

Silje Selun

1 komentarz:

  1. Krótkie, ale sporo wyjaśnia...
    Czyli problem z honorem już zażegnany?

    // Brahmaputra

    OdpowiedzUsuń