Rain FORCES
Basior
Strażnik, Mag lodu.
12 wiosen
Uskrzydlony wilk śniegu
Trochę Historii i Powiązań:
- Rain Forces jest silnym wilkiem, który wiele przeżył. Matka miała na imię Lea, ojca nie znał. Ma młodszego brata Zoltana, który miał innego ojca, przez co jest pół wargiem - pół wilkiem. Rain z kolei odziedziczył po swym ojcu magię o charakterze ściśle lodowym. Sam wilk jest wilkiem lodowym (śnieżnym - jak kto woli) W przeciwieństwie do swego brata, który tuła się gdzieś po świecie, reprezentuje DOBRO i być może dlatego dał się namówić na dołączenie do kolejnego stada. Wilk posiada umiejętność latania, dzięki skrzydłom, które posiada właściwie od urodzenia. W poprzednich stadach, w których był spotykany, zapamiętany został jako jeden ze Strażników Sprawiedliwości.
- Nigdy nie miał też partnerki. Zawsze żartuje że żadna dama nie chce tak spokojnych samców, że wolą kogoś kto od czasu do czasu trochę nabroi. Po za tym pechowe życie sprawiało że z żadną damą nie miał możliwości tak na prawdę się zaprzyjaźnić, a jeśli już tak było, to dzieliła ona już życie z kimś innym. Ma wielu przyjaciół rozsianych w wielu dawnych stadach
Aparycja
By ShadowUmbre |
- Rain Forcess jako wilk cechuje go masywna sylwetka i jasne umaszczenie. Jest rozmiarów małego konia. (nie kucyka!). Mimo że obejmuje stanowisko strażnika i jest w stanie walczyć o rodzinę, w głębi serca jest bardzo czuły i opiekuńczy. Kolor jego sierści wydaje się być srebrzysta. Jego skrzydła są większe od niego samego. Jego oczy są koloru błękitu nieba ( na foto są inne bo nie mogłem znaleźć nic lepszego)
Umiejętności
- Tak jak wyżej, wilk obdarzony przez los skrzydłami, potrafi latać, jednakże nie używa ich często. Z reguły jest spotykany częściej na ziemi niż w powietrzu.
- Nie jest już młodej daty, toteż nie posiada sokolego wzroku, ale za to słuch ma niebywale wyostrzony. Dobrym węchem też już się nie może pochwalić, chyba że źródło zapachu jest niedaleko.
- Po ojcu przejął umiejętność posługiwania się magią lodu.
- Odznacza się dużą siłą, ze względu na jego sporą masę ciała. Jednak nie przepada za siłowymi rozwiązaniami, wolałby porozmawiać z wrogiem, zanim go zaatakuje.
Podobizna:
By Pearleden |
Inne:
- Zawsze chętny na wątki
- KP może ulec drobnym zamianom
- nick flash chat: Rain_Forces, kolor: 0066cc
- kontakt: gg- 34270356, meil- rainforcess@gmail.com, KP i chat. (z góry ostrzegam że na meila prawie wgl nie zaglądam)
Biała wadera wędrując leśnymi szlakami nie spodziewała się spotkać nikogo nowego. Znów jej nie było długo na terenach i oczywiście pierwsze co rzuciło jej się w oczy, a raczej jej nosowi to nowy członek. Obcy zapach wzbudził w samicy instynkt obronny, ale również zaciekawienie, gdyż woni obcego można było doszukać się niemal wszędzie. Nadstawiając uszy, a jednocześnie zachowując czujność na jaką przystało członkowi tego stada podążyła za świeżym śladem. Trop oczywiście prowadził na polanę i najpierw co dostrzegła to skrzydła. Wielkie, potężne, białe skrzydła. Zwieszając na moment łeb, bo była to kolejna postać ze skrzydłami podeszła po cichu do osobnika. Jej bursztynowe oczy śledziły potężnego basiora. - Witaj na naszych terenach.. - mruknęła dość dobitym głosem. Przemierzona podróż powrotna dała jej się jednak we znaki. - Daybreak, wiecznie nieobecny tropiciel, do usług. - lekko pochyliła łeb na znak szacunku i znów wróciła do taksowania samca.
OdpowiedzUsuń| Daybreak
Witaj wśród strażników * czarna wyłoniła się spośród gęstych drzew i podeszła, by być nieco bardziej widoczna. Była dosłownie kilka cm mniejsza od niego. Spróbowała się uśmiechnąć, lecz zamiast tego wyszedł jej dziwaczny grymas - szybko więc spoważniała na nowo* Witamy kolejnego skrzydlatego, dobrze że odważyłeś się stać jednym z nas. *kiwnęła lekko ciężkim łbem, w ramach powitania i rzekła* Jestem Brahmaputra, jedna z sióstr, prowadzących to stado.
OdpowiedzUsuń// Brahmaputra
Skrzydlata wilczyca podeszła do wilka wyłaniając się z cienia, a na jej pysku widniał tajemniczy uśmiech. - Witaj Rainie, jak się miewasz? - Podeszła jeszcze bliżej chwile mu się przyglądając. - Doszły mnie słuchy, że chcesz objąć stanowisko maga wody. - Umilkła na chwile. - W sumie to masz dość ciekawe umiejętności, panowanie nad stały, stanem skupienia wody, interesujące. - Przysiadła koło wilka, ale zachowując komfortową odległość przestrzenni osobistej.
OdpowiedzUsuńWytknęła łepek zza sporego kamienia, który prawie idealnie maskował małą waderę o szaro-brązowym futrze. Przez chwilę przyglądała się basiorowi z uwagą, nie bardzo wiedząc kim jest i czy w ogóle powinien tutaj być. Matka jednak wyjaśniła już szczeniakom, że do stada należy więcej istot i że są one jak część ich rodziny.
OdpowiedzUsuń-Dzień dobry.- Szczeknęła, więc ciepłym, młodym głosikiem dalej wystając tylko głową zza kamienia. -Masz takie skrzydła jak moja mama.- Podzieliła się również swym fantastycznie inteligentnym spostrzeżeniem i uśmiechnęła szeroko.
| Taliyah |
-Witamy w HOG - Szczupły wilk o czarno szarym futrze i długich szczudłowatych nogach, podtruchtał do nowego członka stada i ukłonił się z wyrazem należytego szacunku. - Czuj się tu dobrze. Mam nadzieję że odnajdziesz tutaj coś wyjątkowego... coś co będzie dla Ciebie domem. - uśmiechnął się przyjaźnie. - Ja to tutaj znalazłem!
OdpowiedzUsuńTal przekrzywiła nieznacznie łebek słysząc jego powitanie. Do tej pory chyba jeszcze nikt nie nazwał jej księżniczką i nie bardzo wiedziała co to słowo znaczyło. Zaśmiała się jednak po chwili i odpowiedziała.
OdpowiedzUsuń-Nie nazywam się Księżniczka, tylko Taliyah.- Nieznajomy najwyraźniej nie znał się za bardzo na imionach bo siebie też przedstawił na trzy różne sposoby. -Wujek Rain.- Powtórzyła jednak za nim uśmiechając się przy tym serdecznie. Skoro znała już jego imię a i skrzydlaty basior przyznał, że faktycznie jest podobny do jej mamy to już nic nie powstrzymało Talii, aby wyskoczyć zza kamienia i niezdarnym marszem podejść nieco bliżej białego wilka. Spojrzała z dołu na jego masywną sylwetkę nie kryjąc zaciekawienia.
-Jak się jest takim dużym to pewnie latanie wcale nie jest straszne, bo na co dzień się patrzy na świat prawie jak z nieba! Ja jestem za mała żeby latać i chyba bym się bała...
| Taliyah |
-Wujku Rain?
Bardzo często zdarzało jej się spanie z otwartymi ślepiami. Większość istot które napotkała na drodze twierdziło, że samka najnormalniej w świecie lunatykuje. Starała się wytłumaczyć im, że po prostu nie ma źrenic, tęczówek, czy nawet dostrzegalnej czerwonej żyłki. Nic, pustka, zastąpiona białym, oślepiającym niemal blaskiem. Co tu jednak zrobić, gdy nadal upierały się, że śpi?
OdpowiedzUsuńTym razem nie miała ochoty na spanie. Odpoczywała, nabierając sił na poranek, by zebrać z nieba wszystkie gwiazdy i umieścić je w sobie, aż do następnej nocy. Przez wiatr, którym zaczynała się bawić, wyczuła znany jej zapach upierzonego basiora, którym za chwilę okazał się Rain. Z cichym westchnięciem opuściła zimną kulę powietrza, które jeszcze przez chwilę smagało trawę oraz futro psowatych swoją mroźną temperaturą.
— Dobry wieczór. Nawet nie wiesz, ile bym dała by móc być w kilkunastu procentach mniej dostrzegalna. — Mruknęła pod nosem z delikatnym uśmiechem na pysku. Nawet jej białe kąciki "świeciły" bielą. — Przeszkadza to trochę w zwiadach, ale cóż zrobić.
—Aerin.
- Cieszy mnie, że ciebie cieszy moja obecność. - Zaśmiała się z własnych słów i uśmiechnęła się przyjaźnie do wilka. W sumie nie słyszała o takim odłamie, ale miała już pewien pomysł. - W sumie nie ma u nas magów wody i nie słyszałam o takim odłamie, ale postaram się byś mógł się wykazać. Zastanowiła się chwile i zaczęła recytować jego zadanie. - O tuż twoim zadaniem jest spowodować w mojej jaskini pojawił się śnieg, a woda ściana, gdzie woda skrapla się w małej wnęce się zamroziła razem z całą ścianą. Oczywiście wszystko ma mięć wygląd dekoracyjny.
OdpowiedzUsuńWzruszyła ramionami na jego słowa, nie bardzo ją obeszło stwierdzenie o usługiwaniu. - Jesteś tu nowy. Z resztą, gdybym nie zasugerowała Ci pomocy w czymkolwiek Brahma by mnie zjadła. - Kąciki pyska uniosły się delikatnie akcentując żart. - Poza tym, miło mi gościć kogoś ze śnieżnej strefy. Zwykle napotykam pospolite wilki, które nie znają mroźnego życia.
OdpowiedzUsuń[ Przepraszam za (kilkumiesięczne) opóźnienie. ]
| Daybreak.
-Cieszę się zatem całym sercem - samiec uśmiechnął się widząc że jego rozmówca jest przyjaźnie nastawiony... aż za bardzo. - Mogę spytać w jaki sposób znalazłeś się na tych dziwacznych terenach?
OdpowiedzUsuń- Alez naturalnie, proszę za mną. - Wskazała na dowód łapą by szedł obok niej. - Głównym celem zadania jest ocenienie sposobu działania twej magii i pokazania na co cie stać, bowiem nie widziałam cie jeszcze być jej używał. - Szła w dość szybkim tempie nie patrząc na niego, tylko na znany sobie punkt przed sobą. - Nie odbierz tego negatywnie, ale podziękuje z utrzymanie tego zjawiska.
OdpowiedzUsuńZaśmiała się cicho, opuszczając niego łeb. Podniosła łapę, by dotknąć jego łapy, po czym spojrzała na niego z uśmiechem. — Nie przeszkadzasz, gdyż akurat nic takiego nie robię. — Opuściła łapę, stawiając ją miękko na ziemi. Zmrużyła ślepia, wpatrując się w niego.
OdpowiedzUsuń— Jest późno, dlaczego nie śpisz?
—Aerin
Poczuła się nieco... swobodniej, gdy tylko obok niej usiadł. Westchnęła więc ciężko, podnosząc pysk do góry. — Owszem, zmęczyła mnie. Jednak jestem już na tyle przyzwyczajona, że nawet dziesięciominutowa drzemka mi wystarczy. — Uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę, mrużąc ślepia. — A jak z Twoimi zwiadami? Coś się działo na granicy? — spytała z czystej ciekawości.
OdpowiedzUsuń—Aerin
W milczeniu obserwowała zachowanie wilka i zaciekawił ja efekt końcowy. - Efekt jest zadowalający. - Ucichła i przeszła się po jaskini oglądając ją ponownie. - Zadanie zaliczone i dostajesz range o jaką się starałeś, a teraz masz to. - Wyciągnęła spod jednego z ogonów kamień. - Przy okazji stajesz się rekrutem na strażnika i ten kamień to jest pewien klucz, więcej dowiesz się jak nadejdzie odpowiedni czas, nie zgub go.
OdpowiedzUsuńhttps://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQ-y3UbIrEOP2DOgXlHxe0AtynrT4slDTRbFUtAkpha5G1SPrfrfg)
(
- Cieszą mnie Twoje słowa przyjacielu - odrzekł spokojnym tonem i posłał mu szeroki uśmiech. Nie należał bowiem do złych samców, sam odczuwał lęk przed innymi mimo swojej wysokiej pozycji w stadzie. - Jakim strażnikiem chciałbyś się stać? Dziennym, nocnym czy może innym?
OdpowiedzUsuńChwilę siedziała w ciszy, by móc dokładnie przeanalizować jego słowa. Zgadzała się z nim. W sumie źle postąpiła, wstępując do nocnej straży ze względu na jej białe elementy sierści. Westchnęła cicho, uśmiechając się do niego.
OdpowiedzUsuń— Nie zechciałbyś może się gdzieś... przelecieć? — zaproponowała cicho, wstając.
—Aerin.
Zaśmiała się, delikatnie opuszczając głowę. Ugięła delikatnie łapy, gdzie za chwilę skoczyła wzwyż, wzbijając wokół kłąb kurzu. Spojrzała na niego.
OdpowiedzUsuń— Najwidoczniej nikt ze stada nie zna mnie na tyle, by wiedzieć co potrafię. — Skinęła na niego łbem, gdy tylko znalazła się na wysokości jego ślepi. — Obieramy jakiś dokładny kierunek, czy pędzimy prosto przed siebie?
—Aerin.
Ze zmrużeniem ślepi i chytrym uśmieszkiem pomknęła za nim, znacząc swoją drogę drobnymi, białymi fragmentami jej sierści, która ciągle płonęła i odrywała się od reszty. Zwinnie przeleciała pod jego brzuchem, uważając by nie trafić w skrzydła, poczym zrównała z nim lot.
OdpowiedzUsuń— Niezbyt często widuję, byś latał. — zauważyła zaraz po tym, jak odbiła się łapami od jednej z gałęzi, gdyż zbyt mocno skierowała na siebie powietrze, które zaatakowało ją od góry. — Nie odczuwasz takiej potrzeby, czy to związane z czymś innym?
—Aerin.
[ Myślę nad jakimś nietypowym spotkaniem, takim, że jeden nie zna drugiego, co w sumie byłoby łatwe gdyż sie nie widzieli. Myślałam może o jakimś polowaniu, gdy zetknęliby się razem, na przykład polując na te same zwierzę. Lub też, Rain zobaczyłby lub spotkał Spiela gdy ten akurat ubija i zbiera trofeum z jakiegoś wielce dużego, kolorowego i bajeranckiego stworzonka, które mogłoby być na przykład ulubionym Raina. XD
OdpowiedzUsuńAlbo coś spokojniejszego jeśli wolisz na przykład, bo tamte dwa, mimo pokojowości tych dwóch samców, jednak nie skończyłyby się spokojnie z powodu gwałtowności Spiela. ]
Spieluhr.
[ Wolę najpierw się dogadać i trochę ustalić zanim zacznę grać. I oczywiście, że zacznę. c: ]
OdpowiedzUsuńMiał okazję dogadać się z Duchami podczas rytuału, dowiedzieć się kilku nieistotnych rzeczy, ale także tej najważniejszej dla niego. Gdzie ma leże najpiękniejsza bestia z tych stron. Podczas transu pokazano mu wizję potężnego jelenia, niewiele większego od jego samego, o porożu tak pięknym i rozłożystym, że bez problemu siadały na nim ptaki gdy jeleń odpoczywał. Zwierzę przewodziło stadu kilkudziesięciu drobnych łani i ich dzieci, chroniąc ich razem ze swoimi synami którzy jednak byli o wiele mniejsi, drobniejsi i mniej okazali od ojca. Nie posiadały jeszcze granatowego futra o czerwonych niewielkich plamach otaczających zad. Wizja była tylko przebłyskiem wypalonym w pamięci, tak by nie zapomniał wyglądu zwierza, co nie było jednak trudne. Miał również świadomość tego gdzie ma iść by spotkać zwierzę, tak jakby tereny te znał jak własną kieszeń.
Wypełzł z jaskini, oddychając świeżym powietrzem i pozbywając się zapachu ziół z nosa i płuc. Jeszcze był odrobinę zamulony jednak wraz z tym jak dalej odchodził od jaskini, przejaśniał mu się umysł. Bezbłędnie kierował kroki potężnych łap w obranym kierunku, z którego nie miał zamiaru schodzić. Nie przejmowal się niczym, tępo podążając na łowy.
Gdy dotarł do rozległej polany, otoczonej potężnymi drzewami, a będącej pastwiskiem stada jelenie oblizał pysk, warując. Wzrok ślepi wbił w samca, by potem zacząć szukać odpowiednie chwili do ataku.
Jednak ktoś mu przeszkodził. Samiec najwyraźniej usłyszał jakąś gałązkę bo donośnym rykiem dał sygnał do ucieczki, zamykając odwrót stada. Spieluhr wyskoczył zaraz za nim, zauważając kątem oka jeszcze potężną sylwetkę wilka. Wyszczerzył wściekle zęby, przyśpieszając.
Skóra, rogi, trofea będą jego, nawet jeśli miał o nie walczyć.
[ Mam nadzieję, że może być. XD ]
Spieluhr.
O nie! Nie miał zamiar odpuścić. Nie jeśli walka toczyła się o piękną skórę, czaszkę i poroże. Zdecydowanie. Wyhamował gwałtownie, siadając na zadzie gdy jeleń nastawił w jego stronę poroże i odbił w bok, stając po jego drugiej stronie, przeciwnie do nieznajomego wilka. Potrząsnął łbem, opuszczając go i nie spuszczając oczu ze zwierzęcia. - Nie mam zamiaru odstąpić Ci swych trofeów. - Warknął głośno tak by ten go usłyszał. Jeleń nerwowo obracał się, celując rogami to w ednego to w drugiego samca. Spieluhr musiał przemyśleć tak atak by jak najmniej uszkodzić skóry, a juz zwłaszcza na zadzie. - Dojdźmy do układu. Moja skóra, rogi, czaszka. Twoje mięśnie, flaki i reszta. - Wyprostował się i uskoczył przed pędzącymi w jego stronę ostro zakończonymi rogami jeleniowatego. Otrzepał się i uśmiechnął wstrętnie. - I bardzo proszę, Panie Nieznajomy. Rzucaj się ku szyi skoroś taki mądry i nie uszkodź szaty tego zwierzęcia. - Dobrze, że jeleń nie rozumiał co mówią. Byłby załamany tym, że wydzielają sobie jego skórę chociaż on jeszcze żył. Spieluhr powoli zaczął postępować w stronę basiora, obchodząc jelenia. Sam jeszcze nie wiedział na którego ma się rzucić. Czy od razu do swojej ofiary czy do tego który przeszkadza mu w polowaniu.
OdpowiedzUsuńSpieluhr.
- Dobra, dobra. Spokojnie. To nie taka łatwa robota. Nie mogę wziąć czego chcę tak na miejscu. Muszę go jeszcze oskórować, potem zająć się łbem i porożem. - Przysiadł na zadzie, zamyślając się na chwilę. Zignorował na razie pytanie wilkowatego, wbijając wzrok w padlinę. - Okej. Mam pomysł. Pójdziemy do mnie, tam mam jeszcze pełno żarcia. Wymienimy się, zrobię co muszę, a potem Ci oddam resztki. - Pokiwał łbem, zgadzając się za samca. - Idealnie. Jak się pospieszymy to będzie szybciej niż podróż chmury podczas szybkiego wiatru z jednego krańca horyzontu na drugi. - Podniósł się i pokłonił przed samcem.
OdpowiedzUsuń- Wybacz, że niekulturalnie. Nazywam się Spieluhr i jestem nowym członkiem tego stada. Nie mieliśmy okazji się jeszcze spotkać. Zbieram cenne trofea, skóry i inne by przebłagać Duchy tego miejsca aby zdradziły mi kilka sekretów. Takie.. Zadanie dostałem od Brahmaputry. Więc jak sam widzisz, lepiej by było gdybyś jeszcze kilka chwil pogłodował. - Spojrzał na niego i otrzepał się po raz kolejny, rozświetlając znaki na ciele. - Daj mi chwilę i pójdziemy.
Stanął na szeroko rozstawionych łapach i pochylił łeb, zamykając oczy. Światło bijące od jego znaków rozświetliło się jeszcze bardziej gdy Szaman zaczął cicho nucić w rytm własnej melodii. Machnął spokojnie ogonem, zakołysał całym ciałem i odetchnął głęboko, wydając zaraz z siebie warkot. Wraz z podnoszeniem łba i tonem warczenia, podnosił się również jeszcze ciepły trup jelenia. Po chwili stanął chwiejnym krokiem, martwym wzrokiem patrząc przed siebie i nie zważając na nic. Nekromanta otworzył ślepia, spoglądając na nowo poznanego członka stada.
- Możemy iść. - Uśmiechnął się szeroko w jego stronę, pokazując jadowicie zielone zęby i ruszył w drogę powrotną do swojej jaskini wraz z trupem, truchtającym za nim. - Żeby umilić sobie wędrówkę, porozmawiajmy. Zgadzasz się?
Spieluhr.
- Zostaw go! - Spanikowany krzyknął do samca gdy ten podniósł się z jeleniem w kłach. Raczej wiedział, że jak ten by go niósł w zębach kawał drogi, lecąc zęby i tak powbijałyby się w skórę, niszcząc ją.
OdpowiedzUsuńA to by oznaczało także karę dla Szamana za brak poszanowania dla Duchów i ich ofiar. Warknął wściekle, podchodząc do puszczonego już jelenia. Obszedł go dokładnie, obejrzał, pomruczał nad każdą ranką i z pretensją i złością w oczach spojrzał na wilka. - Nie widziałeś, że już sam szedł? Chcesz wszystko zniszczyć? Bo mogę zagwarantować, że na Ciebie przejdzie wściekłość Duchów. - Warknął głośniej, puszczając jelenia przodem. Zdenerwowany teraz miał zamiar go pilnować jak oczka w głowie. Jeleń ledwie trzymał ten swój ciężki łeb na rozerwanych mięśniach ale z uporem marionetki parł na przód. Bo tym właśnie był. Marionetką Nekromanty.
Prychnął pod nosem, przyspieszając kroku. Kazał to zrobić również trupowi i zaraz biegł rozpędzony bok w bok z martwym zwierzęciem. Nad ich głowami unosił się wilk. I taką trójką dopędzili dość szybko do jaskini Spieluhra. Wejście miała zasłonięte gałęziami i krzakami, przed nią walały się już powoli gnijące resztki rozmaitych zwierząt. Szaman otrzepał się po biegu, nie czując ani zmęczenia ani braku tchu w klatce piersiowej. Bo dlaczego miał czuć skoro był trupem? Parsknął śmiechem i wszedł do swojego domku, pyskiem rozsuwając gałęzie. Wprowadził za sobą jelenia, a gdy znalazł się w środku, ten padł na ziemię niczym trup którym był. Spieluhr złapał go zębami za łeb i przeciągnął w kąt. Zaś na zewnątrz wywlókł w miarę świeże cielsko sarny. - Tak jak mówiłem. Możesz sobie zjeść. - Burknął w stronę samca, dalej obrażony.
Spieluhr.
- A nawet bardziej powinieneś go strzec. - Spojrzała na niego surowym wzrokiem, dla niej sprawa drzewa była śmiertelnie poważna. - To wszystko, dziękuję. Oczywiście twoja pomoc jest zawsze ceniona. - Wyraz jej pyska złagodniał i uśmiechnęła się.
OdpowiedzUsuń(To już chyba koniec wątku, racja?)
Rozdziawiła nieznacznie pyszczek słysząc stwierdzenie, że latanie wcale nie jest trudne. Jej pojęcie o świecie i czyhających w nim zagrożeniach i jego wielkości było do tej pory bardzo skromne, dlatego też latanie wydawało się dla niej jedną z najniebezpieczniejszych i spektakularnych rzeczy jakie mogły się komuś przytrafić.
OdpowiedzUsuń-Chyba się cieszę, że urodziłam się taka dziwna i nie mam skrzydeł.- Mruknęła z lekkim uśmiechem na pyszczku i sama usadowiła się nieco wygodniej na swoim zadku. Naturalnie skoro jej mama miała skrzydła i pierwszy członek stada poza jej rodziną jakiego poznała miał skrzydła to Tal przekonała samą siebie, że ona i jej rodzeństwo są wyjątkowo w braku umiejętności latania.
-To bardzo śmieszne słowo! Księ-żni-czka...- Dodała po chwili z szerokim uśmiechem i zaczęła powtarzać je kilkakrotnie wykrzywiając przy tym pyszczek do granic możliwości. -Księęęę-żni-czkaaaa. Czka. Czka. Prawie jakbym miała czkawkę.- Talia zaśmiała się pod nosem. Po chwili spoważniała jednak i jej oczy przestały się jarzyć szelmowskim blaskiem. -Wujku Rain? A czy wszyscy są tacy mili jak Ty i moi rodzice?
(przepraszam, że tyle mi to zajęło!)
| Taliyah |
Verhen trącił nosem stosik kości leżący w kącie jaskini. Wraz z gruchotem i trzaskiem stos uniósł się, tworząc postać ni to małego dziecka, ni akiegoś zwierzęcia. Czaszka nalezała do jelenia, co nadawało wygląd dwunożnego kopytnego. Jedna z kończyn zakończona była ostrzem, druga miała normalną dłoń. Twór ruszył ku świeżo upolowanemu jeleniowi. Spieluhr Złapał go za tylne nogi, twór związał je sznurem, a Verhen zawiesił go na wystającej półeczce za linę. I wtedy kościana pokraka zaczęła go oprawiać. Szaman lubił zapach śmierci, mięsa, krwi. Usmiechnął się lekko i wyszedł przed jaskinię, zostawiając pracę samą sobie. Spojrzał na jedzącego wilka i zabrał się za przechadzkę wśród ciał zwierząt, szukając czegoś ciekawego z pyskiem co raz lądującym w zgniłym mięsie.
OdpowiedzUsuńSpielu.
Parsknął cichym śmeichem. - Akurat te Duchy uwielbiają pławić się w luskusach, mieć w otoczeniu piękne rzeczy. To - tu wskazał łbem na trupy. - To już moja prywatna fanaberia. Lubię ten zapach. - Wciągnął głęboko powietrze w nozdrza i wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Duchy mają swoje wymagania, a ja muszę je spełnić by chciały w ogóle ze mną rozmawiać. A co dopiero spełniać moje prośby. - Zmraszczył nos i pochylił łeb. Szybkim kłapnięciem szczęk zmiażdżył małą mysz, przemykającą między nogami dzika leżącego u stóp Verhena. Połknął ją i położył się, łapą bawiąc się trupem wszystkożercy. Spoglądał na jedzącego Raina.
OdpowiedzUsuńSpielu.
Zmarszczyła nieco lewą brew zastanawiając się nad tym co powiedział basior odnośnie skrzydeł.
OdpowiedzUsuń-Oh... Czyli to nie jest tak, że wszyscy mają magiczne zdolności?- Zapytała po chwili nie kryjąc w swych słowach nadziei. Odkrycie, że nie każdy ma nadprzyrodzone zdolności mocno podbudowało waderę. Sama często wolała nie wychodzić z jaskini byle tylko nie natknąć się na kogoś z władających żywiołami członków stada. Owszem, jej rodzice też mieli niecodzienne zdolności, ale to było jej łatwiej zaakceptować. Ponadto nie używali ich zazwyczaj przy dzieciach... Talia jednak nie lubiła rzeczy których nie rozumiała i możliwe sama chciała uniknąć styczności z nimi.
Może trochę nieopatrznie mała wilczyca odebrała też słowa o źle jako związane poniekąd z ich poprzednim tematem rozmowy i powiązała je dość mocno z magią.
-To dobrze, że mamy nasze stado. Teraz rozumiem czemu Mamusia zawsze mówi, że rodzina jest taka ważna. Razem jesteśmy bezpieczni!- Pokiwała zadowolona z nowo wyciągniętych wniosków i zaśmiała się pod nosem.
-Wujku, nie narzekaaaaj! Przynajmniej masz czym się powachlować w takie upały!- Zaśmiała się po chwili trącając go swoją malutką łapką w łopatkę.
| Taliyah |
Wyrównała lot, wznosząc się nieco nad nim. Westchnęła ciężko, widząc na horyzoncie pojawiający się wodopój. Jak na razie był niemalże niedostrzegalny, jednak młoda samka wyczuła to w powietrzu, które non stop formowała w kulę, która okalała jej ciało.
OdpowiedzUsuń— Widzisz, nie znam swojej prawdziwej rodziny. Zawsze najmłodszy osobnik z rodziny posiadał dar magii rodu Nastea, po czym Najwyżsi zabierali szczenięta do siebie, by mogły służyć Asterii. — Mówiła spokojnie, patrząc pustymi ślepiami przed siebie, jak gdyby się po prostu zamyśliła. Uśmiechnęła się jednak za chwilkę, podlatując pod niego. Uniosła łeb, by z nadal utrzymującym się uśmiechem na pysku na niego spojrzeć.
— Aerin
— W tym momencie jestem jedyną przedstawicielką tejże rasy, więc również i jedyną istotą, która jej służy. — Wytłumaczyła, patrząc już przed siebie. Sama czasem nie mogła pojąć tego, że z tysięcy osobników została została ona jedna. Nie wiedziała, w jakich okolicznościach jej gwiezdna rodzina zmarła, więc w pewnym stopniu cieszyła się z tego, że nie widziała ich cierpienia. Westchnęła, delikatnie kręcąc łbem na boki, by odpędzić od siebie niektóre myśli. Nie chciała, by dopatrzył się w niej smutku, czy przygnębienia. Oblizała białym jęzorem truflę, po czym wyciągnęła przed siebie łapę.
OdpowiedzUsuń— Tam się jak na razie zatrzymamy. — Poinformowała, wskazując przed nimi jezioro, które z każdą chwilą było coraz bliżej.
— Aerin
Spojrzała w oczy wilka i pokiwała głową potwierdzając jego słowa, choć kiwnięcie głową było poniekąd sarkastyczne. - Cóż, taka polityka watahy, nic nie poradzę. - Kąciki pyska znów uniosły się ku górze, a uszy lekko się nastroszyły nasłuchując jego wypowiedzi, jakby chłonęły osobno każde słowo. - Zimno jest dobre, ale tylko wtedy, gdy w pobliżu znajdę chociaż żar ogniska. Nie wspominam dobrze mroźnej zimy. - Powiedziała to z niemałą goryczą w głosie. Słysząc jednak wzmiankę o pomocy obcemu wilkowi z początku się zdziwiła, choć nie dała tego po sobie poznać. Z reguły nowe wilki nie oczekiwały pomocy i same studiowały okoliczne lasy. Wiedząc, że się jednak nie wykaraska, kiwnęła głową potakująco. - Zgoda, mogę Ci pokazać co ciekawsze miejsca, lecz uprzedzam. Jako tropiciel mam strasznie słabą orientację w terenie. - Rzuciła mu lekko rozbawione spojrzenie i odwracając się ruszyła przed siebie, w kierunku północnym. - Generalnie na tych terenach poza wieloma dziwnymi roślinami, zwierzętami i anomaliami, które w normalnych regionach się nie zdarzają, nic ciekawego tutaj nie ma. - Zaczęła przemowę tonem przewodnika. - Jednak z tego co udało mi się dojrzeć w tamtych rejonach jest masa jaskiń. Co prawda nie odważyłam się żadnej odwiedzić, ale chętnie zbadam je z kimś, kto nie gubi się po pięciu metrach. - Zerknęła na towarzysza przekrzywiając lekko łeb w jego kierunku. Dało się dostrzec na jej pysku lekki uśmiech.
OdpowiedzUsuń| Daybreak.
Być dumna? - mruknęła do siebie w myślach, gdy tylko razem obniżyli lot. Miał w sumie rację - była dumna ze swoich mało przydatnych umiejętności oraz ze świetnie widocznego paska sierści na grzbiecie. Może i będąc Nasteą, z której mało jest pożytku, strasznie się wyróżnia, ale... w sumie jest to plus. Ocknęła się, gdy tylko usłyszała, jak basior pada na ziemię. Podleciała do niego zaniepokojona, jednak nim zdołała o cokolwiek zapytać, ten już stał na równych łapach. Westchnęła ciężko, pacając go łapą w głowę, między uszy.
OdpowiedzUsuń— Bądźże uważniejszy. Może i w niektórych sytuacjach umysł nadal masz szczeniaka, jednak ciało już nie. Uważaj na siebie. — Mruknęła, cicho się śmiejąc. Odleciała do niego, na łapy stając dopiero przy samym jeziorze. Wyciągnęła je przed siebie, by się przeciągnąć.
— Jeżeli chcesz, stąd możemy już iść. — Zwróciła się do niego po chwili, siadając.
— Aercia.