5 listopada 2016

[95] Waiting Between Worlds - cz.2

OPOWIADANIE FABULARNE
WSZYSCY MAJĄ OBOWIĄZEK JE PRZECZYTAĆ!!!

"Nie prze­widzieć burzy w piękny czas..." 
część 2


Ostatnimi czasy bywało że Silje i Roy miewali coraz więcej innych zajęć... a dzieci opieki niestety potrzebowały. Jako iż samiec nie chętnie ufał członkom stada których nie poznał jeszcze zbyt dobrze, Silje zawsze przychodziła do mnie z prośbą o rzucenie okiem od czasu do czasu na młode pod ich nieobecność.
Szlag mnie trafiał za każdym razem kiedy to robiła. Dobrze znała moje podejście do dzieci i fakt że nigdy ich nie zaakceptuje, a przynajmniej dopóki nie dorosną. Kilka razy udało mi się jakoś wykręcić, jednakże jak każdy, wiecznie skrywać się nie można. Pilnowałam ich jeden raz, drugi.... i do trzech razy sztuka. Właśnie ten trzeci raz będzie tutaj opisany.

Wróciwszy z patrolu pewnej nocy położyłam się niedbale w swej jaskini oczekując na odpoczynek, nie zauważywszy jednak obecności siostry która na mnie czekała. Niemal natychmiast odezwała się:
- Siostrzyczko? Wiesz że Ci ufam...
Te słowa zwiastowały tylko jedno... znów dzieci. Warknęłam cicho w jej stronę:
- Jestem zmęczona.
- Tak widzę, ale skoro i tak masz odpoczywać, mogłabyś odpocząć u nas w jaskini i pilnować by nic im się nie stało.
Westchnęłam ciężko.
- Silje.. Dobrze wiesz że ja nie... - "ja nie chcę zrobić im krzywdy" dodałam w myślach, po czym spojrzałam błagalnie w jej stronę, robiąc maślane oczy. Niestety nie wygrałam tym razem. Wzrok mojej przyszywanej siostrzyczki był silniejszy. Widać w nich było potrzebę wyjątkową, zwłaszcza tej nocy. Westchnęłam już po raz kolejny i wstałam, leniwie opuszczając swoją grotę i maszerując w stronę jaskini Roya. Silje natomiast szybko pozostawiła mnie samą, zajmując się własnymi sprawami. Wtem spadł deszcz. "No pięknie... a mogłam leżeć u siebie i spać, zamiast tu moknąć." Podniosłam łeb i spojrzałam w niebo, ledwie widoczne ponad koronami drzew. Nie czułam się dziś za dobrze, jakby coś władało moim umysłem, a ciało drżało z wysiłku po przebytej drodze. W końcu zbliżyła się do jaskini. Najpierw wsadziłam w nią sam łeb by zbadać sytuację. Wilczęta leżały jak gdyby nigdy nic. To też wsunęłam się do środka bezszelestnie i ułożyłam swe cielsko w kącie, jak najdalej tylko możliwe kupki szczeniąt. Przyglądałam im się przez moment w milczeniu, a one przyglądały się mnie, po czym w końcu odpuściłam i ułożyłam łeb obok ściany jaskini i zaczęłam przysypiać. Sielanka jednak nie trwała długo. Obudził mnie trzask kamieni i ból ogona. Zerwałam się na równe łapy jak oparzona, po czym podniosłam ogon do góry i na dół. Rumble wbił swoje małe kiełki z całej siły i zaczepił się. Odsapnęłam cicho widząc że samczykowi najwyraźniej nic nie jest.
- Ciocia Brahma!
Krzyczały ze wszystkich stron. Jednego byłam pewna... ZACZĘŁO SIĘ... i trzeba to jakoś wytrzymać. Zacisnęłam szczęki najmocniej jak mogłam i położyłam się na nowo. Ulewa nie dawała spokoju, a nawet zerwała się ostra nawałnica na zewnątrz. Co chwila głośno grzmiało i błyskało się, nic dziwnego że kapryśna pogoda namieszała dzieciakom w łebkach i te nie zamierzały wcale się kłaść spać. Mruczałam cicho pod nosem swoje słowa by nie popaść w paranoję. Wzrok jednak starałam się utrzymywać na czwórce młodych. Tylko Ketiva siedziała z boku i przyglądała się bez wyrazu w ścianę. Imala siedziała tuż przy mnie, najwyraźniej dumna z mojej obecności i z tego że może się do mnie upodabniać. Rumble już nie próbował z moim ogonem, ale ciągle kręcił się w jego pobliżu, a Taliyah, zaczepiała mnie, skakała, i śpiewała.. o tak, cały czas śpiewała... Zresztą każdy z gromadki wydawał jakieś dźwięki, poza Ketivą.  Można było oszaleć.. naprawdę, możecie mi uwierzyć na słowo.


W końcu jednak ciocia Brahma wygrała i nakłoniła szczenięta do snu. Trójka maluchów zwinęła się w małą kulkę  i zaczynając ziewać powoli usypiała. „Zaraz zaraz. Tylko trójka?  Imala, Rumble, Ta…. A gdzie Ketiva?” Pomyślałam i podniosłam łeb. Moja psychika już dosięgnęła granicy wytrzymałości, a brak jednego z młodych w kłębku dodatkowo napełniło mnie złą energią. Warknęłam cicho i zaczęłam szukać zguby. Na szczęście szybko się znalazła. Leżała u wlotu groty i patrzała mi prosto w oczy. Warknąwszy raz jeszcze podskoczyłam do niej i wymruczałam nieprzyjemnym tonem:
- A Ty co tu jeszcze robisz? Spać!
- Nie potrafię ciociu… coś się stało z moimi oczkami.. ja.. ja nic nie widzę – zaszlochała.
- Nie opowiadaj głupot! – wywarczałam
- Ale naprawdę. – mała była na skraju rozpaczy, a ja na skraju nerwicy.

Coś błysnęło mi w oczach, ale ostatkami dobrej woli powstrzymałam to  i ustawiłam się  za młodą, popychając  jej tyłek swoją kufą, na tyle mocno że mała przewróciła się i zapiszczała cicho. Zrobiła przy tym obrót łebkiem skierowanym z powrotem do wylotu z groty. Mała wyczuła że z 'ciocią' jest coś nie tak. Dlatego chcąc zaspokoić jej oczekiwania wstała i pobiegła przed siebie będąc pewna że kieruje się w stronę rodzeństwa. Tego już było za wiele. Straciłam panowanie nad tą sytuacją i zawarczałam z całych sił rozdziawiając paszczę i chwytając małego uciekiniera. Zakleszczyłam ją w objęciach mych szczęk i zacisnęłam je ze złości, następnie rzuciłam nią o ścianę groty. Sama do końca nie wiedziałam co takiego robię. Ocknęłam się po paru sekundach, oblizując pysk. Rzuciła mi się w oczy Imala, która jako jedyna była świadkiem zdarzenia, siedząc lekko ponad śpiącym rodzeństwem. Rzuciłam jej przepraszające spojrzenie, po czym zgarnęłam ciało Ketivy z groty i wybiegłam…  Zostawiając na całą noc pozostałą trójkę  bez opieki.






*     *     *
(Muzyka Stop. Teraz kolejna)

Kap kap kap...
Kap kap...
Kap…

Kropelka za kropelką wtapiała się w leśną ściółkę. Ziemia sączyła ją jak gąbkę, sączyła krew dziecka HOG, młodą krew stada, która miała w przyszłości zostać nowym członkiem straży. 

Stałam samotnie w nocy, w środku ogromnego pustkowia, z dala od terenów stada. Musiałam uciec jak najdalej, niosąc ze sobą dziecko HOG. To już drugi raz gdy sumienie nie pozwala mi spojrzeć komukolwiek w oczy. Może i jestem wielka, waleczna i złośliwa, ale w głębi noszę również poczucie winy i odpowiedzialność za każde swoje przewinienie. Wiedziałam że nie mam siły by wrócić i spojrzeć Silje w oczy. Tym razem mi nie wybaczy. Zaczęło świtać, ptaki zaczęły grać swój koncert, a las otoczony był delikatną mgłą. Idealna aura dla tak okrutnej zbrodni.  Zatrzymałam się przy jakimś strumieniu.. Napiłam się wody i obmyłam pysk. Spojrzałam na leżące obok mnie ciałko małej samicy. Westchnęłam głęboko i rozejrzałam się. Znalazłam odpowiednie miejsce i zaczęłam kopać bez wytchnienia niewielki dołek. Następnie najdelikatniej i z wielkim szacunkiem wzięłam do pyska ciało Ketivy i włożyłam je do dołu. Spojrzałam raz jeszcze i szepnęłam: „Wybacz mi Silje, wybacz Ketiva..” Po czym zaczęłam powoli przysypywać ją wilgotną ziemią oraz leśną ściółką cicho mrucząc pod nosem. „ Przepraszam że zginęłaś w tak wielkim strachu. Przepraszam was wszystkich” Musiałam zrobić przerwę i na jakiś czas po prostu zniknąć z życia strażników wielkiego Drzewa Istnień...

*     *     *

Tymczasem na terenach HOG.

Roy i Silje powrócili rano zadowoleni do domu. Zastali w swej grocie trójkę przerażonych szczeniąt i krew na jednej ze ścian. Imala jako jedyna wiedziała dobrze co się wydarzyło jednak bała się powiedzieć rodzicom prawdę. Bała się ponieważ do tej pory uważała Brahmaputrę jako kogoś idealnego, kogoś na kim chciała się wzorować, a teraz zagubiła się. Wersja którą podała rodzicom nieco odbiegała od prawdy:
- Co się stało dzieciaczki? Gdzie jest Brahmaputra... GDZIE JEST KETIVA?! - Silje była zrozpaczona. Na co Imala odrzekła, pół prawdą pół kłamstwem:
- Mamo z Ketivą się działo coś nie dobrego... Brahmaputra wybiegła za nią... i zniknęły obydwie..
- Może chciała ją ratować, na pewno wróci Silje - rzekł uspokajającym tonem Roy i przytulił partnerkę oraz szczenięta. Rumble i Talyiah żałowali że przespali tę akcję i że nie mogli nic ciekawszego powiedzieć. Na razie im wszystkim musiały wystarczyć słowa małej i zagubionej Imali....

CDN...

~ Brahmaputra ~

6 komentarzy:

  1. Skrzydlata wróciła zadowolona ze swej wyprawy, udało jej się pozałatwia wszystkie sprawy i spędzić trochę czasu ze swym partnerem, na co od dawna nie , mieli czasu. Jednak coś jej nie pasowało, czuła to iż coś się stało. Szybko pobiegła do jaskini, a za nią Roy. Zauważyła krew na ścianach swej córki, jej brak oraz jej siostry, wstrząśniętą Imalę i już rozbudzoną drugą dwójkę, które podbiegły się przywitać. - Gdzie jest ciocia? - Spytała się ich zdenerwowana i powąchała krew by dowiedzieć się do kogo ona należy. Stanęła jak wryta i krzyknęła. - GDZIE JEST KETIVA? - Niestety reszta szczeniąt spała i nie widziała co się stało, za to starała się wyciągnąć coś od Imali, jednak była w zbyt mocnym szoku by coś więcej im powiedzieć, za to Roy starał się jakoś wytłumaczyć sytuacje przytulając ją. Wiedziała dobrze iż jej siostra nie mogła jej coś zrobić, może i bywała szorstka, ale na pewno b jej nie skrzywdziła? Ale czy na pewno? Rozpłakała się i nie mogła się uspokoić. Nawet nie wiedziała iż prawda jest nadczo okrutna i brutalna, a ktoś kto uratował ją przed cierpieniem sam sprawi jej cierpienie o którym nawet by nikogo nigdy nie posądziła... ( Brahmo opowiadanie zajebiste ciekawie mi się je czytało)

    OdpowiedzUsuń
  2. (ojej, tego sie nie spodziewałem :o )
    Roy z początku był dość spokojny jak na zaistniałą sytuację. Jednak dopiero gdy posiedział sam z młodymi, podczas gdy Silje pobiegła sprawdzić jaskinię alph i drzewa, czy nie ma tam jej siostry, do niego dotarło co tak naprawdę się stało. Przecież ta krew do kogoś na pewno należała. Dzieciaki leżały wciąż przestraszone delikatnie drżąc. To był prawdopodobnie ich pierwsze spotkanie z okrucieństwami tego świata. Samiec pod nieobecność ukochanej wytarł ślady krwi, by nie wywoływały u niej jeszcze większego bólu... Zaś gdy ta wróciła z informacją że samica wraz z ich córką przepadła i nigdzie jej nie ma, Roy postanowił rozpocząć śledztwo. Zostawił Silje z dziećmi i sam zajął się sprawą. Pobiegł do mieszkańców stada, wypytując każdego czy aby nie widział Brahmaputry lub małego szczenięcia.

    (Myśle że fajnie by było jakby każdy coś naskrobał w komentarzu, skoro już opowiadanie jest fabularne a nie jakieś tam zwykłe)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wypoczywałem sobie w najlepsze, gdy nagle podbiegł do mnie przerażony samiec alpha i oznajmił owe złe wieści. Oczy niemal wyszły mi na wierzch, a serce wypełniło się niepokojem. Jedna z maleńkich istot HOG zaginęła? Wraz z jedną z alph. - Spokojnie Roy, na pewno pobiegła jej pomóc, odnajdzie ją i wrócą obie całe i zdrowe. - Rzekłem uspokajającym tonem, po czym rozłożyłem szeroko skrzydła i zaproponowałem pomoc w poszukiwaniach z góry. Z góry zawsze więcej można zobaczyć. Zaraz po tym wzbiłem się w powietrze i rozpocząłem poszukiwania na własną łapę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy Taliyah otworzyła zaspane oczka w grocie nie było już ani Ketivy, ani Brahmy. Cała ta dramatyczna sytuacja wbrew pozorom nie trwała długo i szczenięta przyzwyczajone do wspólnego wiercenia się przez sen i pochrapywania z łatwością ją przespały. Jednak kiedy młoda samiczka w końcu się przebudziła szybko zrozumiała, że coś jest nie tak. Wrażliwy węch podpowiedział jej, że czuje coś, czego nie powinno w tej grocie być. Zapach bólu. Zapach złych wypadków.
    Zapach krwi.
    Poderwała się gwałtownie z ziemi skomląc cicho i tratując przy okazji Rumble'a. Dostrzegła siedzącą nieopodal Imalę i podeszła do niej chwiejnym krokiem, wciąż próbując odzyskać przytomność umysłu.
    -Imala! Czy coś Ci się stało? Czuję krew... I... I gdzie jest ciocia i Ketiva?- Zagadnęła cicho, przestraszonym tonem i zaczęła obwąchiwać białą samiczkę chcąc się upewnić czy nie stało się jej nic złego.
    * * *
    Po kilku godzinach znała już wersję wydarzeń przedstawioną przez Imalę. W niecierpliwości oczekiwała pojawienia się rodziców i odczuwała coś, czego wcześniej jeszcze nie miała okazji poznać. Coś czego zalążek zawsze pojawiał się kiedy Taliyah obcowała z magią, lub patrzyła w dół z wysokiej skarpy, ale dopiero teraz objawiło się z pełną mocą. Mała wadera czuła przerażenie. Zapach krwi wciąż unosił się w jaskini a ciemność wdzierała się do środka ich, jak się do tej pory wydawało, bezpiecznego schronienia. W końcu jednak znajomy łopot skrzydeł i kroki dały się słyszeć przy wejściu i brązowa kulka futra popędziła w stronę rodziców. Bez słowa wtuliła się pod skrzydła matki a z jej oczu popłynęły łzy.
    -Mamo... Nie zostawiaj nas już proszę Cię!- Wydukała po chwili poprzez szloch i spojrzała na swego ojca. -Tato, Ketivie nic złego się nie stanie prawda? Ciocia Brahma ją uratuje?
    | Taliyah |

    (Jak pisali moi poprzednicy - świetnie napisane opowiadanie! Podoba mi się pomysł z pisaniem w pierwszej osobie. Naprawdę pozwala poczuć co czuje Brahma i jakie uczucia nią targają.)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szaman szczerze się zdziwił gdy podczas wędrówki w NieŚwiecie wyczuł obecność nowej duszy. Nie była to dusza zwierzęcia dzikiego, leśnego lecz istoty rozumnej, młodej. Czuł to całym sobą, zresztą skoro nawet Srebrna Tygrysica zareagowała na pojawienie się duszyczki.. Ale nie wiedział tego na pewno, a wolał jednak się upewnić. Nie chciał rzucać słów na wiatr i podnosić niepotrzebnego alarmu. Jednak krzyk szczenięcia wwiercał się w uszy. Tego nie cierpiał. Nie pamiętał kiedy ostatnio uciekł ze Świata Duchów. Ale zrobił to teraz.
    Był zaskoczony gdy siedząc przed swoją jaskinią spostrzegł Alphę, biegnącego w jego stronę. Widział, że ten nawet nie patrzył na to by stawiac łapy obok gnijących trucheł. Podniósł się, górując nad nim. Nie był zdziwiony, słysząc pytanie o drugą Alphę i dziecko Roya. Pokręcił ze smutkiem głową.
    - Nie widziałem, żadnej z nich. Jednak.. Sprawdziliście wszystko? I może chodźmy do Twoich dzieci, wątpię by chciały zostć teraz same po tym co przeżyły. - Potrząsnął głową, nie czekając na wilka. Jego myśli krzątały się wokół nocnej wędrówki. A może jednak nie będzie tak źle? Może nikomu nic nie jest. - Kto teraz opiekuje się dziećmi? Ktoś jeszcze szuka Brahmy i Ketivy? Sprawdzaliście jezioro, nie wiem, cokolwiek może przegapiliście?
    Mówił nerwowo. Był zaniepokojony i zdenerwowany jednocześnie. Jeśli Alpha dopuściła się czegoś takiego.. Potrząsnął po raz kolejny głową. Nie myśleć pesymistycznie, to najważniejsze. Mieć nadzieję.

    [ Dobra.. Wiecie co? Tyle Wam powiem, że Brahma jestem załamana. Tak trochę nie chciało mi się czytać, wciągnęłam się. A na koniec opowiadania byłam już załamana. Naprawdę. Kompletnie załamana. I nie wierzyłam w to co widzę. :I Ale przyznam, że fajnie się czytalo, te emocje.. ]

    Szaman Spielek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Maleńka biała kupka futra dygotała z zimna stojąc na uboczu całej tej sytuacji. Drżała nie tylko z zimna ale i ze strachu i z niechęci do otaczającej rodziny. Wydarzenia z tej nocy na długo wwiercą jej się w psychikę, pozostawiając już na zawsze ślad i ból. Młoda samica była na tyle zdruzgotana i zszokowana tym co widziała że nie potrafiła się już odezwać do nikogo. Nie potrafiła nic powiedzieć. Po prostu siedziała i milczała. Nawet płacz wydawał się w tym momencie szalenie trudny.

    OdpowiedzUsuń