Życie w stadzie niezmiernie podobało się Daybreak. Nie należała do wygórowanej hierarchii w wilczej społeczności, więc nie musiała się przejmować, że jej zniknięcie na kilka dni spowoduje jakiekolwiek poruszenie w stadzie. Miała już w zwyczaju znikać nagle z terenów. Czasami wyprawy się przedłużały co miało związek z jej słabą orientacją. Nie zniechęcało jej to jednak i nadal w zaparte kierowała się we wszystkie strony nieznanych lasów. Niepohamowana siła gnała ją w przód, by nie poczuła się zbyt przywiązana do tego magicznego miejsca. Czasami miała jednak nieodparte wrażenie, że zaczyna ją to nudzić. Monotonia codziennych dni znacznie jej się udzielała co wpływało również na jej psychikę. Stawała się znacznie bardziej rozdrażniona, znudzona.. Często nawet obojętna. Całe szczęście, że nie miała poczucia humoru, które również mogła stracić. Późnym wieczorem była w wędrówce powrotnej z kolejnej wyprawy. Tym razem nudne maszerowanie przez las zmieniło się na bardziej górzyste. Niezbyt wpłynęło to na samopoczucie wilczycy jednak zdrowiej jest pooddychać świeżym, halnym powietrzem. Z tego jednego elementu nie była niezadowolona. Jak zwykle po takich podróżach była wręcz wykończona. Powłócząc łapami z opuszczonym łbem kierowała się do swej nory, by po prostu zapaść w sen głęboki i obudzić się dnia następnego, gdy nieokiełznany głód da o sobie znać. Coś jednak podkusiło ją, by zagarnąć swe ostatnie siły i zerknąć na polanę. Był to jeden z tych przymusów, którym nie idzie sprostać. A ty niczym marionetka kierujesz się za podświadomością. Snuła się jak biała zjawa pośród suchych, nagich gałęzi drzew i krzewów wypatrując bursztynowymi oczami jakiegoś ruchu na odległej wciąż polanie. Nic nie dostrzegła i zapragnęła już wracać. Przecież jej nora jest najdalej wysuniętym punktem od polany, a wracać jej się nie będzie chciało! "Wal się, psychiko" pomyślała kiedy patykowate łapy znów zwiodły ją w kierunku otwartej przestrzeni. Skąd mogła wiedzieć, że za moment wpadnie wprost w istny chaos? Przed samym niebezpieczeństwem ostrzegły ją wyostrzone zmysły. Uszy jako pierwsze dały znak, że coś się dzieje. Niespokojnie, niczym nadajniki poruszały się w to jedną to drugą stronę. I faktycznie, niezawodny słuch wyłapał tętent ciężkich łap uderzanych o wciąż zamarzniętą ziemię.Daybreak zatrzymała się nagle i zaczęła nasłuchiwać. Bieg obcego był coraz bliżej. Czyżby najazd nieprzyjaciół? A może to jakieś przerażone, potrzebujące stworzenie? Nie, na pewno nie. Bieg jest za szybki, ciężki. Niósł ze sobą zło. Nie wychylając czubka nosa z chaszczy przyglądała się zaistniałej sytuacji. Czy to... Czy to nie Silje? Z trwogą uświadomiła sobie, że to ona.. Lecz znacznie odmieniona. Przerażająca. Sierść na karku białej zjeżyła się gwałtownie, ostrzegawczo. Oczy błysnęły, uszy cofnęły się do tyłu płasko przyległszy do czaszki. Ugiąwszy łapy powłóczyła niemal brzuchem po ziemi zbliżając się coraz bardziej do granic polany. Zareaguje.. Później. Gdy sytuacja przyniesie nieprzyjemny obrót i gdy Silje faktycznie stanie się poważnym zagrożeniem dla stada.
Jeszcze nie teraz...
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
Krótko, treściwie i na temat. Szczerze, nie miałam pomysłu na kontynuację.
W każdym bądź razie nominuję kolejnego nieszczęśnika, a jest nim Roy.
Udanego pisania.
Daybreak może faktycznie opowiadanie krótkie, ale bardzo ciekawe i wciągające. Czyżby Silje miała niedługo wąchać kwiatki od spodu? XD A tak na poważnie dobrze umiesz opisywać szczegóły.
OdpowiedzUsuńKrótkie i to bardzo, no i malutko akcji.. no ale zawsze coś. Może w toku rozwijania się ( o ile będzie taka sytuacja by się lepiej popisać, damy drugą szanse osobom które nie miały pomysłów) => O ile oczywiście zechcesz się tego podjąć.
OdpowiedzUsuńPo za tym, zgadzam się z Silje. Szczegóły są bardzo dobrze opisane, przyczepić się co do tego nie można ani trochę :)
// Brahmaputra